Przepraszam za to, jak to się potoczyło

newskey24.com 23 godzin temu

Przepraszam za to, co się stało

Michał, na pewno spakowałeś wszystko? Nie chcesz sprawdzić jeszcze raz? zawołałam, stojąc przed zamkniętymi drzwiami łazienki.

Aniu, daj mi spokój! Mam wszystko plecak pełen, widziałaś odpowiedział przez szum prysznica. Ale jego głos drżał. A może mi się wydawało?

Plecak widziałam. Co włożyłeś do środka nie, szepnęłam, cofając się.

Aniu, zrób mi proszę kawę! Mocną. Bez mleka dodał spokojnym tonem, zakręcając wodę.

Poszłam do kuchni, wyjęłam turkę bez słowa, nalałam wody, wsypałam zmieloną kawę, szczyptę soli tak jak lubi. Mamy ekspres, ale Michał uwielbia kawę gotowaną przeze mnie. Jesteś taka troskliwa, powiedział mi wieczorem wcześniej, wracając późno z pracy i widząc, jak, według babcinego zwyczaju, otuliłam kolację ręcznikiem, żeby nie ostygła.

Ostatnio ciągle się spóźniał podobno w pracy. Robił karierę. Szykował się do awansu. A ja trwałam w cieniu. Gotowałam, prasowałam, znosiłam.

Cóż za boski aromat tego nektaru! powiedział Michał, wchodząc do kuchni i odgarniając mokre włosy z czoła. Usiadł przy stole, sięgając po filiżankę.

Aniu, dziś przyjdzie kurier zamówiłem pokrowiec na samochód. Odbierz go, proszę. Płatność przy odbiorze dodał, wsypując łyżeczkę cukru do kawy.

Oczywiście. Jak zwykle odparłam, siadając naprzeciw niego.

Ten wyjazd nie przyszedł w dobrym momencie westchnął. Ale nie mogę odmówić. Rozumiesz to szansa, może jedyna. Kierownik wyższego szczebla to nie żarty.

Tak Nie myślałam, iż na takim stanowisku będziesz musiał włóczyć się po prowincji.

Kaprysy szefów. No cóż, mam jeszcze pół godziny, popracuję przez telefon.

Wstał, poszedł do drugiego pokoju. Nie zabrał filiżanki. Nic wielkiego. Czego oczekiwać jest bardzo spięty.

Sięgnęłam po jego filiżankę, gdy nagle telefon zadrżał wiadomość. Otworzyłam ją.

*Aniu, Michał kłamie. Nie ma żadnego wyjazdu. Leci do Włoch z Roksaną Morawską. Powstrzymaj go, zanim będzie za późno. Zrujnuje sobie tym życie.*

Adrianna. Jego młodsza siostra.

Coś zatrzeszczało mi w głowie. On z Roksaną? To niemożliwe. Żart? Ale Adrianna nie żartuje w takich sprawach. I na pewno nie kłamie.

Wszystko zaczęło wirować przed oczami. Powietrze zgęstniało jak beton. Ledwo mogłam oddychać, wstałam z trudem, nalałam sobie wody i z powrotem opadłam na krzesło.

Chciałam krzyczeć. Roztrzaskać wszystko. W głowie zostało tylko jedno: *Dlaczego?*

Zaciśnięte pięści z wściekłości. Chciałam biec do niego, urządzić awanturę, zdjąć mu maskę. Ale nie zrobiłam tego. Nie był wart.

Niech jedzie. A ja przygotuję mu niespodziankę. Nie krzykiem czynami.

Otworzyłam aplikację bankową. Na wspólnym koncie milion dwieście złotych. Ku mojemu zdziwieniu, tu zdążył interweniować trzysta tysięcy zniknęło. Moje pieniądze, swoją drogą. Honoraria za projekty, noce spędzone przy pracy. A on na moich oszczędnościach zabiera swoją dawną miłość na wakacje.

O Roksanie wiedziałam. Sam Michał mi o niej opowiadał, Adrianna też kiedyś wspomniała. Szkolna miłość, niesforna dziewczyna. Zostawiła go dwa razy raz dla starszego mężczyzny, potem dla faceta z przyszłością. Teraz wróciła. A Michał znów dał się złapać. I znowu kłamie.

Mógł przynajmniej być uczciwy: *Aniu, kocham kogoś innego. Przepraszam.* Byłoby boleśnie, tak. Ale nie aż tak podłe. Zamiast tego zachował się jak szczur. Wziął pieniądze, skłamał o wyjeździe, wypchał plecak

Cóż. Ja zabiorę resztę. Dziś. Do ostatniego grosza. Potem rozwód. Jego rzeczy kurierem do rodziców.

Sprawdziłam kalendarz jutro w południe ważna prezentacja online. jeżeli pójdzie dobrze jadę na urlop. Nie do Włoch, nie. Do Hiszpanii, może. Albo gdzie indziej, gdzie on nigdy nie był.

Aniu, wychodzę, postanowiłem wyjść wcześniej powiedział, wchodząc do kuchni elegancko ubrany, w krawacie.

Szczęśliwej podróży odparłam, ściskając filiżankę.

Co to za ton?

Wydaje ci się.

Będziesz mi brakować

Wątpię, żebyś miał na to czas.

Nie pomożesz mi z plecakiem?

Wolę pozmywać.

Dobrze, idę.

Idź.

Drzwi zatrzasnęły się. Michał choćby nie podejrzewał, iż odchodzi na zawsze. Jutro zmieniam zamki.

Usiadłam na krześle. Wybuchnęłam płaczem. Gorzkim. Z bólu, z upokorzenia. Zdrajca.

Kolejna wiadomość od Adrianny:

*Aniu, wszystko w porządku?*

Otarłam łzy, wybrałam numer.

Adrianno, skąd wiesz?

Koleżanka Roksany mi powiedziała. Znów się do niego przykleiła. A on dał się złapać. Aniu, przepraszam, iż tak

Dzięki, iż mnie uprzedziłaś. Nie zatrzymałam go. Niech jedzie.

To głupiec. Ona znowu go kopnie po raz trzeci.

Jego wybór. Adrianno, nie mów mu, iż wiem.

Nie mam ochoty z nim gadać. Mam dość!

Dzięki. Nasza relacja musi przetrwać. choćby jeżeli się rozwiodę.

Jasne, Aniu. Trzymaj się.

Otworzyłam bank ponownie. Brakuje jeszcze stu tysięcy. W pośpiechu! Nie. Uspokoiłam się. Przeleję wszystko mamie.

Wysłałam pieniądze, zamknęłam telefon i spojrzałam przez okno na zachodzące słońce, wiedząc, iż jutro wzejdzie na nowo bez niego.

Idź do oryginalnego materiału