„Przeprowadźcie się do mnie, tak będzie lepiej” – powiedziała teściowa. Ale czy na pewno?

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Mateusz, co się stało? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczył…

Julia patrzyła na męża z rosnącym niepokojem.

Zawsze wracał z pracy uśmiechnięty, pełen energii, od razu rzucał się na dywan, by bawić się z ich synkiem. Mały Olek, który miał już roczek i dwa miesiące, codziennie czekał na tatę przy drzwiach, wyciągając rączki.

A dziś?

Mateusz milczał. Zdjął płaszcz, przeszedł przez mieszkanie jak cień samego siebie. W kuchni upuścił kubek z herbatą — porcelana rozbiła się w drobny mak. Na szczęście się nie poparzył…

— Julia, sam nie wiem, jak ci to powiedzieć — wymamrotał, nie patrząc jej w oczy.

— Nie wypłacili ci pensji? Opóźnienia? No mów, proszę, nie strasz mnie…

Julia usiadła ciężko na kanapie. Jej spokojny, odpowiedzialny Mateusz wyglądał, jakby świat mu się zawalił.

Przecież wszystko było w porządku. Mieli mieszkanie — wprawdzie w kredycie hipotecznym, który jeszcze długo mieli spłacać, ale własne, w Białymstoku. Mieli cudownego synka, którego kochali nad życie.

— Zostałem zwolniony. Powiedzieli, iż to przez cięcia. Redukcja etatów.

Julia zamarła.

Pensja Mateusza wystarczała na wszystko: raty, rachunki, życie. Co teraz?

Mateusz natychmiast zaczął szukać nowej pracy, ale to, co się trafiało, było gorzej płatne i daleko odbiegało od jego kompetencji. Mijały tygodnie. Nic się nie zmieniało.

Julia pożyczyła pieniądze od swoich rodziców z Suwałk, ale ci wyraźnie zaznaczyli, iż to jednorazowa pomoc – sami mieli dwoje uczących się dzieci i ledwo wiązali koniec z końcem.

I wtedy przyszła teściowa — pani Barbara.

Zaprosiła ich na herbatę do swojego mieszkania w Łomży i powiedziała:

— Przeprowadźcie się do mnie. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Mieszkała sama, w dużym, dwupokojowym mieszkaniu. Zaproponowała, iż odda im większy pokój, sama przeniesie się do mniejszego. Ich obecne mieszkanie mogliby wynająć i z tych pieniędzy spłacać kredyt.

— Mi też się to opłaca — mówiła. — Emerytura niewielka, a tak przynajmniej zaoszczędzę na opłatach.

Ale — dodała — obowiązują jej zasady:

  • żadnych gości i nocnych odwiedzin,

  • cisza absolutna po 22:00,

  • zakupy i rachunki — po ich stronie, bo ona z emerytury tego nie udźwignie.

Brzmiało uczciwie… ale Julia poczuła ciężar na sercu.

Dziecko przecież płacze w nocy. A co wtedy? Czy mają przepraszać, iż naruszyli spokój po 22:00?

Czy będą musieli tłumaczyć się z każdej kolacji, z każdej wizyty siostry Julii?

Z jednej strony — rozwiązanie wydawało się racjonalne. Z drugiej — utrata wolności, prywatności, niezależności.

I tak siedzieli w ciszy, nie wiedząc, co zrobić.

Jak podjąć decyzję, której nie będą żałować?

Idź do oryginalnego materiału