Znowu dla nich koperta, a dla nas tylko słoik ogórków? myślę, patrząc na stół w kuchni teściowej. Siedzę z żoną Jadwigą przy stole, a naprzeciwko nas jej matka, pani Halina. Właśnie wróciła z pokoju, w którym wręczyła mojej szwagierce, Bronisławie, kolejną kopertę z pieniędzmi. Wiem, bo zobaczyłem to przez uchylone drzwi. Bronisława uśmiecha się szeroko, a jej mąż, Tomasz, nie potrafi ukryć satysfakcji.
Jadwigo, może jeszcze trochę sałatki? pyta teściowa, stawiając przede mną miskę. Sama ją robiłam, specjalnie dla was.
Czuję, jak w gardle rośnie mi gula. Dla was. Dla nas zawsze jest jedzenie. Dla nich pieniądze na wakacje, nowy samochód, remont mieszkania. Dla nas słoiki i ciasto na wynos. Czy jestem niewdzięczny? Może powinienem się cieszyć z tego, co mam?
Marek ściska mnie pod stołem za rękę. Znam ten gest nie zaczynaj przy stole. Ale już nie mogę dłużej milczeć.
Mamo, a Bronisława znowu dostała coś ekstra? pytam cicho, ale stanowczo.
W kuchni zapada cisza. Słychać tylko tykanie zegara i szuranie widelca Tomasza po talerzu.
Jadwigo, nie przesadzaj mówi teściowa chłodno. Każdemu daję to, czego potrzebuje.
A my nie potrzebujemy? wtrącam się, ale Halina ucina mnie wzrokiem.
Wy macie wszystko. Pracujecie oboje, macie mieszkanie po moich rodzicach. Bronisława ma trudniej.
Bronisława spuszcza wzrok, ale w jej twarzy widać cień triumfu. Tomasz choćby nie udaje skrępowania.
Wychodzę na balkon. Potrzebuję powietrza. Przypominam sobie pierwsze lata naszego małżeństwa, jak starałem się być dobrym zięciem: piekłem ciasta na święta, pomagałem w ogrodzie, dzwoniłem z życzeniami na imieniny. Zawsze słyszałem: Bronisława to zrobiła lepiej, Bronisława ma trudniej, Bronisława jest taka zaradna.
Pamiętam Wigilię sprzed trzech lat. Siedzieliśmy przy stole, a teściowa wręczyła Bronisławie i Tomaszowi kopertę z napisem Na nowy start. My dostaliśmy słoik domowego smalcu i kawałek makowca. Marek próbował żartować: Mamo, a dla nas nie ma nowego startu?. Halina tylko się uśmiechnęła: Wy już wystartowaliście.
Wtedy po raz pierwszy poczułem się jak ktoś gorszy. Jakbyśmy byli tylko dodatkiem do tej rodziny.
Jadwigo! Marek wychodzi za mną na balkon. Proszę cię, nie rób sceny.
To nie jest scena! syczę przez zaciśnięte zęby. To jest moje życie! Ile jeszcze mam udawać, iż wszystko jest w porządku?
Marek wzdycha ciężko.
Wiem, iż to niesprawiedliwe. Ale co mamy zrobić? To moja matka.
A ja jestem twoją żoną! łzy napływają mi do oczu. Czy kiedykolwiek stanąłeś po mojej stronie?
Marek milczy. Wiem, iż kocha swoją matkę i nie chce jej ranić. Ale ja już nie potrafię udawać.
Wracamy do kuchni. Bronisława i Tomasz właśnie wychodzą.
Dzięki za wszystko, mamo! Bronisława całuje Halinę w policzek.
Do zobaczenia! Tomasz rzuca przez ramię i patrzy na mnie z wyższością.
Zostajemy sami z teściową.
Jadwigo, nie rozumiem twojej postawy zaczyna Halina tonem nauczycielki. Zawsze byłaś taka wdzięczna za wszystko.
Może już nie chcę być wdzięczna za resztki odpowiadam cicho.
Halina marszczy brwi.
Nie rozumiem tej zawiści.
To nie zawiść mówię stanowczo. To ból. Chciałbym poczuć się częścią tej rodziny, a nie kimś gorszym.
Teściowa patrzy na mnie długo i zimno.
Może powinnaś popracować nad sobą, Jadwigo.
Wychodzimy z Markiem bez słowa. W samochodzie, który stał w garażu przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, panuje cisza.
W domu siadam na kanapę i płaczę. Marek próbuje mnie objąć, ale odsuwam się.
Nie rozumiesz mnie mówię przez łzy. Ty zawsze stoisz po ich stronie.
Nieprawda! Po prostu nie chcę wojny w rodzinie.
A ja już nie chcę wojny w sobie!
Następnego dnia dzwoni do mnie mama.
Jadwigo, jak było u Haliny?
Nie wiem, co odpowiedzieć. Wstydzę się przyznać do swoich uczuć. Bo przecież powinienem być wdzięczny za to, co mam. Ale czy naprawdę muszę godzić się na bycie tym gorszym?
Tydzień później Bronisława wrzuca zdjęcia z nowego mieszkania na Facebooka: Dziękujemy mamie za wsparcie! Pod spodem dziesiątki komentarzy: Jak dobrze mieć taką teściową!, Rodzina to skarb!
Czuję ukłucie zazdrości i żalu. Wieczorem próbuję porozmawiać z Markiem.
Może powinniśmy ograniczyć kontakty? pytam niepewnie.
Marek patrzy na mnie ze smutkiem.
To moja matka Nie mogę jej zostawić.
A mnie możesz?
Milczy długo.
Nie chcę wybierać między tobą a mamą
Czuję się samotny jak nigdy wcześniej.
Mijają tygodnie. Każda kolejna wizyta u teściowej to dla mnie stres i upokorzenie. Zaczynam unikać rodzinnych spotkań pod pretekstem pracy czy złego samopoczucia. Marek chodzi sam do matki coraz częściej. Nasze rozmowy stają się coraz krótsze i bardziej powierzchowne.
Pewnego dnia dostaję wiadomość od Bronisławy:
Jadwigo, może spotkamy się na kawę? Chciałabym pogadać bez świadków.
Zgadzam się niechętnie. Spotykamy się w kawiarni przy Rynku w Krakowie.
Wiem, iż jesteś na mnie zła zaczyna Bronisława bez ogródek. Ale to nie moja wina, iż mama mnie faworyzuje.
Patrzę na nią uważnie.
Nigdy nie próbowałaś tego zmienić?
Bronisława wzrusza ramionami.
Może trochę mi to pasuje Ale też mam dość tej sytuacji. Mama nas wszystkich rozgrywa przeciwko sobie. Ty jesteś tą silną i niezależną, ja tą biedną ofiarą losu A tak naprawdę obie jesteśmy nieszczęśliwe.
Zaskakuje mnie jej szczerość.
Myślisz, iż da się to zmienić?
Bronisława kręci głową.
Mama się nie zmieni. Ale my możemy przestać grać w jej grę.
Wracam do domu z nową nadzieją. Wieczorem rozmawiam z Markiem szczerze, jak nigdy wcześniej.
Albo będziesz moim partnerem i razem postawimy granice twojej mamie albo będziemy żyli osobno pod jednym dachem.
Marek długo milczy, ale w końcu przytula mnie mocno.
Przepraszam cię za wszystko Spróbujmy razem coś zmienić.
Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Ale wiem jedno: już nigdy nie pozwolę sobie wmówić, iż zasługuję tylko na resztki czyjejś miłości.
Czy naprawdę musimy wybierać między lojalnością wobec rodziny a własnym szczęściem? A może można znaleźć własną drogę i odzyskać godność? Co wy zrobilibyście na moim miejscu?




![Wystarczy podać rękę. Ośrodek Kuratorski dla młodzieży w Świdnicy ma już rok [FOTO]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/12/Osrodek-Kuratorski-nr-1-przy-SR-Swidnica-2025.12.12-25.jpg)








