Przed ślubem nosił mnie na rękach, po ślubie jakby przestał kochać.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Dzisiaj piszę te słowa z ciężkim sercem. Kiedy poznałam Mateusza, myślałam, iż wygrałam los na loterii. Był ideałem mężczyzny — troskliwy, czuły, oddany. Nie tylko się mną interesował, ale żył dla mnie. Codziennie dzwonił: „Jak się czujesz?”, „Ciepło się ubrałaś?”, „Jadłaś dziś coś?”. Kiedy tylko zaczynał padać deszcz, stał już pod moją pracą z parasolem. Na biurku zawsze czekał bukiet — raz tulipany, innym razem róże lub stokrotki. Koleżanki z pracy patrzyły z zazdrością, a ja nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.

Byłam otoczona jego ciepłem. Spacerowaliśmy nocami po Warszawie, trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim i o niczym, jak dzieci. A potem oświadczył się — klasycznie, z pierścionkiem, na kolanach, w tej samej kawiarni na Starym Mieście, gdzie mieliśmy pierwszą randkę. Pojechał choćby do moich rodziców do Łodzi — taki był pewny tego związku. Czułam się, jakbym żyła w bajce.

Ale ta bajka skończyła się tuż po ślubie.

Na początku zmiany były ledwo zauważalne. Zniknęły poranne wiadomości, przestał dzwonić z pytaniem: „Wszystko dobrze, kochanie?”. Kwiaty zniknęły, jakby ich nigdy nie było. Pocałunki stały się formalne, jakby to była tylko obowiązkowa czynność. Wcześniej nie mógł oderwać ode mnie wzroku, teraz choćby nie zauważał mojej obecności.

A w domu? Zamknął się w sobie. Kiedyś sam chwytał za narzędzia, teraz tylko wzdychał: „Jak chcesz, to znajdź fachowca”. Albo: „Sama chciałaś, sama się tym zajmij”. Nie myje naczyń, nie zamiata, choćby gwóźdź wbić — to już wielki problem. A przecież przed ślubem chwalił się, iż potrafiłby dom postawić własnymi rękami.

Nie rozumiem, co się stało. Nie zmieniłam się. przez cały czas jestem zadbana, szczupła, atrakcyjna. Mężczyźni na ulicach wciąż się oglądają. A on? Jakby stracił zainteresowanie. Jakbym stała się dla niego… nudna.

Mama mówi: „Wszyscy tak mają. Ślub to nie romans. Ważne, iż pracuje, zarabia, nie pije i nie ugania się za innymi. Doceniaj, co masz”. Ale ja nie potrafię. Nie chcę żyć z mężczyzną, który po prostu obok istnieje. Chcę czuć się kochana. A nie tylko wygodnie ulokowana.

Wczoraj wieczorem próbowałam złapać jego wzrok. Nie zauważył. Siedział z telefonem, przewijał coś i uśmiechał się do ekranu. Wtedy coś we mnie pękło: a może ma inną? Może to dlatego jest taki zimny, obojętny? Może mnie zdradza?

Nie chcę w to wierzyć. Ale co, jeżeli mam rację?

Jak z nim o tym porozmawiać? Jak wydobyć prawdę? Bo ja go przez cały czas kocham. Pomimo wszystko. Nie chcę go oddać innej. Ale czy potrafiłabym wybaczyć zdradę? Dziewczyny, które przez to przeszły — co robić, gdy mąż po ślubie staje się kimś zupełnie obcym? Jak nie czuć się jak mebel we własnym domu? Nie wiem, co robić… ale dłużej nie mogę milczeć.

Idź do oryginalnego materiału