Relacje z siostrą: koniec więzi, na własne życzenie

newsempire24.com 3 tygodni temu

Mam siostrę, z którą nie chcę już mieć nic wspólnego. Nasze więzy od dawna są już tylko wspomnieniem, a teraz jasno widzę – jesteśmy zbyt różne, by znaleźć wspólny język. Nazywa się Dagmara, mieszka w okazałej willi na przedmieściach Poznania. W jej domu jest wszystko: przestronne pokoje, najnowsze gadżety, a choćby basen w ogrodzie. Dagmara osiągnęła to sama – najpierw zarabiała za granicą, potem otworzyła własną kancelarię w Warszawie. Jest prawniczką i, trzeba się przyznać, bardzo skuteczną. Ale jej sukces nie czyni z niej osoby, przy której można się zrelaksować.

Ja mam na imię Jadwiga, jestem od niej pięć lat młodsza. Razem dorastałyśmy w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Nasi rodzice byli zwykłymi ludźmi: mama uczyła w szkole, tata pracował w fabryce. W dzieciństwie byłyśmy sobie bliskie, dzieliłyśmy się sekretami, wspólnie marzyłyśmy o przyszłości. Z wiekiem Dagmara się zmieniła. Zawsze była ambitna, chciała więcej, niż mogło jej dać nasze miasteczko. Po liceum wyjechała studiować do stolicy, potem – za granicę. Byłam z niej dumna, wierzyłam, iż osiągnie wiele i pozostanie taką samą ciepłą osobą. Ale się myliłam.

Gdy Dagmara wróciła po kilku latach, była już zupełnie inną kobietą – chłodną, wyniosłą. Mówiła do mnie tak, jakbym nie była jej siostrą, a przypadkową znajomą, która nie rozumie jej „wyższego poziomu życia”. Jej słowa często brzmiały jak wyrzuty: dlaczego nie dążę do więcej, dlaczego żyję „tak skromnie”? A ja nigdy nie chciałam z nią rywalizować. Mam swoje szczęście: pracuję w bibliotece, mam męża Krzysztofa i dwoje dzieci. Nie jesteśmy bogaci, ale jesteśmy szczęśliwi. Lubię swoją pracę, nasze rodzinne wieczory, spacery z dziećmi. Ale dla Dagmary to chyba zbyt mało i zbyt nudne.

Pewnego razu zaprosiłam ją na urodzenie mojej córki. Myślałam, iż może uda nam się odbudować więź. Dagmara przyjechała, ale cały wieczór zachowywała się, jakby robiła nam łaskę swoją obecnością. Krytykowała wszystko: jedzenie, nasz skromny dom, choćby sposób, w jaki wychowujemy się dzieci. Mojej córce Zosi podarowała drogi tablet, ale dodała przy tym: „Może w końcu nauczysz się czegoś pożytecznego”. Byłam w szoku. Krzysztof próbował rozładować atmosferę, ale Dagmara tylko wzdychała i co chwilę spoglądała na zegarek. Tamtego wieczoru zrozumiałam: nie chcę jej więcej widzieć.

Ostatnią kaponą była sprawa naszej mamy. Mama zachorowała i potrzebowała operacji. Opiekowałam się nią, brałam urlopy, szukałam lekarzy. Dagmara o tym wiedziała, ale choćby nie zadzwoniła, nie przyjechała. Wysłała tylko SMS: „Podaj numer konta, przeleję pieniądze”. Nie prosiłam jej o pieniądze – chciałam, by była przy mamie, by ją wsparła. Ale dla Dagmary, jak się okazało, wszystko liczy się tylko w złotówkach. Mama wyzdrowiała, ale nigdy nie doczekała się telefonu od starszej córki. To złamało jej serce, a mnie otworzyło oczy na to, kim stała się moja siostra.

Teraz Dagmara żyje swoim życiem, a ja swoim. Czasem pisze mi, zaprasza do swojej willi, ale odmawiam. Nie chcę słuchać jej kazań ani patrzeć, jak przechwala się swoim majątkiem. Nie potrzebuję jej pieniędzy ani prezentów. Cenię moją rodzinę, moje dzieci, nasze proste radości. Może uważa mnie za nieudacznice – niech sobie. Wiem, iż szczęścia nie ma w basenie ani w drogich samochodach.

Czasem tęsknię za tą Dagmarą, którą pamiętam z dzieciństwa. Ale tamta dziewczynka już nie istnieje. Jej miejsce zajęła kobieta, która zapomniała, co znaczy rodzina. Nie żywię urazy, ale nie chcę jej też w moim życiu. Mam męża, dzieci, przyjaciół – ludzi, którzy cenią mnie taką, jaka jestem. A Dagmara niech zostanie w swoim perfekcyjnym świecie. Może kiedyś zrozumie, co straciła.

Idź do oryginalnego materiału