Przy kolacji Tatiana zobaczyła, iż dzwoni mama. Bez większego zainteresowania wyciszyła telefon i odłożyła go na bok. Zawsze była przekonana, iż rodzice nic jej nie dali – wszystko, co ma, osiągnęła sama, ciężką pracą, bez niczyjej pomocy. „Najpierw zjem, odpocznę, a potem oddzwonię” – pomyślała. Kiedy jednak dotarła do rodzinnego domu, zrozumiała, iż jest już za późno

przytulnosc.pl 4 dni temu

Tatiana wróciła z pracy, nakryła stół i w końcu usiedli z mężem, Stefanem, i synkiem Arkiem do kolacji. Nagle zadzwonił telefon – na ekranie wyświetliło się „Mama”.

Bez emocji wyciszyła dźwięk i odłożyła komórkę. „Nawet spokojnie zjeść nie dadzą” – pomyślała i kontynuowała posiłek.

Była pewna, iż rodzice jej nic nie dali, a to, iż dziś jest odnoszącą sukcesy bizneswoman w stolicy i mieszka w własnym mieszkaniu, to wyłącznie efekt jej pracy. „Najpierw zjem, odpocznę, a potem oddzwonię” – powtarzała w myślach.

Wieczorem zupełnie zapomniała o telefonie mamy. W nocy przyśnił jej się ojciec – wołał ją, błagał o pomoc. Rano Tatiana poczuła dziwny niepokój, w sercu miała wrażenie, iż wydarzyło się coś nieodwracalnego. gwałtownie wybrała numer mamy. W słuchawce usłyszała tylko kilka słów:
– Córciu, przyjedź… Tata bardzo chce cię zobaczyć.

Obiecała mamie, iż przyjedzie, ale postanowiła jeszcze dokończyć kilka spraw w pracy i pojechać na wieś w weekend. W końcu nie było jej tam od prawie roku – ciągle praca, obowiązki, brak czasu.

Cały dzień nie mogła przestać myśleć o ojcu. Ich relacja była trudna – miał ciężki charakter, a kiedyś nie chciał zaakceptować Stefana jako zięcia. Dziesięć lat temu niespodziewanie pojawił się u niej z próbą pojednania, ale Tatiana przyjęła go chłodno. Ani razu się nie uśmiechnęła, a rano wręczyła mu bilet powrotny:
– Wracaj do siebie. U nas i tak ciasno – powiedziała wtedy. Na odchodne dała mu telefon komórkowy:
– Dzwoń, jeżeli coś będzie.

Ostatnio tata bardzo osłabł. Już choćby nie dzwonił – brakowało mu sił. Coś w sercu mówiło Tatianie: „Jedź, póki nie jest za późno”. Wzięła w pracy tydzień urlopu na żądanie i wsiadła do pociągu.

Podróż była długa i męcząca. W przedziale było duszno. Tatiana położyła się na boku, odwróciła od współpasażerów i próbowała zasnąć. „Jutro będę w domu” – powtarzała sobie w myślach.

Rodzinna wieś pachniała spokojem i świeżym powietrzem, którego w mieście tak brakowało. Im bliżej była rodzinnego domu, tym bardziej czuła, iż chce jak najszybciej przytulić mamę i… tatę. Choć nie zawsze się rozumieli, tęskniła za nim.

Mama czekała na nią przy furtce. Wystarczyło jedno spojrzenie na jej twarz, by Tatiana zrozumiała, iż spóźniła się.

W dłoni mama trzymała biały kopertę. Podała ją córce. Tatiana objęła ją mocno i szeptała przez łzy:
– Wybacz… iż nie zdążyłam. Że mnie nie było przy was.

Kopertę otworzyła dopiero trzy dni później, tak jak prosił ojciec.

Na niej widniał napis: „Dla Tatiany, mojej córki”. W środku znalazła kartkę wyrwaną z zeszytu szkolnego i zaczęła czytać:

„Tatiano, moja kochana córeczko!
Może nie byłem najlepszym ojcem. Może nie dałem ci wszystkiego, czego pragnęłaś i na co zasługiwałaś. Nie miej do mnie żalu za to. Jedno wiedz na pewno – nigdy nie przestałem cię kochać. Jestem z ciebie bardzo dumny. Dbaj o mamę. Żegnaj. Twój tata.”

Idź do oryginalnego materiału