Chodzi o to, iż mój mąż nie ma stałej pracy. Ma taki zawód, iż czasami dostaje kilka dużych zleceń w miesiącu, a innym razem nie ma żadnych.
Pracuję w instytucji państwowej, moja pensja nie jest wysoka, ale stabilna. U nas w domu ustaliliśmy, iż z mojej pensji zawsze płacimy kredyt hipoteczny i inne stałe opłaty, a zarobki męża przeznaczamy na pozostałe wydatki. Czasami udaje nam się odłożyć większe kwoty, które później ratują nas w miesiącach, kiedy mąż zarabia mniej.
Rodzice męża mieszkają poza miastem, ale dojazd do nich zajmuje nie więcej niż dwadzieścia minut. Ojciec męża niedawno przeszedł na emeryturę, a jego mama jest na emeryturze od dłuższego czasu.
Ostatnio mieliśmy trudniejszy okres, kiedy mąż miał mniej zleceń. Na szczęście mieliśmy niewielkie oszczędności, które wystarczyłyby nam na miesiąc życia, jeżeli niczego sobie nie odmawialibyśmy. W rzeczywistości mogliśmy je rozciągnąć na dwa miesiące, co właśnie planowaliśmy zrobić.
Niespodziewanie zadzwoniła teściowa i błagalnym głosem poprosiła o pomoc finansową. Nie znam szczegółów problemu, ale zrozumiałam, iż musieli pilnie kupić jakieś urządzenie domowe, coś związanego z hydrauliką. Nie znam się na tym, skoro potrzebują – to znaczy, iż potrzebują. Oddaliśmy im większość naszych oszczędności, bo nie mogliśmy odmówić, to w końcu rodzice. Zawsze myślałam, iż postąpiliby tak samo w naszej sytuacji.
Musieliśmy oczywiście zacisnąć pasa. Z czasem uporaliśmy się z problemami finansowymi, mąż dostał kilka dużych i dobrze płatnych zleceń. Ale zauważyłam, iż jego rodzice zaczęli stopniowo, ale konsekwentnie, korzystać z naszej pomocy.
– Znaleźliśmy nowe meble ogrodowe, chcemy je kupić, póki są w promocji – trajkotała teściowa.
Znowu daliśmy im pieniądze, zostając bez poduszki finansowej. Dobrze, iż chociaż kredyt hipoteczny płacimy z mojej pensji, bo nie wiem, jakbyśmy sobie poradzili.
W codziennym życiu różne rzeczy się zdarzają. Pewnego razu zepsuła się nasza stara kuchenka elektryczna. Jak już wspomniałam, mieszkanie kupiliśmy niedawno i spłacamy kredyt, więc na razie nie mogliśmy sobie pozwolić na wymianę wszystkich sprzętów. Meble kuchenne są nowe, ale z zakupem sprzętu postanowiliśmy poczekać, korzystając ze starej kuchenki. Kiedy się zepsuła, zdecydowaliśmy się kupić nową.
Mąż zadzwonił do ojca, prosząc o pożyczenie pieniędzy, ale ten zasłonił się brakiem środków i odmówił. Byliśmy rozczarowani, pożyczyliśmy pieniądze od znajomych i gwałtownie je oddaliśmy. Nie mieliśmy żalu do rodziców.
Później miała miejsce poważniejsza sytuacja. Upadłam i poważnie uszkodziłam nogę, konieczna była operacja. Byłam na zwolnieniu lekarskim przez kilka miesięcy, co znacznie obciążyło nasz budżet. Zbliżał się termin płatności kredytu hipotecznego, a my nie mieliśmy na to pieniędzy, bo cała pensja męża poszła na moje leczenie, a z mojej pensji kilka zostało.
Najpierw zadzwoniliśmy do rodziców, ale oni odmówili pomocy. Powiedzieli, iż bardzo nam współczują, ale nie mają jak pomóc.
Najbardziej przykre w tej sytuacji było to, iż pieniądze mieli. Wiem to na pewno, bo teściowa niedługo po tej rozmowie przypadkiem wspomniała, iż pożyczyła dużą sumę swojej znajomej. Chyba sama zdała sobie sprawę, iż nie powinna mi tego mówić, bo gwałtownie zmieniła temat.
Został mi po tym wszystkim niesmak. Rodzicom męża często pomagaliśmy, i to nie tylko finansowo. Często jeździliśmy do nich, pomagając w gospodarstwie. Kiedy ich odwiedzaliśmy, zawsze staraliśmy się przywieźć jakieś smakołyki czy prezenty.
Oczywiście pomagaliśmy im zawsze bezinteresownie, inaczej być nie mogło. Liczyłam jednak, iż w trudnej chwili możemy liczyć na ich wsparcie. A okazało się, iż kiedy my potrzebowaliśmy pomocy, oni nam odmówili, choć mogli pomóc. Przecież oddalibyśmy te pieniądze w krótkim czasie. Dlaczego mają do nas takie podejście? Nie rozumiem tego.
Teraz coraz bardziej skłaniam się ku temu, żeby więcej im nie pożyczać na własną szkodę. Kilka razy już byliśmy w sytuacjach, kiedy pomagaliśmy im finansowo, a sami musieliśmy pożyczać na życie. Oczywiście, nigdy nie oddawali nam tych pieniędzy, ale i my ich nie żądaliśmy.
Jestem przyzwyczajona do tego, iż trzeba pomagać bliskim, zwłaszcza rodzinie. W przyszłości będę jednak myślała najpierw o sobie i będę pożyczać pieniądze tylko wtedy, gdy na naszym koncie będzie leżała duża suma.