Niepochlebna opinia dla restauracji stała się przyczyną toczącego się aktualnie przed Sądem Rejonowym w Lublinie procesu. Gdzie kończy się wolność subiektywnej opinii, a gdzie zaczyna zwykłe pomówienie? Swoich racji będą bronili niezadowolona klientka i restaurator.
O sprawie oskarżenia klientki o pomówienie pierwszy poinformował „Dziennik Wschodni”. Gazeta usłyszała o sytuacji od pozwanej przez właściciela lokalu kobiety. Co ciekawe, kiedy autorka niepochlebnej opinii dowiedziała się, iż dziennik będzie przedstawiał również punkt widzenia pozywającego, zażądała zaprzestania nagłaśniania tej historii.
niepochlebna opinia dla restauracji – Pyszności; foto: Canva
Niepochlebna opinia dla restauracji i próby wyjaśnienia
Wszystko zaczęło się od imprezy, w której brała udział kobieta, a która w najmniejszym stopniu nie spełniła jej oczekiwań. niedługo po jej zakończeniu właściciel lokalu, w którym odbywało się przyjęcie, przeczytał opinię kobiety zamieszczoną na portalu Google Maps.
Obiekt na zewnątrz dość ładny, w środku już trąci starością. Brałam udział w zorganizowanej imprezie ze śladową ilością jedzenia, którym na dodatek zatrułam się. Żurek sprzed tygodnia lub nieświeża kiełbasa na ognisku. Nie było też najciekawszych atrakcji, za które zapłaciliśmy. Zamiana zjazdu na tyrolce i quadach na konkurs hula hop to lekka przesada. Koszt 100 zł od osoby, nie uważam za aż tak niski. Te dwie gwiazdki tylko za obiekt zewnątrz reszta do kitu więc jak ktoś nie ma opłaty zatruć się jedzeniem, nie polecam!
Dwa tygodnie po zamieszczeniu powyższego wpisu kobieta dołożyła do niego jeszcze wyrażenia takie jak „totalne dno” oraz poradę, by punkt ten omijać szerokim łukiem.
Jak twierdzi restaurator, kilka razy podejmował próby rozmowy z kobietą, ale nie przyniosły one skutku. Wezwał ją również do usunięcia szkalującego wpisu, ale spotkał się jedynie z „doprawieniem go” kolejnym pikantnymi epitetami. Postanowił więc skierować sprawę do sądu.
Wszystkie szczegóły imprezy były jej znane
niepochlebna opinia dla restauracji – Pyszności; foto: Canva
Właściciel restauracji upiera się, iż organizator imprezy sam ustalał szczegóły zarówno bufetu, jak i zaplanowanych atrakcji. Co więcej, dzień po przyjęciu restaurację odwiedził sanepid i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości, na dowód czego mężczyzna przedstawia sporządzony przez urzędników protokół pokontrolny. Restaurator nie ma więc sobie niczego do zarzucenia.
W trakcie uzgadniania zlecenia zwracał uwagę organizatorki na fakt, iż kwota jaką zamierza przeznaczyć na posiłki jest zbyt niska i nie spełnia minimalnych standardów ilościowych bowiem liczba większości dań była wyraźnie mniejsza od liczby uczestników imprezy. Przykładowo dla 48 uczestników zamówiono 18 koreczków bankietowych, 18 porcji wędlin, 38 porcji sałatek. Pominięto całkowicie, pomimo powszechnie obowiązującego standardu, napoje gorące typu kawa, herbata na co goście zaraz po przybyciu zwracali uwagę wyrażając swoje oburzenie.
– czytamy w zacytowanym przez portal rp.pl akcie oskarżenia. Prawniczka mężczyzny podkreśla, iż wszystkie te argumenty zostały przedstawione autorce opinii w rozmowie telefonicznej, a sprawa została skierowana do sądu dopiero po tym, gdy mimo tego kobieta „nie tylko nie zaniechała pomawiania, ale dodatkowo eskalowała swoje działania zamieszczając coraz bardziej obraźliwe i agresywne wpisy noszące znamiona hejtu”.
Niepochlebna opinia dla restauracji i jej zasadność są teraz rozpatrywane przez sąd, a my czekamy na twoją opinię na ten temat.
Obejrzyj też ten filmik z naszego kanału na YouTube.