Pyzy

adamaswtrasie.blogspot.com 1 tydzień temu
Pozostając jeszcze przez chwilę (przynajmniej na początku wpisu) przy Republice Czeskiej (uwaga: ostatnio Czesi na skróconą nazwę swojego państwa wybrali średniowieczne określenie Czechia, żeby się nie myliły Czechy jako nazwa kraju i jako krainy historycznej, w skład państwa wchodzącej) to wcale nie kojarzy nam się ona ani z dolarem ani z golemem (a o obu tych czeskich wynalazkach na blogu wspominałem przecież). Słyszysz Czechy, myślisz knedliki. Proste.
Złota Praga, czeska stolica
Nie knedle – które w zależności od regionu dawnej Monarchii Habsburskiej są czymś za każdym razem innym (w Austrii zrobione z chleba kule podobne do dżunglowego tacacho; u nas w niehabsburskiej Kongresówce jest to jeszcze całkiem co innego, kluska ze śliwką) – knedliki. Czyli po prostu pyzy. Tak, wiem, dla większości Polaków są to pampuchy, kluski na parze czy tam na łachu robione (albo jeszcze inne buchty). Ale u nas w Księstwie Sieradzkim to pyzy. Nazwę tę zgapiły te chytre bambry z Wielkopolski, i tam też tak mówią. Dla reszty naszych Rodaków pyza na talerzu to coś innego – o Polskiej Pyzie Wędrowniczce nie wspominam nawet.
Tacacho, czyli coś w podobie knedla z Amazonii; to obok to suri.
Jak można się tymi czeskimi knedlikami zachwycać to ja prywatnie nie wiem. Fakt, iż podaje się tam to pokrojone w plastry, więc średni smak kluchy maskowany jest smacznym zwykle sosem (lepszym niż te nasze gulasze z pampuchami podawane), ale szanujmy się.
Knedliki z czeskim gulaszem
A może to ja mam uraz po przedszkolu czy podstawówce, gdzie na stołówce trafiały się pampuchy z takim średnim gulaszem, albo – i to już jest autentyczna trauma – z różową truskawkowo-śmietanową maziają (czasem dodawali to do ryżu). Nieważne. Fanem nie jestem, choć oczywiście jak podadzą, to zjem.
Jakież było moje zdziwienie (dobrze, to tylko zabieg stylistyczny, byłem tylko lekko zaskoczony, ale w miarę, bez jakichś dramatów) kiedy będąc w Limie zaszedłem do jeden z restauracji chifa (kuchnia chińsko-peruwiańska, skąd tam Chińczycy kiedyś wspominałem na blogu), a mając dość kurczaka z ryżem (standardowe peruwiańskie jadło) zamówiłem takie inne cuś. Kiedy dania znalazły się na talerzu okazało się, że kulinarnie znalazłem się niemal w Polsce.

A takiego cusia u nas zbyt często nie uświadczysz - ceviche
Małe didaskalia: krytycy kulinarni jakiś czas temu obwieścili, iż kuchnia Peru należy do jednych z najlepszych na Świecie. Wielokrotnie przebywając w tym kraju dochodzę do wniosku, iż owi eksperci najprawdopodobniej nigdy nie byli w Peru dłużej niż tydzień. Na pewno zaś nigdy nie odwiedzili Polski, bo nie opowiadaliby takich kocopołów. Nasza jest dużo bogatsza w smaki i tradycje. Choć oczywiście w tak olbrzymim państwie jak ta południowoamerykańska republika każdy znajdzie coś dla siebie, mieszają się tu wpływy indiańskie, hiszpańskie i właśnie azjatyckie.
Chifa - azjatyckie wpływy w kuchni Peru (ta maca to wantan, o czym poniżej)
I te wpływy azjatyckie, chińskie, sprawiły, iż tak polsko się w restauracji poczułem. Oto bowiem miałem przed sobą nadziewane pyzy/pampuchy/kluski na parze oraz pierożki. Te ostatnie w swojej oryginalnej wersji, pokrewnej chińskim jiaozi (te pierwsze zaś w formie zwanej baozi).

Pierożki i pampuszki w Ameryce Południowej
Tak, Chiny od tysięcy lat wpływały kulinarnie (no, nie tylko, ale skupmy się na tym najsmakowitszym aspekcie chińskiej influencji) na okoliczne kultury. Ot, koreańskie mandu czy japońskie gyoza pierogi to nic innego jak kopie, względnie potomki, jiaozi. A kiedy do chińskiego gara zajrzą Mongołowie, pierogi rozejdą się wraz z ich dzikimi hordami po całym olbrzymim stepowym imperium. O Attyli mówiono, iż tam, gdzie przejdzie jego koń pozostają ino zgliszcza, o Temudżynie, Czyngis-Chanie, i jego potomkach można dowcipnie rzec, iż tam, dokąd docierają ichnie zagony pozostają kluski.

Chiński fast-food w... Australii
Wszak pierogi to takie kluski z nadzieniem, prawda? W Peru każda zupa (znaczy rosół; w restauracji chifa nie ma innych) zaopatrzona jest w wantan, właśnie takie pierogi zrobione ze sporych plastrów makaronu. Za dzieciaka takie plastry na piecu wypiekałem na macę, tu czasem smaży się je w głębokim oleju i podaje także jako zakąskę.
Wantany w chińsko-peruwiańskim rosole
Co do nadzienia pierogi można zrobić ze wszystkim. W Azji Środkowej będzie to baranina czy warzywa, w Gruzji chinkali wypełnia miłość wino mielonka, na Rusi biały ser z cebulą (tak, to nasze pierogi ruskie)... Trudno wyobrazić sobie Wieczerzę Wigilijną bez barszczu z uszkami nadzianymi grzybem i kiszoną kapustą, prawda? Do tego pierogi przyjmą także owoce (to dalekie echo makaronu z truskawkami). Piękna sprawa.
Tak, można w środek włożyć także szpinak – niech i wegetarianie skorzystają z bogactwa polskiego (oraz chińskiego) dziedzictwa kulinarnego.

Przykładowy makaron w wersji jarskiej
A na historii uczą nas, iż Mongołowie to ino zgliszcza i pożogę zostawiali (zresztą to wspaniały temat na wpis, w końcu w tym roku przypadała okrągła 784 rocznica bitwy pod Legnicą). No może i pozostawili, ale zostawili pierogi. To uczciwa cena. adekwatnie potrawa ta znana jest w Europie tylko tam, dokąd doszli.
Głowa Mongoła wbudowana w ścianę jednego z dolnośląskich kościołów
Wyjątek stanowią Włochy, zwane krajem makaronu. Jak wspominałem, kuchnia tamtejsza jest niezwykle prymitywna – samo przygotowanie klusek też do najtrudniejszych nie należy, więc jak ulał tam pasują. Pytanie tylko, czy włoskie pierożki ravioli to lokalny wynalazek, bo w końcu ile można jeść papkę zwaną polentą i postne placki później udoskonalone do pizzy, czy może przynieśli je kupcy Jedwabnego Szlaku.

Wielki Kanał w Wenecji - kraniec Jedwabnego Szlaku
Wszak ta ohydna Najjaśniejsza Republika Świętego Marka była ostatnim punktem na tym olbrzymim handlowym szlaku, łączącym Chiny z Zachodem. Pomysł na spaghetti czy inne targiatelle mógł do Wenecji przywieźć Marco Polo – albo jeden z jego konfratrów w kupieckim interesie.
Jakieś pyzy też chyba zdaje się mają. Nie wiem.

Idź do oryginalnego materiału