*Prezent nie na miarę*
Marek wrócił z pracy w doskonałym nastroju. choćby nie zdjął kurtki, jak zwykle, tylko od progu zawołał:
— Kochanie, jestem!
Jednak cisza, która go powitała, ostudziła jego zapał. Zajrzał do kuchni i od razu poczuł niepokój. Kasia siedziała przy oknie, podpierając broń dłońmi. Jej twarz była przygnębiona, a oczy zaczerwienione.
— Kasieńko… Co się stało? — podszedł i delikatnie przysiadł obok.
— Mama była… — powiedziała gorzko. — Znowu pretensje, znowu pieniądze. Mówi, iż jestem niedbała, iż żyjemy „jak w piwnicy”… A ty czemu taki wesoły?
Marek na moment się zawahał, po czym uśmiechnął się szeroko:
— Bo mam dla ciebie niespodziankę! Musisz to zobaczyć na własne oczy. Zaczekaj chwilę!
Wyszedł i po chwili wrócił z dużą sportową torbą.
— Co to jest?
— Otwórz. Zobacz sama.
Kasia niechętnie rozsunęła zamek błyskawiczny — i oniemiała. Torba była wypełniona po brzegi gotówką.
— To… Skąd to się wzięło?!
— Dziadek dziś przyjechał. Wprost do pracy. Powiedział, iż chce nam podarować nowy start — wszystkie swoje oszczędności, żebyśmy mieli swój dom. Na początku odmawiałem, ale nalegał. Powiedział, iż jestem jedynym wnukiem.
Kasia nagle wybuchnęła płaczem.
— Jestem taka zmęczona… A tu ty z tym… Dziękuję ci. Dziękuję dziadkowi.
Przytulili się mocno. Wieczorem, leżąc na kanapie, dyskutowali, jakie mieszkanie wybrać, gdzie kupić meble i jak to wszystko urządzić. Szczęście było na wyciągnięcie ręki — tuż, tuż.
Nowe lokum świętowali skromnie, ale serdecznie. Przyszli bliscy, w tym mama Kasi. Jak zawsze, nie zawiodła oczekiwań — od progu oceniła remont, stwierdziła, iż kuchnia „nie powala”, i od razu wręczyła „prezent” — ich starą zastawę mebli.
— Przyniesiemy wam meble. Praktycznie nowe. Do sypialni i salonu — oznajmiła dumnie.
Kasia z trudem powstrzymała irytację:
— Mamo… Już zamówiliśmy nowe.
— No to mogliście chociaż powiedzieć! A teraz co my z naszymi zrobimy? Zawsze musisz wszystko zepsuć! A pamiętasz o płaszczu?
— Prezent już jest. Ale nie płaszcz.
Urażona, matka wyszła bez pożegnania.
Postanowili, iż Nowy Rok spędzą we dwoje. A raczej — we troje. Kilka dni przed świętami Kasia dowiedziała się, iż jest w ciąży. Pierwszą osobą, której powiedzieli, był dziadek.
Staruszek, usłyszawszy, iż niedługo zostanie pradziadkiem, nagle się wzruszył:
— Już myślałem, iż nie doczekam… Dziękuję wam, dzieci. To najpiękniejszy prezent.
I w tej chwili, w zimowej ciszy, wśród zapachu świerku i mandarynek, z łzami w oczach starego człowieka, z ciepłem i nadI wtedy Marek zrozumiał, iż żadne cudze pretensje, żadne odziedziczone szafy ani matczyne morały nie mają znaczenia — bo obok niego jest jego rodzina, jego dom i jego szczęście.