Rodzina porzucona nagle i bez ostrzeżenia: zdecydował się na rozwód bez wiedzy żony.

polregion.pl 1 dzień temu

Rodzina została porzucona niespodziewanie i bez ostrzeżenia: mąż postanowił o rozwodzie bez wiedzy żony.

Grzegorz wyszedł brzydko, nagle, nie uprzedzając żony, iż planuje separację. Wróciwszy do domu, jak zwykle, Bogna zobaczyła pusty wieszak w przedpokoju i puste szafy. Chodziła po mieszkaniu zdezorientowana i zagubiona. Zniknięcie męża było dla niej kompletnym szokiem, więc nie wiedziała, jak zareagować. Przebrana Bogusia podgrzała zupę, jadła zamyślona, uśmiechając się przez łzy. Aha Grzesiu, zupełnie cię nie znałam! Świetna żona, nic dodać, nic ująć! myślała, zmywając naczynia.

Prawie trzydzieści lat żyli razem w Kowalewie. Wychowali się, pobrali, a ich jedyny syn Krzysiek wyjechał do Hiszpanii. Krzyś odjechał, dom opustoszał, żeby tylko twoich przygód nie zaczął martwiła się stara przyjaciółka Halina. Bogna wtedy bez troski się zaśmiała: Ach, jaka ty troskliwa! Przejmujesz się? A może ja ciebie, Hala, nie znam!

Na próżno się śmiejesz uraziła się Halina znam milion takich historii! Dzieci wyprowadzają się z domu, mężczyzna się rozgląda, a żona zostaje sama i nikomu niepotrzebna! Bogna znów się zaśmiała: Ty, Hala, taka sama bzdura jak w dzieciństwie! Gdybyśmy nie siedziały razem w ławce, czy chciałoby mi się ciebie słuchać?

Po wyjeździe Krzyśka małżonkowie zaczęli spędzać więcej czasu razem. Chodzili do kina, spacerowali po parku, jeździli na działkę, zapraszali znajomych i grillowali kiełbaski. Było przytulnie i spokojnie. Wydawało się, iż życie zaczyna nowy rozdział, pełen euforii i ufności w jutro. Grzegorz skończył pięćdziesiąt sześć lat, Bogna przekroczyła pięćdziesiątkę. Mogli żyć dla przyjemności, starzeć się razem, odwiedzać syna, czekać na wnuki.

Jakoś wasz Krzysiek z dziećmi się nie spieszy zauważyła Halina, gdy Kowalewscy wrócili z Hiszpanii, a Bogna wspomniała, iż młodzi świetnie sobie radzą. Hala, Hala, no i nie potrafisz się po prostu cieszyć! Zawsze musisz wtrącić swoje trzy grosze!

A jak inaczej? Czyżbym nie miała racji?! Trzeci rok żyją, a wciąż we dwoje upierała się Halina. Chcą poznawać świat, lepiej się poznać! Dziś nie patrzy się na rodzicielstwo jak za naszych czasów westchnęła Bogusia.

Półtora roku później Krzyśkowi urodziły się bliźniaki, chłopiec i dziewczynka. Zosia i Bartek. Dzieci były piękne i zdrowe, miło było na nie patrzeć. Co wieczór dzwonili przez wideorozmowę, pokazując maluchy, a gdy skończyły osiem miesięcy, podrośnięte i silniejsze, Bogusia z Grzegorzem pojechali je poznać, trzymać wnuki na rękach.

Cudowne szkraby! zachwycała się Bogna, pokazując Halinie zdjęcia. Zobacz, Zosia taka sama jak Krzysiek! A Bartek jak Ewka!

Eee, podobni! skrzywiła się Halina Za mali jeszcze, żeby do kogokolwiek być podobni! Jak zaczną chodzić, mówić, wtedy zobaczymy.

Czemu taka kolczasta jesteś? Nie chcesz patrzeć na dzieci, to nie musisz! Bogna zebrała fotografie i schowała do szuflady, by później włożyć do albumu. Lubiła tradycyjne zdjęcia z góry cyfrowych obrazów wybierała najlepsze i drukowała.

Halina świadomie żyła sama, jak sama mawiała. Całe życie miała kochanków, głównie żonatych. Żonatemu facetu kilka trzeba, to bardzo wygodne żonie obiad i brudne ciuchy, mnie uwaga i czułość deklamowała.

Od babci dostała przytulne kawalerki z balkonem, blisko metra. Halina uciekła spod rodzicielskiej kurateli, ledwo dorwawszy pełnoletność. Chcę żyć, jak ja chcę! oświadczyła i tak zrobiła. Po przeprowadzce farbowała włosy na jaskrawą czerwień, kupiła krwistą szminkę i pierwsze szpilki. Przyjdź, Bogusia, na przenosiny zapraszam. U mnie takich facetów będzie, iż oczy wytrzeszczysz!

Właśnie na przenosinach u Haliny Bogna poznała Grzegorza i niedługo za niego wyszła. To się zrobiło najśmieszniej! powiedziała Halina, dostając zaproszenie na ślub. Pierwszy chłopak i od razu ślub! Porównać? Przemyśleć? Taka jesteś nudna, nie mogę! Bogna jednak mocno wierzyła w swojego Grzesia, była pewna, iż są parą na całe życie.

Przez wiele lat tak właśnie było, aż nagle

Hala, cześć! zadzwoniła Bogna do przyjaciółki. Grzegorz odszedł. Całkiem, z rzeczami Nic nie powiedział, listu nie zostawił, telefon milczy.

Dawno byłaś na wakacjach? niespodziewanie spytała Halina.

Na wakacjach?! zdziwiła się Bogna. Hala, czy ty mnie słyszysz? Grzegorz, mówię, odszedł, zostawił mnie. Gdzie tu wakacje?!

Pisz podanie, Bognuś, jedziemy z tobą do Gruzji, tam moja ciocia mieszka, wiesz?

Bogna zamilkła, pomyślała chwilę i zgodziła się: Prawda, Hala, jedziemy do Gruzji!

W Gruzji, gdzie gościnność jest taka, iż poczujesz ją raz i nigdy nie zapomnisz. Ciocia Haliny, piękna Anna, niegdyś wyszła za Gruzyna Dawida i przeniosła się z nim do Tbilisi. Jedno po drugim urodziło im się czterech synów, każdy przystojniejszy od poprzedniego. Chłopcy dorośli, pobrali się, spłodzili dzieci, dzieci wnuków rodzina stała się jeszcze większa. I do tego hałaśliwego, radosnego tłumu przyjechały odpocząć Halina z Bogną.

Pomysł z wakacjami okazał się tak trafiony, iż już po kilku dniach Bogna przestała gryźć się z powodu siebie i szukać powodów odejścia Grzegorza.

Wszystko jest proste jak drut pomyślała, siedząc w ogrodzie i wdychając zapachy gotowanego jedzenia. Zakochał się w innej, ale nie miał odwagi powiedzieć. To takie życie, i tyle.

Pij sok! Halina postawiła przed Bogną szklankę świeżego granatu. Coś ty taka blada? przyjrzała się przyjaciółce uważniej.

A co? nie zrozumiała Bogna

Idź do oryginalnego materiału