Desna już od dłuższego czasu pojawiała się w naszych planach wycieczkowych. W ubiegłym roku Gui zapytała mnie o czeskie budowle hydrologiczne, a ja przypomniałam sobie o zbiorniku Sous i zaporze w Desnej. Przygotowując się do wycieczki natknęłam się na kilka zaskakujących informacji i tak powstał plan na jesienną wyprawę w czeskie Góry Izerskie.
Początkowo miała to być typowa objazdówka z postojami na
Smedawie, w Desnej oraz pod Bukowcem w Izerce. Jednak zebrane przeze mnie
informacje zupełnie zmieniły ciężar wycieczki, a pogoda i kilka innych elementów
sprawiło, iż najważniejszym punktem zwiedzania okazała się dolina Białej Desny
i ruiny zapory.
Po krętych czeskich drogach
Wyruszyłyśmy przed południem z Gierczyna. Pierwszy króciutki postój miałyśmy w Novym Mescie, bo potrzebowałyśmy bankomatu, by wybrać korony. Potem jechałyśmy malowniczą drogą przez Laźne Liberda, Hejnice, Bily Potok do Smedawy. Ciekawiło mnie, jak wygląda przebudowane schronisko na Smedawie, ale to co zobaczyłam zaskoczyło mnie niezmiernie. Chciałam się zatrzymać na parkingu, by dać odpocząć Gui, dla której przejazd po krętych drogach jest ekstremalnym przeżyciem. Nie znalazłam jednak miejsca. Parkingi pełne były samochodów. Mimo iż mamy połowę października, szlaki turystyczne pełne są rowerzystów i pieszych! Zatrzymałyśmy się dopiero poniżej zbiornika Sous i zapory na Czarnej Deśnie.
Niestety zarówno zapora jak i brzegi zbiornika nie są udostępniane do
zwiedzania, zatem Gui, miłośniczka budowli hydrotechnicznych
poczuła niedosyt. Na szczęście w zanadrzu
miałam prawdziwą petardę!
Przerwana zapora na Białej Deśnie
Korzystanie z nawigacji nie jest moim ulubionym zajęciem, tym razem jednak zdecydowałam się na jej włączenie. Dzięki temu bez zbędnego kluczenia po Deśnie kierowałam się do parkingu nad brzegiem rzeki. Nigdzie nie znalazłam informacji, jak daleko da się dojechać samochodem, toteż trochę się zdziwiłam, gdy okazało się, iż nawigacja kieruje mnie na mostek z zakazem wjazdu. Ot, uroki urządzeń elektronicznych.
Samochód zostawiłyśmy więc na niewielkim leśnym parkingu i zapakowawszy Małą M. do spacerówki ruszyłyśmy przez mostek w górę potoku. Asfaltowa droga wiła się przez mieszany las z lekko zabarwiającymi się już jesiennie brzozami i bukami oraz ciemnozielonymi świerkami. Po prawej stronie miałyśmy skały i las, po lewej stromą skarpę z malowniczym potokiem na dnie.
Co pewien czas ustawione były tablice tematyczne. Jedne dotyczyły fauny i flory Gór Izerskich i stanowiły rodzaj zabawy dla dzieci, drugie informowały o przebiegu i skutkach katastrofy na zaporze.
Na trasie znajdują się też drewniane rzeźby pomniki upamiętniające tamte tragiczne wydarzenia i poświęcone ofiarom wody. Niesamowite, iż woda tego potoku spietrzona wielką zaporą zabrała w 1916 roku 65 istnień ludzkich i dokonała wielkich zniszczeń.
O samej katastrofie można przeczytać na stronie https://eloblog.pl/gdy-peknie-zapora-katastrofa-zapory-na-rzece-biala-desna/
Po około godzinnym marszu naszym oczom ukazał się cel wycieczki. Teren po przerwanej zaporze został ciekawie zagospodarowany. Mamy tu ścieżkę dydaktyczna z punktami widokowymi i tablicami informującymi o miejscu i wydarzeniach. Przy drodze usytuowane jest miejsce wypoczynku z drewnianym placem zabaw dla dzieci.
Działa także bufet serwujący ciepłe i zimne przekąski oraz napoje, w tym kultową kofolę. Zbiegają się tu szlaki turystyczne i rowerowe, m.in. żółty z Izerki. Zaskoczyło nas trochę, iż mimo naprawdę niesprzyjającej aury (chwilami siąpiło i było mgliście) na trasie spotkałyśmy wielu turystów, w tym sporo rodzin z dziećmi w różnym wieku.
Na zaporze spędziłyśmy co najmniej godzinę i pewnie byłybyśmy dłużej, gdyby nie fakt, iż obiad zaplanowałyśmy sobie w Izerce. Należało więc wrócić do samochodu i jechać na kolejny parking. W drodze powrotnej byłyśmy już na tyle głodne, iż planowałyśmy, jakie czeskie przysmaki zamówimy sobie w restauracji.
Krótka wizyta w Izerce
Izerka to maleńka wieś w Parku Ciemnego Nieba, bliźniacza siostra Wielkiej Izery, czyli nieistniejącej już wsi po której została tylko doskonale znana Chatka Górzystów.
Do Izerki można dostać się pieszo i rowerem, np. z Orla, Desnej lub Smedawy lub samochodem. Jadać jednak autem trzeba pamiętać, iż do wsi prowadzi tylko jedna wąska i kręta droga, a na terenie Izerki obowiązuje zakaz ruchu samochodowego (nie dotyczy mieszkańców) Auto zostawia się na płatnym parkingu pod Bukowcem.
My dojechałyśmy już po piętnastej, a parking przez cały czas był prawie
pełen. Izerka przywitała nas lekkim deszczem, czym nie zdziwiłyśmy się, bo taka
pogoda w czasie naszych wycieczek to już tradycja.
Niestety aura uniemożliwiła nam delektowanie się tym niezwykłym
miejscem. gwałtownie znalazłyśmy czynną restaurację, zamówiłyśmy specjały czeskiej
kuchni: knedliczki z gulaszem, smażony ser, a dla Małej M. spaghetti. Delektując
się pysznym jedzonkiem, patrzyłyśmy, jak nad Izerkę nadciągają coraz ciemniejsze
chmury, a mżawka przechodzi w rzęsisty deszcz.
Nie udało nam się pospacerować po miejscu, gdzie czas się
zatrzymał, tylko gwałtownie wróciłyśmy do samochodu i przez Jakuszyce wróciłyśmy do
Domku pod Orzechem.
Podsumowanie wycieczki i ważne informacje
Przejechałyśmy ponad 100 km, częściowo po wąskich, stromych, krętych i bardzo
malowniczych czeskich drogach, pieszo przeszłyśmy prawie 10 km.
Aby dotrzeć do przerwanej zapory należy dojechać do Desnej i
dalej za drogowskazami
„Protrzena
prehrada” . Od leśnego parkingu (bezpłatny) do celu jest ok. 3-4 km.
W bufecie płacimy koronami.
Parkingi przy zbiorniku Sous i pod Bukowcem są płatne, 100
koron na dobę, uiszczane w parkometrze. Płatne kartą lub gotówką (korony) W
restauracji Pyramida w Izerce honorują płatność kartą, koronami lub złotówkami.
Do parkingu pod Bukowcem dojedziemy albo z od strony
Jakuszyc albo od Świeradowa Zdroju. Należy dojechać do miejscowości Horni
Polubny i stamtąd
przy kościele pod górę
(jest drogowskaz)
Zarówno wizyta w Izerce jak i na przerwanej zaporze to
propozycje idealne na wycieczkę z wózkiem dziecięcym, gdyż na całej trasie mamy
całkiem niezły asfalt (my dysponowałyśmy miejską spacerówką na małych kołach!)
Wybierając się w czeskie góry, warto mieć przy sobie oprócz map google (które są zdradliwe!) aplikację https://pl.mapy.cz/ z mapą offline pobraną na telefon, bo w wielu miejscach nie ma w ogóle zasięgu oraz mapę papierową.