Za nami Boże Narodzenia. Z pewną stanowczością można byłoby zapytać – „Pojedli? Popili?” o ile nie macie już siły na kolejne kawałki makowca, to teraz możecie chwilę odpocząć i przeczytać jak dawniej jadano w naszym pięknym mieście w czasie Bożego Narodzenia.
Niegdyś Święta Bożonarodzeniowe tak jak w tej chwili były wyjątkowym okresem. Niemniej ze względu, iż ówczesny Grünberg znajdował się w granicach państwa niemieckiego, położenie to wywarło niebagatelne znaczenie na podawanych potrawach oraz sposobie ich wykonania. Królowała tu kuchnia śląska, a bliskość takich miast jak Legnica i Wrocław silnie oddziaływała.
Nadchodzące święta zwiastowało wytwarzanie syropu z buraków cukrowych, które można było uprawiać w przydomowych ogrodach. Zbiory buraków cukrowych były jednym z ostatnich prac przed zimą. Syrop cukrowy wykorzystywany był do polewania pierników bożonarodzeniowych. Kolejną oznaką zbliżania się świąt było przygotowywanie gęsi oraz zbieranie ich pierza, które wykorzystywano do robienia poduszek oraz kołder, którymi się obdarowywano na święta.
Karp, tak popularny na polskich stołach, niegdyś nie znajdował zbyt wielkiego zainteresowania większości mieszczan. Chętnie był spożywany tylko u katolickiej części grünberczyków. Podawano go na niebiesko, czyli z sosem wyrabianym ze śluzu, octu, cebuli, a całość specjalnie wraz z rybą gotowano. Ryba podawana był z tartym chrzanem pokropiony octem, odrobiną cukru wymieszanego z solą oraz brązowym masłem.
Zdecydowanie inaczej jadło wyglądało w ewangelickiej części mieszczaństwa. Ewangelicy prócz ryb, gdzie przeważał szczupak lub ryby morskie, delektowali się również daniami mięsnymi. o ile podawany był karp, to robiono go w bulionie z ciemnego piwa gotowanego z cebulą, przyprawionego solą, liściem laurowym, ziarnami ziela angielskiego i pieprzu, melasą cukrową oraz piernikiem.
W przedwojennym mieście oraz dzielnicach na wigilię pojawiała się „specjalnie wędzona kiełbasa z szynki, którą dodatkowo zasmażano, a jednym z najczęściej serwowanych dań obiadowych były cienkie białe kiełbaski smażone na tłuszczu i podawane z ziemniaczanym purée oraz świeżą kiszoną kapustą”. Najbardziej popularnym świątecznym jadłem była gotowana cielęcina lub wieprzowina z cebulą w przyprawach oraz pajdami ciemnego chleba ze smalcem.
Wyjątkową i specyficzną potrawą na wigilijnym stole było danie nazywane Śląskim Niebem lub Śląskim Królestwem Niebieskim (Schlesischer Himmelreich), czyli gotowane, mocno wędzone lub peklowane mięso wieprzowe z suszem owocowym, a także kluski makowe – nadziewane makiem kawałkami chlebna i cukrem (Mookliesla). Oczywiście nie mogło zabraknąć ciast, pośród których królowała strucla z makiem (Mohnstriezel) oraz podłużny placek z bakaliami mocno obsypywany cukrem pudrem (Christolle). Oczywiście nie stroniono od alkoholi jakimi były ciemne piwa, nalewki oraz różnorakie likiery, szczególnie ziołowe mające za zadanie poprawienie trawienia.
Na drugi dzień świąt spożywano w szczególności drób – gęsinę, kaczki oraz indyki. Nie stroniono od klusek oraz białych kiełbasek z czerwoną, duszoną czasami na winie kapustą. jeżeli coś zostawało, to w następnych dniach robiono z tego Eintopfy, czyli tzw. dania „na winie”, czyli co się nawinie, to jest w daniu, zwane inaczej jednogarnkowymi. Jednak nie oszukujmy się, kilka zostawało, gdyż był to wyjątkowy czas i serwowane dania także były nietuzinkowe.
Źródła:
-opracowania własne;
-artykuły prasowe zamieszczone w „Grunberger Wochenblatt” z lat 1825 – 1942;
-artykuły publikowane w portalu wZielonej.pl
-Biszczanik G., „Zielona Góra od kuchni. Restauracje przedwojennego miasta”, Zielona Góra 2023, Forum Art
-fot. własne i w wykonaniu dra Grzegorza Sobla
-wspomnienia Kornelii Löw, Renate Szukowski, Waltraud Sigrid Witkiewicz, w zbiorach własnych .
-zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, regionalista, znawca dziejów Zielonej Góry
Śląskie Królestwo Niebieskie wykonane na bazie przedwojennego przepisu przez Kacpra Szafrańskiego z restauracji Sapori Pazzi w Zielonej Górze. Fot. Własne
Śląskie Królestwo Niebieskie wykonane na bazie przedwojennego przepisu osobiście. Fot. Własne
Karp po luterańsku w bulionie z ciemnego piwa. Fot i wykonanie dr Grzegorz Sobel
Babka makowa, która królowała na przedwojennych miejskich stołach. Fot i wykonanie dr Grzegorz Sobel









