„Przymykanie oka to nasza narodowa supermoc”. O filmie „Ministranci” rozmawiamy z Piotrem Domalewskim
Zdjęcie: Tobiasz Wajda, Filip Juszczyk, Bruno Błach-Baar i Mikołaj Juszczyk jako tytułowi „Ministranci (Fot. materiały prasowe)
Nie każdy bohater nosi pelerynę. W filmie „Ministranci”, który właśnie wchodzi do kin, czwórka osiedlowych kumpli i tytułowych ministrantów, żeby wymierzać sprawiedliwość zakłada kominiarki przerobione chałupniczo z zimowych czapek. Przebranie, na widok którego staruszki uciekają z krzykiem, niedługo witany jest z szerokim uśmiechem ulgi. Filip, Gucci, Kurczak i Mały Kurczak są niczym współcześni Robin Hoodzi – podkradają z kościelnego sejfu, by rozdać ubogim sąsiadom. Na leki, na jedzenie, na buty, na czynsz. Idą z Bogiem, a jednak przeciwko Kościołowi. O filmie, który powstał z poczucia zerowej sprawczości wobec systemu z reżyserem Piotrem Domalewskim rozmawia Ida Marszałek.









