Przestałam być wygodna dla innych i zostałam sama, ale szczęśliwa

przytulnosc.pl 5 godzin temu

Moja mama zawsze pomagała wszystkim. Była zawsze wychowana i niezawodna. Wszyscy uważali ją za bardzo dobrą osobę. Ale w rzeczywistości była po prostu osobą o słabym charakterze i nie potrafiła powiedzieć „nie”. Biorę od niej przykład i wychowałam się taka sama jak moja mama. Jednak w pewnym momencie zdecydowałam, iż tak nie może trwać wiecznie i zaczęłam się radykalnie zmieniać.

Zacznijmy od dzieciństwa. Moja mama wychowywała mnie sama. I jak już wspomniałam, to ona wychowała we mnie taką samą niezawodną kobietę, jak ona sama. Nauczyłam się ukrywać swoje emocje. Nauczyłam się uśmiechać, gdy dostaję prezent, który wcale mi się nie podoba. Dziękować za tort lub przysmak, którego nie znoszę. Często zdarzało się, iż mama wracała z pracy bardzo zmęczona, dosłownie leżała z nóg. A wtedy przychodzili niegrzeczni goście, bez zapowiedzi. Mama gwałtownie wstawała z łóżka i ich przyjmowała, nie pokazując swojego zmęczenia ani niezadowolenia.

Zawsze zajmowała się wieloma dziećmi, ucząc je angielskiego. Za darmo. Siedziała z chorymi dziećmi swoich przyjaciółek. Za darmo. Było kilka takich przyjaciółek, które zawsze później przynosiły jakieś prezenty lub dziękowały w inny sposób, ale było ich dosłownie jedna – dwie. Inne przyjaciółki i znajome uważały, iż tak powinno być. Już jako mała zrozumiałam, iż wykorzystują moją mamę, widząc, iż nie potrafi odmówić.

I wychowałam się taka sama.

Po ukończeniu uczelni znalazłam pracę. Swoje obowiązki wykonywałam dobrze, można powiedzieć świetnie. Kiedyś poproszono mnie o pogratulowanie naszemu koledze z okazji urodzin. Nie mogłam odmówić. Włożyłam w to bardzo dużo czasu i sił, a w zamian otrzymałam suche „dziękuję”. Jak się domyślacie, zostano mi nałożone obowiązki organizowania takich gratulacji dla wszystkich w dziale. Ale zostałam pochwalona tylko przez jedną koleżankę małym prezentem i tortem.

Ponadto nigdy nie odmawiałam pomocy wszystkim swoim przyjaciółkom. Kiedyś moja przyjaciółka zimą złamała nogę i zwichnęła rękę, upadając na oblodzonej drodze. Pomagałam jej. Mieszkałam u niej przez miesiąc i opiekowałam się nią. Ale gdy ja potrzebowałam wyjść na ważne spotkanie i nie zdążyłam, ona odmówiła mnie odwieźć, mówiąc, iż jest bardzo zajęta.

Tego samego „dobrego” znalazłam sobie i chłopaka. Kiedy zachorował na rzadką chorobę i musiał jeść o określonych porach oraz koniecznie uprawiać sport, to ja zajęłam się jego dietą. Widzicie, nie chciał dodawać dodatkowych kłopotów do swojego życia. Chociaż to on chorował, a nie ja. Kiedy zaczęłam rozmawiać o nowych produktach w diecie, powiedział, iż powinnam sama się tym zająć. To nie jego problem. A czyja wtedy? Ja choruję, czy on?! To była jedna z ostatnich kropli.

Ostatecznie podjęłam decyzję po tym, jak wydarzyła się następna sytuacja. Przyjaciele zaprosili mnie na urodziny, które miały odbyć się w domu mojego znajomego na przedmieściach. Zgodziłam się przyjść. Ale był jeden czynnik, który mnie zaniepokoił – zaproszono mnie na godzinę szóstą wieczorem. Trochę za wcześnie na uroczystości. Przyjechałam taksówką do tego domu, a tam nikogo nie było. Pomyślałam, iż może się pomyliłam, ale wtedy z domu wyszedł mój znajomy i powiedział:

— Cześć, wchodź! Widzisz, o ósmej wszyscy powinni się zebrać. Trzeba posprzątać w domu i przygotować wszystko do świętowania. Ty zacznij, a ja pojadę do sklepu po alkohol.

Taka bezczelność po prostu mnie wstrząsnęła. To znaczy, iż mam przygotować wszystko na urodziny, na których jestem gościem. Nie zatrudniłam się nigdzie jako sprzątaczka czy kucharka! Odwróciłam się i odszedłam stamtąd. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Już w mieszkaniu zapłakałam się ze złości na wszystkich.

Zdecydowałam, iż muszę się pilnie zmienić. Przestać być wygodna dla wszystkich! Dość! Dość pozwalać innym na wykorzystywanie siebie.

Po podjęciu takiej decyzji poczułam ogromną ulgę. Przestały mnie martwić problemy innych ludzi. Odeszłam od chłopaka, zaczęłam pewnie odmawiać i mówić, gdy coś mnie nie satysfakcjonuje. Zrezygnowałam z organizowania imprez w pracy i zyskałam dużo czasu dla siebie. Zrozumiałam, iż nie miałam prawdziwych przyjaciół.

Mojej mamie trudno było przyjąć moje zmiany, ale z czasem zgodziła się, iż tak łatwiej żyć. Mam nadzieję, iż mama też zacznie się zmieniać, chociaż uważa się, iż starsze pokolenie ma trudności ze zmianą.

A teraz żyję spokojnie i szczęśliwie. Cieszę się, iż udało mi się zmienić!

Idź do oryginalnego materiału