Rewanż na zdradę męża

twojacena.pl 3 tygodni temu

Tamten wieczór podzielił życie Ewy na „przed i po”.

— Rozumiesz, Ewka, poznałem inną. Ona i ja pasujemy do siebie idealnie. Prawdziwa romantyka! Nie to, co u nas – raz na jakiś czas i to z okazji świąt – oznajmił Krzysiek, zdejmując z palca obrączkę.

Mówił to z sarkazmem, jakby problem leżał wyłącznie po jej stronie. Ewa wysłuchała w milczeniu. Nie błagała, nie płakała, nie zatrzymywała. Puściła.

— Nic nie będziemy dzielić. Mieszkanie jest moje, kupione przed ślubem, samochód też. Psa tym bardziej nie oddam. Choć wzięliśmy go w małżeństwie, to moja jedyna pociecha – dodała po chwili.

— Mnie jego los obchodzi jak zeszłoroczny śnieg. Zatrzymaj go. Ale mieszkanie i auto bym podzielił.

— Gdybyś choćś przyczynił się do ich kupna – przerwała Ewa. – Tak to… trudno, przykro mi.

Krzysiek próbował coś udowadniać, ale w końcu wyszedł. A ona została – z psem, Burkiem, i z pragnieniem zemsty. Za wszystko.

Ewa ciężko przeżywała zdradę.

— Chyba już nigdy nikomu nie zaufam – zwierzała się przyjaciółce.

— Ja choćby nie wiem, jak mogłaś go tak po prostu wypuścić. Trzeba było go nauczyć rozumu.

— Jak?

— Przytrzymać, a potem zostawić.

Ewa tylko wzruszyła ramionami.

— Zemsta to danie, które najlepiej smakuje na zimno. Poczekaj, on się jeszcze pojawi.

— Skąd ta pewność?

— Bo byliście razem siedem lat, a ta jego „Miłka” to tylko przelotny romans z siłowni. I jest od niego młodsza o 15 lat. Niedługo zrozumie, jaką głupotę popełnił.

I tak się stało.

Nie minęły trzy miesiące, a Krzysiek znów się pojawił.

— Jesteś w domu? Mijam twoją ulicę, wpadnę na chwilę.

— Po co?

— Zostawiłem u ciebie mój ulubiony parasol. Jesień za pasem, przyda się. Chcę go zabrać.

— No to zabieraj… – Ewa nie protestowała, pozwalała byłemu przeglądać szafy w poszukiwaniu rzeczy, które mógł zostawić podczas wyprowadzki. Patrzyła, jak męczy się bez niej. Wyglądało na to, iż szuka pretekstu, by ją odwiedzać.

Kiedy zabrał już wszystko, co tylko mógł, znalazł nowy powód:

— Ewka, zaraz będę. Czekaj.

— Znów coś zapomniałeś? – zdziwiła się Ewa, zacierając ręce z satysfakcją. Wszystko dzieje się tak, jak przewidziała przyjaciółka.

— Stęskniłem się za Burkiem. Pewnie się nudzi beze mnie.

— Burek? Za tobą? Chyba żartujesz! Myślisz, iż psy i kobiety czekają na tych, którzy je zdradzili?

— I tak przyjadę. Miłka zamknęła drzwi na klucz, którego nie mam, i pojechała na fitnessowy wyjazd. Muszę gdzieś przenocować.

— No to hotel ci w tym pomoże.

— Ale… mogę chociaż na kolację wpaść?

— Dobrze – ulitowała się Ewa.

Krzysiek przyjechał.

— Twoja ziemniaczanka z grzybami… Dałbym się za nią pokroić! – wychwalał kuchnię byłej żony. – U Miłki wszystko jakieś… bez smaku. Ciągle na diecie. Poprosiłem o smażone ziemniaki, a ona się wydziewczyła! Że jestem gruby…

Ewa wybuchnęła śmiechem. Były mąż wyglądał żałośnie. W ciągu tych „wspaniałych” trzech miesięcy nie tylko schudł – wysechł jak szczapa. I postarzał się o dobre dziesięć lat.

— Jedz. Powinieneś wręcz przytyć – powiedziała Ewa, odkrawając duży kawałek mięsa dla Burka. Krzysiek śledził wzrokiem ten kęs i pomyślał, iż pies Ewy jadł lepiej niż on u Miłki.

— Już czas na ciebie – oznajmiła Ewa, widząc, iż były najadł się i rozsiadł przed telewizorem, jak za dawnych czasów.

— Daj mi choć odpocząć! Dawno nie miałem tak miłego wieczoru!

— Mam też coś do zrobienia, nie tylko ciebie zabawiać.

— Serio?! – Krzysiek zmrużył oczy. Nie mógł uwierzyć, iż jego „wierna Ewka” mogłaby znaleźć kogoś innego.

— Mam randkę – rzuciła Ewa, obserwując jego reakcję.

— Z kim?

— Nie twój interes. Zwolnij miejsce. I kanapę. Będzie nam potrzebna.

Twarz KrzyA kiedy drzwi się zamknęły za Krzyśkiem, Ewa uśmiechnęła się do Burka, bo wiedziała, iż jej nowe życie właśnie nabiera kolorów.

Idź do oryginalnego materiału