Rowerem wzdłuż Bałtyku – szlak rowerowy EuroVelo 10 / Velo Baltica

wieczniewolni.pl 1 rok temu

„Cudze chwalicie a swego nie znacie”. Ten słynny cytat pasuje do nas idealnie. Jeszcze przed powrotem do Polski zdecydowaliśmy, iż wybierzemy się na rowerową wycieczkę wzdłuż wybrzeża Bałtyku. To miała być nasza pierwsza tak długa wyprawa rowerowa. Nad Morzem Bałtyckim byliśmy wielokrotnie ale najczęściej jako plażowicze. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji aby odwiedzić najbardziej malownicze zakątki polskiego wybrzeża. Pora na wyprawę rowerem wzdłuż Bałtyku, międzynarodowym szlakiem R10.

Zapraszamy do wpisu!

Droga rowerowa R10 – informacje ogólne

Międzynarodowy szlak rowerowy R10 o długości 7930 kilometrów (8539 sprawdzić dokładnie) prowadzi wzdłuż Bałtyku przez Polskę, Niemcy, Danię, Szwecję, Finlandię, Rosję, Estonię, Łotwę oraz Litwę. W sierpniu 2023 roku pokonaliśmy odcinek prowadzący wzdłuż polskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego.

Często nazywany jest on także Velo Baltica Jedna z najdłuższych, oznakowanych tras rowerowych w Polsce liczy sobie około 540 kilometrów.

Jadąc wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego mija się mnóstwo pięknych miejsc!

Dojazd do Świnoujścia

Gdzie rozpoczyna się szlak rowerowy wzdłuż Bałtyku? Prowadzący wzdłuż Bałtyku EuroVelo 10 rozpoczyna się w Świnoujściu. Dostaliśmy się tam pociągiem Intercity 38172 Przemyślanin. Droga od dworca PKP w Krzyżu Wielkopolskim do Świnoujścia powinna zająć około 4 godziny i 33 minut. Na miejsce dotarliśmy z „zaledwie” 20-minutowym opóźnieniem.

Bilet dla dwóch osób kosztował nas 85,64 zł. Korzystając z oferty Taniej z bliskimi otrzymuje się 30% zniżki na drugią i kolejne osoby.

Jeśli zamierzasz zabrać ze sobą rower pamiętaj o konieczności rezerwacji biletu z odpowiednim wyprzedzeniem. Rezerwując dzień wcześniej mieliśmy do wyboru tylko jedno połączenie. Rowery przewożone są w przedziale rowerowym, na specjalnym stojaku.

W dniu naszej rezerwacji usługa ta kosztuje 9,10 złoty niezależnie od długości trasy.

Rowerem wzdłuż Bałtyku – plan naszej podróży

Dzień 1: Świnoujście – Międzyzdroje

Długość trasy: 26,82 km

Do Świnoujścia dotarliśmy z kilkunastu minutowym opóźnieniem, chwilę przed godziną 11. Od razu po opuszczeniu dworca PKP skierowaliśmy się na bezpłatną przeprawę promową na drugą stronę Świny. Dotarliśmy na granicę polsko-niemiecką, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i ruszyliśmy przed siebie szlakiem EuroVelo 10. Po pokonaniu słynnej promenady dotarliśmy do wiatraka, który uznawany jest za symbol Świnoujścia. Stawa Młyny to ponad 10 metrowa, charakterystyczna budowla znajdująca się na długim cyplu, tuż obok portu.

Już od samego początku mieliśmy trochę pecha. Pogoda nie sprzyjała ale tylko przez pierwsze dwa dni!
Podróż wzdłuż Bałtyku była również testem naszego nowego obiektywu.

W drodze powrotnej na przeprawę promową odwiedziliśmy jeszcze Fort Zachodni, zabytkowy Fort Anioła oraz Park Zdrojowy. W Świnoujściu warto zobaczyć również latarnie morską, ale niestety w trakcie naszego pobytu droga do niej była zamknięta i pilnowana przez Straż Graniczną. Nie wiemy z jakiego powodu.

Fort Anioła w Świnoujściu.

Korzystajac z leśnej ścieżki ruszyliśmy w kierunku Międzyzdrojów. Przez około 10 kilometrów mogliśmy podziwiać najpierw bujne lasy iglaste a następnie liściaste. W mieście zatrzymaliśmy się na polu namiotowym Forest Camp. Za dwuosobowy namiot i rowery zapłaciliśmy 72 złote. Wybraliśmy się na krótki spacer po Promenadzie na wydmach, Molo oraz pobliskim deptaku. Skusiliśmy się na gofra z bitą śmietaną i jeszcze przed zachodem słońca wróciliśmy do namiotu na kolację. W Międzyzdrojach warto również zobaczyć Park Zdrojowy im. Fryderyka Chopina oraz Aleję Gwiazd.

Dzień 2. Międzyzdroje – Niechorze

Międzyzdroje – Woliński Park Narodowy – Międzywodzie – Pobierowo – Pustkowo – Rewal – Trzęsacz – Niechorze

Długość trasy: 61,14 km

To pierwsza nasza dłuższa wyprawa rowerowa z namiotem.

Międzyzdroje opuściliśmy o około 10 rano. Pierwszym przystankiem tego dnia był Woliński Park Narodowy. Zamiast Pokazowej Zagrody Żubrów zdecydowaliśmy się na piknik w otoczeniu bujnych lasów. Przy brzegu Morza Bałtyckiego można znaleźć wysokie, choćby 90-metrowe klify. Wśród najciekawszych punktów widokowych warto wymienić Gosań oraz Kawczą Górę. jeżeli ktoś miałby więcej czasu to z pewnością warto nieco zboczyć z trasy.

Wzdłuż Bałtyku znajdują się dwa parki narodowe. Pierwszy z nich to Woliński Park Narodowy.
Symbolem Wolińskiego Parku Narodowego jest Bielik.

Kawałek dalej zatrzymaliśmy się przy Żywotniku Olbrzymim, którego naturalnym obszarem występowania jest Ameryka Północna. Z wielką chęcią zatrzymaliśmy się również przy jednym z kilku polodowcowych jezior. Nad Jeziorem Czajcza znaleźliśmy ciszę, spokój i chwilę na krótki odpoczynek. Oczywiście kawka w naszym firmowym kubku musiała się pojawić!

Jezioro Czajcze bardzo przypomina nam jeziora znajdujące się w północnej Wielkopolsce.
Spokój i cisza. No i oczywiście piękne widoki.

Niestety, kilkanaście minut później przydarzyła się nam pierwsza awaria na trasie. Na gwałtownie wymieniliśmy dętkę (polecamy zabrać je sobą na wypadek awaryjnych sytuacji) i ruszyliśmy do Międzywodzia. Tam zjedliśmy obiad w postaci sporego kotleta schabowego, ziemniaków i surówek i ruszyliśmy w dalszą trasę. Jedna porcja obiadowa kosztowała nas 34 złote. Gdyby pogoda była w tym czasie troszkę lepsza to moglibyśmy zatrzymać się przy Zalewie Kamieńskim na Przystani jachtowej w Międzywodziu. Następnie ścieżką prowadzącą tuż przy drodze wojewódzkiej ruszyliśmy w kierunku Dziwnowa, Dziwnówka i Łukęcina. Trzy turystyczne miasteczka kuszą dużą ilością restauracji czy kawiarni.

Szlak rowerowy EuroVelo 10 prowadzi również przez zatłoczone ulice Pobierowa, które według nas można sobie odpuścić i delikatnie zmodyfikować trasę. Kilka kilometrów dalej znajduje się Pustkowie, gdzie główną atrakcją jest Bałtycki Krzyż Nadziei. Ci którzy uwielbiają Tatry i byli kiedyś na Giewoncie z pewnością zauważą podobieństwo.

Warunki pogodowe niestety zmieniły się na mniej zadowalające. Zamiast słońca pojawiła się gęsta, nisko zawieszona mgła. Jadąc rowerem wzdłuż Bałtyku warto zatrzymać się w Rewalu, aby zobaczyć Pomnik Małego Księcia oraz spojrzeć na morze z punktu widokowego na klifie.

Trochę współczujemy ludziom spędzającym swoje długo wyczekiwane wakacje na tej plaży, w tym dniu.

Co jeszcze warto zobaczyć nad Bałtykiem? Oczywiście, iż klify. Chcąc przekonać się czy faktycznie można znaleźć je na wybrzeżu Morza Bałtyckiego wpadliśmy na chwilę na punkt widokowy w Trzęsaczu, który słynie również z ruin XV wiecznego kościoła. Przez wiele lat pełnił on rolę duchowego i społecznego centrum lokalnej społeczności. Niestety, z biegiem czasu i działaniem potężnych sił przyrody, w tym licznych sztormów i erozji wybrzeża, kościół znalazł się na skraju klifu, co doprowadziło do jego stopniowego niszczenia.

Przy niekorzystnych warunkach pogodowych rozbiliśmy namiot w Niechorzu na polu namiotowym Lido. Kosztowało nas to 59 złotych (opłata za dwie osoby, namiot i opłata klimatyczna) plus 6 złotych za gorący prysznic (ceny za dwie osoby).

Dzień 3: Niechorze – Mielno

Niechorze – Pogorzelica – Mrzeżyna – Grzybowo – Kołobrzeg – Podczele – Sianożęty – Ustronie Morskie – Gąski – Sarbinowo – Chłopy – Mielenko – Mielno

Długość trasy: 81,77 km

Rano obudziło nas mocne słońce ale po chwili schowało się za gęstymi chmurami. Namiot pakowaliśmy w pośpiechu, w obawie o nadchodzące opady deszczu. Tutaj wskazówka, warto zabrać ze sobą kuchenkę campingową lub palnik turystyczny. Dzięki nim można przygotować sobie kawę, herbatę oraz śniadanie. Tym razem padło na owsiankę kupioną w Żabce. Niechorze odpuściliśmy około 10:15. Kilka minut później jechaliśmy drogą rowerową wzdłuż Rezerwatu Jezioro Liwia Łuża w kierunku Pogorzelicy. Tam delikatnie omijając Jezioro Konarzewo leśną ścieżką przez Liwski Las dojechaliśmy do Mrzeżyna. Dalej jechaliśmy do Dźwirzyna mijając jezioro Resko Przymorskie i wydmy tuż przed Grzybowem.

Po niecałych 4 godzinach dotarliśmy do Kołobrzegu, gdzie uzupełniliśmy zapasy i ruszyliśmy na zwiedzanie Latarni Morskiej i skweru komandora Stanisława Mieszkowskiego. Po przerwie ruszyliśmy przez Park imienia Stefana Żeromskiego i Aleję Nadmorską w kierunku Sianożęt jedną z najlepszych ścieżek rowerowych nad Morzem Bałtyckich. Prowadzi ona kilka metrów od plaży! Można cieszyć się pięknym widokiem i pokonywać kolejne kilometry. Tam po raz pierwszy zauważyliśmy tablice informujące o obecności fok w tej części Polski. Niestety, nie udało nam się ich zobaczyć.

Najpiękniejsza latarnia na polskim wybrzeżu. Latarnia morska w Kołobrzegu.
A gdyby tak rzucić wszystko i odpłynąć w dal… pirackim okrętem?

Kolejny punkt na trasie R10 wzdłuż Bałtyku to Ustronie Morskie. Gdybyśmy tylko wiedzieli, iż ludzie będą blokować ścieżkę dla rowerów, obrażać się na rowerzystów i rzucać obelgi to zdecydowalibyśmy się ominąć główny deptak. Ciekawych punktów tam brak a tłumy dość spore.

Przez długi czas nie działo się nic nadzwyczajnego aż w końcu dotarliśmy do Gąsek, gdzie główną atrakcją jest kolejna już na naszej trasie Latarnia Morska. W trakcie krótkiej przerwy wybraliśmy się na spacer po plaży, wypiliśmy piwo zero i skusiliśmy się na lody włoskie. Wtedy też podjęliśmy decyzję, iż nasza wyprawa rowerowa wzdłuż Bałtyku tego dnia zakończy się w Mielnie. Po kilkunastu kilometrach, minięciu Sarbinowa oraz Chłopów a także zakupach w Lewiatanie w Mielenku dotarliśmy na pole namiotowe CAMPING NA GRANICY nr 125 nad jeziorem Jamno. Ciekawostka.

Latarnia Morska w Gąskach.

Pierwszy nasz wspólny biwak (wtedy jeszcze głównie w celach imprezowych czyli tak zwany piwak) miał miejsce właśnie tutaj prawie 12 lat temu. Gdyby właścicielka była bardziej przyjazna byłoby super! Ale pole namiotowe godne polecenia. Teren płaski, ludzi dość mało a łazienki nowe i czyściutkie.

Rozbiliśmy namiot tuż przed zachodem słońca, ugotowaliśmy spaghetti i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.

Dzień 4: Mielno – Jarosławiec

Mielno – Łazy – Osieki – Bukowo Morskie – Dąbki – Żukowo Morskie – Darłowo – Jarosławiec

Długość trasy: 60,93 km

Północna część Mielna leży na mierzei między jeziorem Jamno a Morzem Bałtyckim.

Nie lubimy wstawać zbyt wcześnie. Trzeba to powiedzieć wprost. Po raz kolejny na trasę wyruszyliśmy dopiero po godzinie 10. Na szczęście tego dnia pogoda dopisywała i już do samego „ranka” jadąc wzdłuż Jeziora Jamno mogliśmy podziwiać piękne widoczki. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, iż była to jedna z najpiękniejszych odwiedzonych przez nas miejscówek w trakcie wyprawy rowerem wzdłuż Morza Bałtyckiego. Bardzo gwałtownie udało nam się dotrzeć do Łazów, gdzie w lokalnym sklepie spożywczym uzupełniliśmy zapasy i odbiliśmy od Bałtyku. Warto mieć na uwadze, iż trasa prowadząca wybrzeżem, przy jeziorze Bukowo jest nieprzejezdna. Google Maps prowadzi tamtędy!

Mielno to imprezowe miasteczko ale można tam odnaleźć również spokojnie miejsca.

Ruszyliśmy przez kilka małych wiosek: Osieki, Rzepkowo, Iwięcino, Bielkowo, Gleźnówko i Bukowo Morskie. Warto, choćby na chwilę zatrzymać się przy gotyckich, dobrze utrzymanych kościołach. W ostatniej wiosce zrobiliśmy sobie krótką przerwę na serwis rowerowy (na takie okazje warto zabrać ze sobą multitool) przy przystani kajakowej. Mając tego dnia sporo sił ruszyliśmy w kierunku Darłowa przez Dąbki, Bobolin i Żukowo Morskie.

Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego w Osiekach.
Kościół pw. MB Królowej Polski w Iwęcinie.

Co warto zobaczyć w Darłowie? Najważniejszą atrakcją w regionie jest imponujący Zamek Książąt Pomorskich, który pełni rolę muzeum historycznego. Wzdłuż urokliwego wybrzeża można odwiedzić Latarnię Morską Darłowo.

Przy dobrej pogodzie warto zatrzymać się na Rynku w Darłowie. Znajdziesz tam imponujący budynek Urzędu Miejskiego w Darłowie, kościół pw. Wniebowzięcia NMP, Pomnik-Fontannę Rybaka a także Pomnik Stanisława Dulewicza – pierwszego, powojennego burmistrza Darłowa. Wpadliśmy też do polecanego AmAm Kebab. Szału nie było ale przynajmniej napełniliśmy żołądki przed dalszą drogą.

Na ulicy Pocztowej 24 znajduje się serwis rowerowy (w razie drobnych awarii). Tutaj lokalizacja.

Rynek w Darłowie.

Przejdźmy do najlepszego etapu wyprawy rowerem wzdłuż Bałtyku. Ścieżka z Darłowa do Jarosławca prowadzi z jednej strony przy morzu a z drugiej przy Jeziorze Kopań. Naprawdę wygląda to imponująco! Zwłaszcza z drona. Po prawie 20 kilometrach mijając Wicie i Rusinowo dotarliśmy Jarosławca, gdzie postanowiliśmy rozbić się na polu namiotowym u Janiny Bętkowskiej-Szumniak. Za dwie osoby, namiot, dostęp do kuchni i łazienki z ciepłą wodą zapłaciliśmy 50 złotych.

Najlepszy odcinek trasy R10 – trasa prowadząca pomiędzy Bałtykiem a Jeziorem Kopań.

Co warto zobaczyć w Jarosławcu? Przede wszystkim plażę Dubaj! Tak, dokładnie. Jest to jedna z największych o ile nie największa sztuczna plaża w Europie. Na uwagę zasługuje również Legowisko sieweczki obrożnej, które znajduje się kawałek dalej. To była idealna okazja aby sprawdzić w akcji nasz nowy obiektyw.

Przy pięknym zachodzie słońca zakończyliśmy 4 dzień podróży!

Kto lubi zachody słońca na plaży? My uwielbiamy!

Dzień 5: Jarosławiec – Rowy

Jarosławiec – Jezierzany – Łącko – Korlino – Marszewo – Ustka

Długość trasy: 34,87 km

Tradycyjnie już mieliśmy problem z wczesną pobudką i złożeniem namiotu. Po szybkim śniadaniu opuściliśmy pole biwakowe o 10:36. Zanim wyjechaliśmy z Jarosławca zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy Latarni Morskiej i ruszyliśmy w drogę. W Jezierzanach ścieżka odbija na brzeg Jeziora Wicko. Krótką przerwę zrobiliśmy sobie przy III pomoście. Jadąc terenami wiejskimi przez Łącko, Korlino i Marszewo zmierzaliśmy w kierunki Ustki.

Latarnia Morska z Jarosławcu.

Niestety przydarzyła nam się kolejna awaria. Tym razem w jednym z rowerów urwał się hak mocowania przerzutek. Tego nie dało się naprawić na miejscu nie mając zapasowych części. W jednym z gospodarstw spytaliśmy o podwózkę vanem do Ustki. Granicę województwa zachodniopomorskiego i pomorskiego przekroczyliśmy znacznie szybciej niż zakładaliśmy. Lżejsi o 150 złotych dostaliśmy pod prawdopodobnie jedyny serwis rowerowy w mieście. Tutaj lokalizacja. Na szczęście wszystkie części mieli na miejscu i w ciągu godziny udało im się usunąć usterkę. Mogliśmy ruszać w dalszą drogę.

Przekroczyliśmy most na Słupi i ruszyliśmy w kierunku Latarni Morskiej w Ustce. Fakt, musieliśmy nieco zjechać ze szlaku rowerowego R10 ale przy okazji odwiedziliśmy port i marinę, plażę zachodnią w Ustce, promenadę, Park Uzdrowiskowy i Park Chopina. Na zasłużony obiad zatrzymaliśmy się w Klusku na pyszną pieczeń rzymską z ziemniakami i surówką! Do tego zupa gołąbkowa i mogliśmy ruszać w dalszą drogę!

Latarnia Morska w Ustce.

W dalszym etapie droga rowerowa R10 wzdłuż Bałtyku odbiega od jego wybrzeża i prowadzi leśnymi ścieżkami w kierunku małych wiosek (Poddąbie czy Dębina). Warto zatrzymać się przy przystani rowerowej w Wytownie. Tuż za nią droga prowadzi z powrotem nad Morze Bałtyckie. Ciesząc się otoczeniem lasu w końcu dotarliśmy do Rowów, gdzie zakończyliśmy ten intensywny i pełen wrażeń dzień. Wybór padł na Camping nr 156 Rowy. Przystępna cena (77 złotych), zadbany teren, miły recepcjonista, czyściutkie łazienki i dobra lokalizacja (blisko plaży i sklepów). Tak w uproszczeniu można opisać nasze doświadczenia.

Oczywiście, korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się na krótki spacer po plaży a także zaliczyliśmy kąpiel w Morzu Bałtyckim. Załapaliśmy się też na malowniczy zachód słońca.

Woda w Bałtyku zimna ale za to idealna aby zregenerować zmęczone ciało.

Dzień 6: Rowy – Osetnik

Rowy – Słowiński Park Narodowy – Retowo – Wysoka – Gardna Mała – Gardna Wielka – Smołdzino – Żelazo – Wierzchocino – Główczyce – Ciemino – Izbica – Gać – Żarnowska – Łeba – Osetnik

Długość trasy: 75,56 km

Jak zaczął się najbardziej intensywny dzień w trakcie wyprawy rowerem wzdłuż Bałtyku? Wymiana dętki spowodowana zbyt mocnym napompowaniem. No coż. Ważne, iż mamy kilka zapasowych. W ciągu kilkunastu minut dotarliśmy nad Jezioro Gardno a kilka kilometrów dalej przekraczając bramę wjechaliśmy na teren Słowińskiego Parku Narodowego. Pierwszy interesujący punkt to Wieża widokowa, z której można podziwiać drugie największe jezioro przybrzeżne a także ósme pod względem powierzchni w Polsce wśród wszystkich jezior w Polsce. Jego powierzchnia to 24,69 km². Od Morza Bałtyckiego jest ono oddzielone jest piaszczystą mierzeją.

Jadąc dalej wzdłuż brzegu jeziora docieramy do Retowa, Wysokiej, Gardna Małego i Wielkiego. Następnie trasa R10 odbija na Smołdzino. Tam zaczynają się niewysokie wzniesienia, które potrafią wymęczyć, zwłaszcza jeżeli podróżuje się z sakwami. W tej części Polski warto wdrapać się na Rowokół czyli polodowcowe wzgórze o wysokości 114,8 m n.p.m. Malownicze wzgórze i jego okolice objęto ochroną poprzez utworzenie rezerwatu przyrody „Rowokół” o powierzchni ponad 562 hektarów. Na jego szczycie znajduje się platforma widokowa, z której można podziwiać Smołdzino oraz jeziora Gardno, Łebsko i wybrzeże Morza Bałtyckiego.

Słowiński Park Narodowy to nie tylko piękne jeziora ale także bagna, łąki, torfowiska i bujne lasy. Legendarny odcinek pomiędzy Klukami a Izbicą nie wchodzi w skład drogi R10 ale mimo to sieje postrach wśród rowerzystów. Po minięciu malowniczej wsi pełnej zabytkowych domostw szlak prowadzi przez bagna. Tu pojawia się problem. Rower trzeba pchać!

Obraliśmy nieco inny plan. Podążając za oznakowaną trasą minęliśmy kilka wiosek: Żelazo, Wierzchocino, Główczyce i Ciemino docieramy do Jeziora Łebsko i tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Pomiędzy Izbicą, Gać i Żarnowską droga zasypana jest dużą ilością piachu. W niektórych częściach szlaku trzeba pchać rower. Takie utrudnienia ciągną się przez około 6-7 godzin. Bez wątpienia jest to najgorszy odcinek na całej trasie ze Świnoujścia na Hel.

Nie byliśmy zaskoczeni i w 100% przygotowani. Przejażdżki rowerowe po lasach w naszej rodzinnej część Wielkopolski wyglądają podobnie. Za to widoki w całości rekompensują wysiłek! Bujny las liściasty, miejscami iglasty a także Wielkie Bagno Słowińskiego Parku Narodowego… Wygląda to naprawdę ciekawie!

Od Żarnowskiej do Łeby prowadzi droga gruntowa o niestety dość kiepskiej nawierzchni. Można póbować ominąć ją kierująć się na drogę wojewódzką 214. No chyba, iż ktoś tak jak my woli przejechać się wzdłuż Jeziora Łebsko i podziwiać liczne lęgowiska ptaków. Po 6 godzinach od porannego startu w końcu udało nam się dotrzeć do Łeby. Późny obiad zjedliśmy w restauracji Na Rogu, zrobiliśmy zakupy w jednym z lokalnych sklepów Dino i opuściliśmy miasto jadąc w kierunku Osetnika przez Rezerwat Mierzeja Sarbska wzdłuż Jeziora Sarbsko.

Po drodze minęliśmy kilka małych wiosek: Nowęcin, Sarbsk, Ulinia oraz Dymnica. W tej ostatniej troszkę pobłądziliśmy ale z pomocą jednego z lokalnych mieszkańców trafiliśmy na adekwatną drogę. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do Osetnika, gdzie zatrzymaliśmy się na Campingu Stilo. Pobyt kosztował 50 złotych + 1 złotówkę za każdą minutę gorącej wody pod prysznicem. Pole namiotowe było względnie zadbane ale mocno zatłoczone. Wieczór umililiśmy sobie wietnamską zupką Pho (jedno z naszych ulubionych azjatyckich dań), jogurtem typu Skyr i piwem zero.

Dzień 7: Osetnik – Władysławowo

Osetnik – Lubiatowo – Szklana Huta – Białogóra – Sławoszyno – Kłanino – Łebcz – Władysławowo

Długość trasy: 59,93 km

Tego dnia udało nam się w miarę gwałtownie zwinąć namiot, zjeść śniadanie i spakować do sakw cały nasz dobytek. Około godziny 10 ruszyliśmy leśnym duktem w kierunku Lubiatowo, gdzie znajduje się jedna z najpiękniejszych plaży nad Bałtykiem. Porządna, utwardzona nawierzchnia ciągnęła się aż do Białogóry. Następnie przez Rezerwat Białogóra, tuż obok Rezerwatu Piaśnickich Łąk i przez Rezerwat Widowo aż do Dąbek. Można powiedzieć, iż przez ponad trzydzieści pięć kilometrów podziwialiśmy typowe dla Polski lasy oraz łąki.

Przejeżdżając przez Karwieńskie Błoto Drugie i Pierwsze oddaliliśmy się od wybrzeża Morza Bałtyckiego. Po pokonaniu podjazdu do Sławoszyna wjechaliśmy na ścieżkę rowerową na trasie byłej linii kolejowej pomiędzy Swarzewem a Krokową. Przez kilkanaście kilometrów jechaliśmy drogą z idealną nawierzchnią, podziwiając piękne łąki i mnóstwo ptaków (w tym także żurawi) po obu stronach. W tej części Polski znajduje się kilka ciekawych obiektów i muzeum historycznych. Posiadając więcej czasu warto zdecydować się na zwiedzanie Dworu Parchemowo,Muzeum Pancerne w Kłaninie oraz Zamku Krokowa.

Droga rowerowa R10 prowadzi przez Puck do Gdańska. Jako, iż zamiast trójmiasta zdecydowaliśmy się pojechać na Hel. W Łebczu dobiliśmy więc na Władysławowo. Po około 7 kilometrach dotarliśmy do miasta. Postanowiliśmy, iż tego dnia zatrzymamy się w pensjonacie, padło na Kapitan Hook. Za dwuosobowy pokój z prywatną łazienką i dostępem do kuchni zapłaciliśmy 120 złotych. Jedyny minus to lokalizacja (dla osób, którzy chcieliby spędzać czas na plaży). Poza tym wszystko na duży plus!

Dzień 8: Władysławowo – Hel

Długość trasy: 40,52 km

Władysławowo – Chałupy – Kuźnica – Jastarnia – Jurata – Hel

Tego dnia do pokonania został nam już tylko krótki odcinek! Wyruszyliśmy standardowo już około 10 rano. Na chwilę wstąpiliśmy na dworzec PKP we Władysławowie. Dzień wcześniej mieliśmy problem z kupnem biletów na pociąg powrotny. Tak, dokładnie. Zostawiliśmy to sobie na ostatnią chwilę ale nie mieliśmy duży zapas czasu i mogliśmy zostać nad morzem tyle ile to było konieczne. Nie wiedzieliśmy też ile dni zajmie nam cała wyprawa. W końcu udało nam się kupić bilety ale o nich opowiem później.

Już po kilkunastu minutach opuściliśmy Władysławowo i ruszyliśmy w kierunku Helu. Ścieżki rowerowe w tej części szlaku są przeważnie wyłożone kostką brukową a przed wszystkim są dobrze oznaczone. W Chałupach zatrzymaliśmy się na krótką przerwę, aby obserwować stawiających swoje pierwsze kroki windsurferów i kitesurferów. Fajna sprawa, musimy kiedyś spróbować.

Na półwyspie Helskim panują idealne warunki do uprawiania sportów wodnych.

W dalszej części wyprawy minęliśmy Kuźnicę, Górę Libek, Ciężki Schron Bojowy „Sęp”, plażę, molo i latarnię morską w Jastarni, molo i plaże w Juracie, Rezerwat przyrody Helskie Wydmy aż w końcu dotarliśmy do Helu. Już tylko dwa kilometry dzieliły nas od końca (lub początku Polski) – Cyplu Helskiego. Przy Kopcu Kaszubów spotkaliśmy naszych widzów i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. Kilkaset metrów dalej dotarliśmy do upragnionego końca naszej podróży!

Ósmego dnia podróży udało nam się dotrzeć na Cypel Helski.
Wyprawa rowerowa zakończyła się 100% sukcesem!

Podsumowanie i nasze wrażenia

W ciągu 8 dni pokonaliśmy ponad 415 kilometrów. Udało nam się pokonać trasę ze Świnoujścia na Hel. To dla nas dość spore osiągnięcie, zwłaszcza, iż to dla nas pierwsza taka wyprawa rowerowa. Ktoś powie, iż jechaliśmy zbyt wolno. Niestety, jeżeli chce się nagrać interesujące ujęcia i pstryknąć mnóstwo zdjęć to nie ma mowy o błyskawicznym pokonywaniu kolejnych kilometrów. Mimo to cieszymy się, iż udało nam się osiągnąć kolejny cel.

Nie znaliśmy Polski od tej strony. Przede wszystkim zachwyciły nas przybrzeżne jeziora, klify, dzika przyroda (mimo iż nie zobaczyliśmy fok), piękne plaże, mierzeje oraz rozległe lasy. Nie będzie to zdziwieniem jeżeli napisze, iż najlepszy odcinek trasy to według nas ten prowadzący wzdłuż Jeziora Kopań. Pozytywnie zaskoczył nas również Jarosławiec i wschodnia część wybrzeża (ta mniej zatłoczona i mniej popularna).

Gdybyśmy mieli wybrać się ponownie w taką podróż to raczej wybralibyśmy się tam przed sezonem lub tuż po jego zakończeniu, tak aby uniknąć tłumów turystów. Na pewno byśmy rozłożyli tę trasę na więcej dni. Ciekawych miejsc jest znacznie więcej niż udało nam się odwiedzić!

Podróż, która przebiega w 100% według planu to wycieczka.

Podróż, która pełna jest nieplanowanych, zarówno pozytywnych jak i negatywnych momentów to przygoda.

Rowerem wzdłuż wybrzeża Bałtyku – informacje praktyczne i wszystko co warto wiedzieć

Zebraliśmy wszystkie informacje i cenne wskazówki, które mogą przydać Ci się w trakcie planowania swojej wycieczki rowerowej szlakiem EuroVelo 10 wzdłuż Morza Bałtyckiego.

Nawierzchnia szlaku rowerowego wzdłuż Bałtyku

Jak wygląda nawierzchnia szlaku rowerowego R10? To zależy od odcinka. Większość trasy prowadzi po dobrej nawierzchni w postaci kostki brukowej, leśnych duktów, utwardzonych dróg, ścieżek rowerowych wzdłuż dróg głównych a choćby lasami lub pośród łąk. Wcześniej wspomniany odcinek pomiędzy Izbicą a Żarnowską jest piaszczysty i momentami nieprzejezdny.

Oznakowanie szlaku EuroVelo 10

Czy oznakowanie szlaku EuroVelo 10 jest dobre? Tak. Nie mieliśmy większych problemów z ustaleniem prawidłowej drogi ale dla własnego komfortu i bezpieczeństwa zalecamy pobrać plik GPX z trasą a także dowolną aplikację do nawigowania. Przez większość trasy jest ona oznakowana pomarańczowymi znakami typu R4 z oznaczeniem EuroVelo 10&13.

* EuroVelo 13 to Szlak Żelaznej Kurtyny.

Dodatkowo w wielu miejscach postawiono tablice informacyjne z zaznaczonymi szlakami rowerowymi w okolicy.

Tak wyglądały nasze rowery z sakwami.

Poziom trudności – szlak rowerowy EuroVelo 10

Czy trasa rowerowa R10 prowadząca wzdłuż Morza Bałtyckiego nadaje się dla początkujących rowerzystów? Naszym zdaniem tak. Oczywiście wszystko zależy od tego ile dni chcesz przeznaczyć na jej pokonanie. Nam zajęło to 8 dni ale nigdzie się nie spieszyliśmy i nie byliśmy ograniczeni czasem. Do pokonania jest dystans ponad 400 kilometrów. Upewnij się, iż masz wystarczającą ilość czasu. Spotkaliśmy „na trasie” rowerzystów, którzy pokonali trasę w 5 dni a także w 14. Z pewnością nikt nad Bałtykiem nie będzie się nudził.

Droga rowerowa R10 wzdłuż Bałtyku nie jest wymagająca. Brak na niej intensywnych podjazdów i trudnych odcinków (z wyjątkiem wcześniej wspomnianego odcinka pomiędzy Izbicą a Żarnowską).

W momencie wyruszenia na szlak rowerowy nasze doświadczenie nie było zbyt imponujące oraz aktualna forma doskonała. Fakt, kilka tygodni wcześniej zdobyliśmy znajdujący się na wysokości 3726 metrów Rinjani w Indonezji.

Proponowane noclegi na trasie EuroVelo 10

Jeśli nie chcesz nocować na polach namiotowych to warto zastanowić się nad pobytem w pensjonatach lub wynajęciem pokoju czy apartamentu. Chcesz dowiedzieć się jak się za to zabrać? Przeczytaj nasz artykuł – Jak znaleźć tani (i porządny) nocleg w podróży?

Dla ułatwienia poniżej znajdziesz odnośniki do proponowanych noclegów w najpopularniejszych miastach nad Morzem Bałtyckim.

Świnoujście | Międzyzdroje | Międzywodzie | Dziwnów | Dziwnówek | Łukęcin | Pobierowo | Pustkowo | Rewal | Niechorze | Pogorzelica | Mrzeżyno | Rogowo | Dźwirzyno | Grzybowo | Kołobrzeg | Sianożęty | Ustronie Morskie | Gąski | Sarbinowo | Chłopy | Mielno | Łazy | Darłowo | Wicie | Jarosławiec | Ustka | Dębina | Rowy | Smołdzino | Łeba | Lubiatowo | Dębki | Jastrzębia Góra | Rozewie | Władysławowo | Chałupy | Jastarnia | Jurata | Hel

Czy osoby początkujące są w stanie przejechać rowerem wzdłuż Bałtyku, ze Świnoujścia na Hel? Oczywiście, iż tak!

Rowerem wzdłuż Bałtyku – przydatne aplikacje mobilne

Podczas wyprawy rowerowej przydatne mogą okazać się różne aplikacje mobilne, które pomogą w nawigacji, monitorowaniu trasy, znalezieniu miejsc do odpoczynku i wiele więcej.

Oto kilka przykładowych aplikacji mobilnych, które mogą być użyteczne podczas rowerowej przygody:

  • Google Maps – aplikacja do nawigacji, która pokaże Ci trasę, dostarczy informacje o czasie podróży, ruchu drogowym i możliwościach dojazdu na rowerze.
  • Strava czyli popularna aplikacja dla rowerzystów i nie tylko. Umożliwia ona śledzenie trasy, prędkości, dystansu a także późniejsze przeanalizowanie trasy. jeżeli masz ochotę możesz zaobserwować mój profil.
  • Booking.com – zdecydowanie najlepsza i najbardziej zaufana aplikacja do rezerwacji noclegów.
  • AccuWeather – przydatna do monitorowania prognozy pogody przed wyruszeniem na trasę.
  • GPX Viewer – aplikacja do nawigacji. Aby z niej skorzystać koniecznie będzie wgranie pliku GPX.

Więcej przydatnych aplikacji mobilnych znajdziesz znajdziesz w naszym e-booku pod tytułem „Jak zorganizować wymarzoną podróż”.

Idź do oryginalnego materiału