Rozumiesz, kompletnie mu się w głowie poprzewracało. Kiepsko się uczy, do domu wraca późno

newsempire24.com 1 dzień temu

**Dziennik Lidii Kowalskiej**

Dzisiaj znów pada ten jesienny deszcz, a ja siedzę w kuchni, tuląc kubek gorącej herbaty. Wspominam tamten dzień, kiedy Alina przysiadła przy moim stole, tak jak zawsze elegancka, z perfekcyjnym makijażem i gładko ułożonymi włosami. Mimo pięćdziesięciu ośmiu lat wyglądała jak z okładki.

*Rozumiesz, zupełnie się od nas odbił. Nauka leży, wraca późno w nocy…*

Alina postawiła przede mną filiżankę kawy i westchnęła ciężko. Widać było, iż coś ją gryzie.

*Lidko, dziękuję, iż zawsze mogę na ciebie liczyć. Nie miałam już do kogo się zwrócić.*

Machnęłam ręką. Przyjaźniłyśmy się od dwudziestu lat, od czasów, kiedy razem pracowałyśmy w urzędzie. Przeżyłyśmy razem tyle – rozwody, choroby, choćby śmierć jej syna i synowej w tamtym strasznym wypadku pod Poznaniem. Został tylko mały Kacper, którego Alina wychowywała sama.

*Mów, co się dzieje. Z Kacprem problemy?*

Alina przetarła skronie.

*Zupełnie się zmienił. Wczoraj znalazłam w jego kurtce jakieś tabletki…*

Serce mi zamarło. *Narkotyki?*

*Nie wiem… Może. Boję się, Lidko. A on tylko się wścieka, mówi, żebym się nie wtrącała.*

Kacper zawsze był grzecznym chłopcem. Teraz miał siedemnaście lat i, jak większość nastolatków, pewnie przechodził bunt. Ale tabletki? To brzmiało poważnie.

*Czego potrzebujesz?*

*Pieniędzy na detektywa* – szepnęła. *Chcę wiedzieć, z kim się zadaje, gdzie znika. Trzydzieści tysięcy złotych. Oddam z najbliższej emerytury.*

Nie zastanawiałam się długo. Wstałam i wyjęłam z szuflady kopertę, w której trzymałam oszczędności. Alina była moją przyjaciółką. Kiedy mój mąż zmarł, to ona trzymała mnie za rękę na pogrzebie. Nie mogłam jej teraz zostawić samej.

*Weź. I nie martw się zwrotem.*

Alina schowała kopertę i przytuliła mnie mocno.

*Jesteś najlepsza. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.*

Siedziałyśmy do wieczora, gadając o życiu, o trudach wychowania wnuka. Alina narzekała, jak ciężko jest jej z Kacprem, a ja opowiadałam o moim synu, Pawle, który od lat mieszka we Wrocławiu i rzadko dzwoni.

Następnego dnia w przychodni spotkałam sąsiadkę, Wandę.

*Słyszałam, iż wczoraj odwiedzała cię Alina. Ta twoja przyjaciółka z drogim samochodem?*

Zmieszałam się. Alina nigdy nie wspominała o aucie.

*Skąd wiesz?*

*Widziałam, jak odjeżdżała spod twojego bloku. BMW, nowe. Pewnie z salonu.*

Zaczęłam się zastanawiać. jeżeli ma taki samochód, po co pożyczała ode mnie pieniądze?

Tydzień później Alina zadzwoniła z „dobrą nowiną”.

*Wyobraź sobie, Kacper wcale nie bierze narkotyków! To były witaminy na siłownię. Wstydził się przyznać, iż zaczął ćwiczyć.*

*No, dzięki Bogu* – odetchnęłam z ulgą. *A detektyw?*

*Nie było potrzeby. Kacper sam mi wszystko wyznał. Zakochał się w dziewczynie z klasy, dlatego był taki rozdrażniony.*

Uśmiechnęłam się. Młodzież.

*Pieniądze oddam za tydzień* – dodała.

*Nie śpiesz się.*

Ale nie oddała. Ani za tydzień, ani za miesiąc. Kiedy delikatnie przypomniałam, zaczęła się tłumaczyć:

*Lidko, przepraszam, musiałam wynająć Kacprowi korepetytora z matematyki. To kosztuje.*

Nie naciskałam. Trzydzieści tysięcy to nie była mała suma, ale jeżeli chodziło o naukę wnuka, to rozumiałam.

Minęła zima. Alina odzywała się rzadko, zawsze zajęta. Wiosną pojechałam do Pawła. Przy kolacji powiedział:

*Mamo, widziałem twoją przyjaciółkę, Alinę. Wychodziła z ekskluzywnego butiku, obładowana torbami. Wyglądała na bogatą.*

Zamarłam. *Jesteś pewien, iż to ona?*

*Tak. Wsiadła do luksusowego mercedesa.*

Wróciłam do domu z ciężkim sercem. Zaczęłam sprawdzać w sieci. Znalazłam profile Kacpra – modne ubrania, drogie gadżety, zdjęcia z klubów. I jedno szczególne: Alina z Kacprem w nowym mieszkaniu. *„Z kochaną babcią w naszym nowym domu”* – głosił podpis.

Nowy dom. Luksusowy.

Zadzwoniłam do Aliny wprost:

*A co z tymi pieniędzmi?*

*Jakimi pieniędzmi?* – udawała zdziwioną.

*Trzydzieści tysięcy, które pożyczyłaś na detektywa.*

*Ależ Lidko, przecież powiedziałaś, iż to prezent!*

Zdrętwiałam. To była zwykła uprzejmość! Każdy normalny człowiek by zrozumiał, iż dług się spłaca.

*Alina, to była forma grzecznościowa.*

*Jesteś aż taka skąpa? Przyjaciółki powinny sobie pomagać.*

Rozmowa się urwała. Nie oddzwoniła.

Miesiąc później dostałam wiadomość od nieznajomej kobiety, Ewy, sąsiadki Aliny:

*Niech pani uważa. Alina od lat oszukuje ludzi, wyłudza pieniądze na różne historie. Znałam kilka osób, które dały się nabrać.*

Okazało się, iż Alina specjalnie wybierała samotne kobiety, wchodziła w zaufanie, a potem prosiła o pieniądze. Zawsze pod wzruszającymi pretekstami.

Nie poszłam na policję. Co by to dało? Ale postanowiłam zamknąć tę sprawę. Trzydzieści tysięcy to była cena lekcji.

Minął rok. Alina nie dzwoniła. Pewnie znalazła nowe ofiary. Ja skupiłam się na ogródku i wnukach.

Aż pewnego dnia odezwał się adwokat.

*Pani Alina jest oskarżona o oszustwa. Pani nazwisko też się pojawiło.*

W końcu ktoś ją przyłapał. Złożyłam zeznania. Sąd skazał ją na warunkowe zwolnienie i nakazał zwrot pieniędzy.

Dostałam swoje trzydzieści tysięcy. Ale nie czułam satysfakcji. Straciłam coś ważniejszego – przyjaźń, która okazała się farsą.

Teraz jestem ostrożniejsza. Prawdziwych przyjaciół poznaje się nie wtedy, gdy wszystko jest dobrze, ale wtedy, gdy potrzebują pomocy… i kiedy sami potrafią ją oddać.

Idź do oryginalnego materiału