Rodzina opuściła ją nagle i bez ostrzeżenia mąż postanowił się rozwieść, nie informując o tym żony.
Grzegorz odszedł brzydko, niespodziewanie, nie uprzedzając Laury, iż planuje separację. Gdy wróciła do domu jak zwykle, zobaczyła pustą wieszarkę w przedpokoju i puste szafy. Laura chodziła po mieszkaniu zdezorientowana i zagubiona. Zniknięcie męża było dla niej kompletnym szokiem, więc nie wiedziała, jak zareagować. Przebrana, podgrzała zupę, jadła w zamyśleniu, uśmiechając się czasem gorzko. Acha Grzesiu, zupełnie cię nie znałam! Świetna żona, nic dodać, nic ująć! myślała, zmywając naczynia.
Prawie trzydzieści lat żyli razem w Płocku. Ich jedyny syn, Kacper, dorósł, ożenił się i wyjechał do Hiszpanii. Kacper wyjechał, dom opustoszał, tylko żeby Grześ nie wpadł na jakieś szalone pomysły martwiła się stara przyjaciółka Bronisława. Laura wtedy tylko się zaśmiała: Ach, co ty się tak przejmujesz! Przesadzasz? A może ja ciebie, Broniu, nie znam!
Na próżno się śmiejesz obraziła się Bronisława. Znam milion takich historii! Dzieci wyprowadzają się z domu, mężczyzna zaczyna się rozglądać, a żona zostaje sama i nikomu niepotrzebna! Laura znów się roześmiała: Ty, Broniu, taka sama maruda jak za dzieciaka! Gdyby nie to, iż razem na podwórku siadywałyśmy, to czy chciałoby mi się ciebie słuchać?
Po wyjeździe Kacpra małżonkowie zaczęli spędzać więcej czasu razem. Chodzili do kina, spacerowali po parku, jeździli na działkę, zapraszali przyjaciół i grillowali kiełbaski. Było przytulnie i spokojnie. Wydawało się, iż życie wkracza w nowy rozdział, pełen euforii i wiary w przyszłość. Grzegorz skończył właśnie pięćdziesiąt sześć lat, Laura pięćdziesiąt pięć. Mogli żyć dla siebie, starzeć się razem, odwiedzać syna, czekać na wnuki.
Jakoś wasz Kacper z dziećmi się nie śpieszy zauważyła Bronisława, gdy Płoccy wrócili z Hiszpanii, a Laura wspomniała, iż młodzi świetnie się mają. Broniu, Broniu, no i znowu nie potrafisz się po prostu cieszyć! Zawsze musisz wtrącić swoje trzy grosze!
A co, może się mylę?! Trzeci rok żyją razem, a wciąż tylko we dwoje upierała się Bronisława. Chcą poznawać świat, lepiej się zrozumieć! Teraz ludzie inaczej podchodzą do rodzicielstwa niż za naszych czasów westchnęła Laura.
Półtora roku później Kacperowi urodzili się bliźniacy chłopiec i dziewczynka. Zosia i Miłosz. Dzieci były piękne i zdrowe, aż miło było patrzeć. Co wieczór dzwonili przez wideorozmowę, pokazując maluchy, a gdy skończyli osiem miesięcy, urośli i nabrali sił, Laura z Grzegorzem polecieli ich poznać, wziąć wnuki na ręce.
Cudowne dzieciątka! zachwycała się Laura, pokazując Bronisławie zdjęcia. Patrz, Zosia taka podobna do Kacpra! A Miłosz do jego żony!
Eee, podobni! skrzywiła się Bronisława. Za mali jeszcze, żeby do kogokolwiek być podobni! Jak zaczną chodzić, mówić, to wtedy zobaczymy.
Czemu taka złośliwa jesteś? Nie chcesz patrzeć na dzieci, to nie musisz! Laura zebrała zdjęcia i schowała do szuflady, żeby później wkleić do albumu. Lubiła tradycyjne fotografie z góry cyfrowych obrazków wybierała najlepsze i drukowała.
Bronisława świadomie żyła sama, tak o sobie mówiła. Zawsze miała kochanków, przeważnie żonatych. Żonatemu facetu kilka trzeba, to bardzo wygodne żona gotuje i pierze brudne ciuchy, a ja mam uwagę i uczucie deklarowała.
Od babci dostała przytulne mieszkanko z balkonem, niedaleko metra. Bronisława uciekła spod rodzicielskiej opieki, ledwo osiągnęła pełnoletność. Chcę żyć tak, jak ja chcę! oświadczyła i tak zrobiła. Po przeprowadzce pofarbowała włosy na jaskrawy czerwony, kupiła błyszczyk i pierwsze buty na wysokim obcasie. Przyjdź, Laura, na imprezę cię zapraszam. U mnie będą tacy faceci, iż aż się zdziwisz!
Właśnie na tej imprezie Laura poznała Grzegorza i niedługo za niego wyszła. No i zrobiłaś sobie najnudniejsze życie! powiedziała Bronisława, dostając zaproszenie na ślub. Pierwszy chłopak i od razu ślub! Żadnego porównania, żadnego zastanowienia! Jesteś taka przewidywalna, masakra! Laura jednak mocno wierzyła w swojego Grzesia, była pewna, iż to związek na całe życie.
I przez wiele lat tak było, aż nagle
Broniu, cześć! zadzwoniła Laura do przyjaciółki. Grzegorz mnie zostawił. Zupełnie, zabrał rzeczy Nic nie powiedział, nie zostawił listu, telefon milczy.
A dawno byłaś na wakacjach? niespodziewanie zapytała Bronisława.
Na wakacjach?! zdziwiła się Laura. Broniu, ty mnie słyszysz? Grzegorz, mówię, odszedł, zostawił mnie. Co mają do tego wakacje?!
Piszesz podanie, Lauro, jedziemy do Gruzji. Tam mieszka moja ciotka, pamiętasz? Laura zamilkła, pomyślała chwilę i zgodziła się: Masz rację, Broniu, jedziemy do Gruzji!
W Gruzji, gdzie gościnność jest tak wyjątkowa, iż raz jej doświadczywszy, nigdy się nie zapomina. Ciotka Bronisławy, piękna Anna, wyszła za mąż za Gruzina Dawida i przeprowadziła się do Tbilisi. Urodziła mu czterech synów, każdy przystojniejszy od poprzedniego. Chłopcy dorastali, żenili się, mieli dzieci, a te wnuki rodzina stawała się coraz większa. I do tego hałaśliwego, radosnego domu przyjechały odpocząć Bronisława z Laurą.
Pomysł z wyjazdem okazał się tak trafiony, iż już po kilku dniach Laura przestała rozmyślać o sobie i szukać powodów, dlaczego Grzegorz odszedł.
Wszystko jest proste jak drut pomyślała, siedząc w ogrodzie i wdychając zapachy przygotowywanego posiłku. Pokochał inną, ale nie miał odwagi powiedzieć. I to wcale nie przeze mnie. To po prostu życie, i tyle.
Pij sok! Bronisława postawiła przed Laurą szklankę świeżego s