Przygotowała jedzenie dla rodziny, ale przyjaciele córki wszystko zjedli!

polregion.pl 2 dni temu

Gotowała dla całej rodziny, a przyjaciele córki wszystko zjedli!

Moja córka Weronika to dusza towarzystwa. Jej otwartość i dobroć przyciągają przyjaciół jak magnes. W naszym domu w Poznaniu zawsze jest pełno jej znajomych — dzieci w różnym wieku, nie tylko z klasy. Cieszę się, iż jest taka towarzyska, ale ostatnio sytuacja wymknęła się spod kontroli, a ja jestem na granicach wytrzymałości.

Wszystko zaczęło się, gdy Weronika zaczęła zapraszać przyjaciół do domu. Na dworze zima, mróz, i nie mam nic przeciwko, żeby dzieci bawiły się w cieple. Kiedyś poczęstowała ich herbatą z ciastkami, puściła muzykę, wymyślała gry. choćby się rozczulałam, jaka jest gościnna. Ale teraz przyprowadza obcych dzieciaków, których widzę pierwszy raz. A ich zachowanie wprawia mnie w osłupienie.

Ostatnio wróciłam z pracy i zastałam w kuchni dwóch nieznajomych nastolatków. Jedli rosół prosto z garnka, który przygotowałam na dwa dni dla całej rodziny. Nie zostało ani łyżki! Wrzucili brudne talerze do zlewu i wyszli, choćby nie żegnając się. Byłam wściekła. Nie mieliśmy co jeść na kolację, a ja byłam zbyt zmęczona, żeby gotować od nowa.

Spróbowałam wytłumaczyć Weronice, iż nie można przyprowadzać obcych do domu i częstować ich naszym jedzeniem. Ciastka, cukierki — proszę bardzo, ale jedzenie z lodówki jest dla rodziny. Weronika zaczerwieniła się, oskarżyła mnie o skąpstwo i uciekła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami tak, iż szyby zadrżały. Zamknęła się i nie chciała ze mną rozmawiać. Czułam się winna, ale co miałam robić?

Ugotowałam ziemniaki, usmażyłam kotlety, zawołałam wszystkich na kolację. Weronika demonstracyjnie odmówiła jedzenia, jakbym była jej wrogiem. Rano, wychodząc do pracy, uprzedziłam: „Jedzenie na dwa dni, wracam późno, nie będę gotować”. Ale gdy wróciłam po jedenastej wieczorem, mój mąż, Marek, smażył ziemniaki w pustej kuchni. Znów przyjaciele Weroniki opróżnili lodówkę. Córka znowu zamknęła się w pokoju, nie chcąc nic wyjaśniać.

Jestem zrozpaczona. Jak do niej dotrzeć? Nie słuchNie wiem już, czy to jej bunt, czy moja wina, ale nasz dom zamienił się w dziwaczny sen, w którym wszystko znika, a ja stoję w pustej kuchni, trzymając w dłoniach garnek pełnego powietrza.

Idź do oryginalnego materiału