Podobno ktoś ją zadenuncjował, podobno dozorca. Dawnego znajomego czy sąsiada można było spotkać w każdej chwili: na ulicy, w sklepie, na schodach kamienicy, w tramwaju czy w pociągu. Jedni pomagali, drudzy donosili, trzeci pozostawali obojętni - publikujemy fragment książki Małgorzaty Czyńskiej "Julia Keilowa. Metaloplastyczka na nowe czasy".