Aplikacja perfum na dobranoc to mój nowy rytuał. Jedno psiknięcie powoduje, iż lepiej śpię i wstaję odprężona

newsy.wizaz.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: Perfumy do snu to mój nowy rytuał, który odmienia jakość snu / Getty Images / Daniel de la Hoz


Kiedy pierwszy raz spróbowałam perfum tuż przed snem, miałam wrażenie, iż robię coś absolutnie luksusowego, choć banalnie prostego. Zamiast rozpylania zapachu po całym pokoju, skupiłam się na jednym punkcie, który ukrywa się pod kołdrą i tworzy mój prywatny, mikro-aromatyczny kokonik. W tym wypadku nie stawiaj na mocny, dominujący zapach, ale na subtelny szept, który wycisza, spowalnia i pomaga głowie odpłynąć w nocny tryb. Lawenda, zielona herbata albo lekkie nuty wodne działają tu jak zapachowa medytacja — nie narzucają się, tylko miękko otulają.

Dlaczego perfumy przed snem mogą działać jak naturalny uspokajacz?

Choć brzmi to jak mit, w rzeczywistości kryje się tu czysta biochemia. Eksperci z Sleep Foundation i Harvard Medical School podkreślają, iż węch jest bezpośrednio połączony z układem limbicznym, czyli częścią mózgu odpowiedzialną za emocje i pamięć. To dlatego zapachy mogą wywoływać poczucie bezpieczeństwa, przywoływać wspomnienia albo uspokajać napięcie po stresującym dniu.

Badania aromaterapeutyczne wskazują, iż niektóre nuty — jak lawenda, rumianek czy drzewo sandałowe — mają udowodniony efekt relaksujący, a marki takie jak Jo Malone London czy Byredo tworzą dedykowane „bedtime fragrances”, bazujące właśnie na takich składnikach. Tu nie chodzi o intensywność, tylko o subtelność.

Jak układ limbiczny reaguje na zapachy podczas zasypiania?

Zanim przejdziemy do samego triku, warto wiedzieć, jak zapach działa od środka. Najważniejsze efekty zapachów na układ limbiczny to:

  • szybsze wyciszenie emocji, szczególnie po całym dniu bodźców,
  • obniżenie napięcia mięśniowego, gdy w powietrzu unoszą się nuty jak drzewo sandałowe,
  • łatwiejsze przejście w stan senności, szczególnie przy lawendzie i zielonej herbacie,
  • wspomaganie rutyny snu — ten sam zapach regularnie stosowany staje się sygnałem: „pora spać”,
  • miękki efekt odprężenia przy nutach akwatycznych, które nie obciążają zmysłów.

Na czym dokładnie polega trik z „punktem snu”?

Większość osób perfumuje się wieczorem tak samo jak rano: szyja, włosy, dekolt. Problem w tym, iż aplikacja kompozycji w te miejsca zamiast uspokajać, często pobudza. Dopiero kiedy odkryłam „punkt snu”, zrozumiałam, dlaczego wcześniejsze sposoby nie działały. „Punkt snu” to wewnętrzna strona nadgarstka, najlepiej tego, który chowasz pod kołdrą. Dzięki temu zapach zostaje blisko ciebie, tworząc kapsułę aromatu - jakbyś miała swój osobisty, ultra-delikatny dyfuzor. Marki jak Dior, Chanel czy Byredo proponują lekkie, czyste, nieinwazyjne kompozycje, które świetnie sprawdzają się w tej mikro-dawce. Poznaj je!

View Burdaffi on the source website

Jak wykonać jeden poprawny „psik” krok po kroku

W praktyce cały trik sprowadza się do jednego, absolutnie minimalistycznego gestu. Wybierz delikatny zapach — najlepiej z nutami lawendy, zielonej herbaty, rumianku albo lekkich akordów wodnych — i usiądź na łóżku tuż przed snem. Trzymaj flakon kilka centymetrów od wewnętrznej strony nadgarstka i zrób jeden, naprawdę mikroskopijny psik. Nie rozcieraj go, pozwól mu opaść i ułożyć się na skórze tak, jak zaplanował to perfumiarz. Potem wejdź pod kołdrę i ułóż rękę blisko twarzy, ale bez dotykania jej, by zapach stworzył miękką, prywatną chmurkę aromatu. Po kilku minutach poczujesz, jak zmysły wyciszają się same, a jeżeli powtórzysz ten rytuał przez kilka wieczorów z rzędu, mózg zacznie traktować ten subtelny aromat jako jednoznaczny sygnał, iż pora zasnąć.

Idź do oryginalnego materiału