Jeśli myślisz, iż temat pracującej żony cię nie dotyczy, bo „przecież jej ufasz”, mam złą wiadomość: jesteś naiwny. I to bardzo.
Dzisiaj kobieta spędza po 8-10 godzin dziennie z obcymi facetami. Często lepiej ubranymi (bo są w pracy), lepiej pachnącymi (bo są w pracy) i przede wszystkim — mającymi dla niej czas, uwagę i uśmiech (bo są razem w pracy). Ty w tym czasie tyrasz, wracasz zmęczony i myślisz, iż wszystko gra.
Nie gra.
Wręcz przeciwnie. Kolega z pracy może być bardzo niebezpieczny, ale wielu mężczyzn dalej żyje w błogiej nieświadomości.
Dlatego dzisiaj przyjrzymy się tematowi, który rzadko jest poruszany. Mianowicie: dlaczego tak wiele romansów zaczyna się w środowisku pracy?
Potencjał emocjonalnych więzi
Relacjom zawodowym, choćby jeżeli przez długi czas są niewinne, towarzyszą subtelne, psychologiczne mechanizmy, które sprzyjają tworzeniu się głębszych więzi. Te ostatnie mogą z kolei prowadzić do czegoś więcej.
Dlaczego tak się dzieje? Oto kilka powodów:
Efekt ekspozycji
Jednym z najlepiej udokumentowanych zjawisk w psychologii społecznej jest tzw. “efekt ekspozycji”. Polega on na tym, iż im częściej kogoś widzimy, tym bardziej zaczynamy go lubić, choćby jeżeli początkowo nie budził w nas większych emocji.
W pracy efekt ten jest nasilony ze względu na charakter znajomości. Codzienne rozmowy, wspólne spotkania i cele, wielogodzinne przebywanie w tej samej przestrzeni — wszystko to sprawia, iż obca osoba staje się “znajoma” i coraz bardziej akceptowana.
Czy musi to koniecznie prowadzić do głębszej zażyłości? Nie.
Jeśli jednak między współpracownikami istnieje chociaż niewielka atrakcja, ryzyko rozwoju zawodowej znajomości w kierunku znajomości pseudo romantycznej znacznie wzrasta. Innymi słowy, gdy zostawisz kobietę i mężczyznę podobających się sobie wystarczająco długo samych, skutku można się domyślić.
Szczególnie wśród ludzi z giętkim kręgosłupem moralnym.
Efekt podobieństwa
Współpraca w tym samym środowisku często oznacza dzielenie podobnych wartości, sposobu myślenia, języka czy rytmu dnia. Podobieństwa te potrafią być silnym spoiwem w kontraście do niektórych różnic dzielących małżonków, zwłaszcza jeżeli ci ostatni mają zupełnie inne zajęcia i tryb życia.
Wyobraź sobie: twoja żona spędza 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu z obcymi facetami. Sama. To nieraz więcej niż małżonkowie przebywają ze sobą, szczególnie gdy oboje pracują.
Kiedy zatem kobieta spędza tak dużo czasu z mężczyzną, który ją „rozumie” na poziomie zawodowym, może z czasem zacząć odczuwać, iż ta relacja staje się bardziej satysfakcjonująca emocjonalnie niż więź z mężem.
Powyższy efekt będzie tym silniejszy, im bardziej żonie brakuje wsparcia i zrozumienia ze strony małżonka.
Efekt „ramienia do wypłakania się”
Stres w pracy, konflikty z szefem czy napięcie związane z projektami — wszystko to rodzi emocje, którymi często dzielimy się z osobami z najbliższego otoczenia zawodowego.
A co, jeżeli w tym otoczeniu znajduje się także atrakcyjny mężczyzna skory do okazania empatii i zrozumienia? Z biegiem czasu może on stać się nie tylko powiernikiem zawodowych trosk, ale także kimś, wobec kogo kobieta zaczyna rodzić emocjonalne przywiązanie. Z tego punktu nie jest już daleko do miejsca, gdzie żona dzieli się z “kolegą z pracy” swoimi prywatnymi problemami (np. dotyczącymi męża).
Granica między koleżeństwem a zdradą emocjonalną bywa wtedy bardzo cienka.
A jak wiadomo, nasze drogie panie to bardziej uczuciowe stworzenia. jeżeli zatem jakaś stworzy emocjonalną więź z innym mężczyzną, zdrada przyjdzie jej o wiele łatwiej niż z kimś zupełnie obcym.
Efekt nowości
Ostatnim efektem, który tutaj poruszę, jest efekt nowości. Chodzi o to, iż kiedy kogoś dopiero poznajemy, wydaje się o wiele ciekawszy. W końcu nowość budzi większe emocje niż rzeczy (i osoby) dobrze nam znane.
Do tego dochodzi fakt, iż w środowisku pracy zwykle widzimy najlepszą stronę człowieka. Jak wspomniałem we wstępie, jest dobrze ubrany, pachnący i uprzejmy. To oczywiście fasada. Maska. Ale tworzy w nas wyobrażenie, iż on rzeczywiście taki jest na co dzień. Po prostu nie bierzemy pod uwagę ewentualnych wad, które wychodzą na jaw dopiero przy dłuższej znajomości.
Możesz to sobie porównać do wyretuszowanego zdjęcia jakiejś dziewczyny i męskiej wiary w to, iż ona każdego dnia będzie tak wyglądała.
A teraz wyobraź sobie, iż twoja żona codziennie spotyka się w pracy z facetami, których widzi tylko i wyłącznie od najlepszej strony. A jeden czy dwóch interesuje się nią bardziej niż zawodowo. choćby jeżeli sam jesteś atrakcyjnym mężczyzną, twoja żona prawdopodobnie zna cię z każdej strony, nie tylko tej najlepszej.
Nie budzisz więc takiej fascynacji, jak ktoś zupełnie nowy i (na pozór) bez wad.
Czynniki zwiększające ryzyko
Kojarzysz tłumaczenia kobiet, iż “zdradziła, bo nie czuła się kochana” albo coś w tym stylu? To oczywiście nie jest żadne usprawiedliwienie, kiedy obiecywało się wierność, jednak mimo wszystko nie powinniśmy ignorować tego zjawiska.
Zabawię się tutaj w adwokata diabła i napiszę: mąż niedbający o potrzeby emocjonalne żony zwiększa ryzyko, iż jego druga połówka zacznie je zaspokajać gdzie indziej.
Niektóre kobiety przerzucają głód więzi uczuciowej z mężem na syna i uprawiają coś na wzór kazirodztwa emocjonalnego (nomen omen niszcząc w ten sposób syna). Inne wychodzą poza dom (np. do kolegów z pracy) i u nich zaspokajają tę potrzebę, co z czasem może przerodzić się też w zdradę fizyczną.
Jednak, jak już wspomniałem, zdrada to wciąż zdrada i taka kobieta ponosi za nią pełną odpowiedzialność. choćby jeżeli mąż swoim zachowaniem się do tego przyczynił.
Można by tę sytuację odwrócić i powiedzieć, iż zdradzający mężczyzna też jest wyłącznie winien swojego postępowania. choćby jeżeli żona przyczyniła się do tego poprzez niechęć do współżycia lub używanie seksu jako karty przetargowej do szantażowania męża (co, swoją drogą, jest wyjątkowo podłe).
Są też inne czynniki zwiększające ryzyko.
Jednym z nich jest żona pracująca w środowisku zdominowanym przez mężczyzn. Innym — charakter pracy, czyli np. wyjazdy na wspólne delegacje, nadgodziny czy “rozmowy po godzinach”.
Na te ostatnie warto zwrócić szczególną uwagę, bo jeżeli żona zaczyna rozmawiać z kolegą z pracy po pracy (np. na messengerze czy innej aplikacji do rozmów), mężowi powinna zapalić się nad głową ogromna lampka ostrzegawcza. Kobieta przekracza w tym momencie pewną granicę, której przekraczać nie może.
I powinna to wyraźnie usłyszeć od męża.
Chyba nie ma nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, iż żona nie powinna utrzymywać bliższych kontaktów z innymi mężczyznami, prawda?
Tym bardziej, iż faceci zwykle nie angażują się w “przyjacielską” znajomość z kobietami, bo tak bardzo je lubią. Ja wiem, ty wiesz i wszyscy inni wiedzą, iż tak naprawdę chodzi o coś innego.
Podsumowanie
Teraz jakaś kobieta mogłaby zapytać: czy ryzyko, które tu opisałem, nie dotyczy też mężczyzn? Dotyczy.
Jednak mężczyźni częściej pracują wyłącznie z mężczyznami. Kobiety natomiast (poza typowo kobiecymi profesjami)— głównie w zawodach mieszanych płciowo. Lub wpychają się do domeny męskiej.
Dlatego facet na budowie raczej nie flirtuje z koleżanką z działu, bo jej tam po prostu nie ma. Ale kobieta w biurze codziennie pije kawę z „miłym kolegą z zespołu” albo wraca późno z delegacji z szefem. I właśnie dlatego mąż powinien dwa razy się zastanowić, zanim powie: „spokojnie, przecież ona tylko pracuje”.
To nie znaczy, iż faceci są święci. Po prostu inaczej funkcjonujemy.
Mężczyzna w pracy zwykle skupia się na swoich zadaniach (szczególnie, gdy nie ma w okolicy kobiet). Ma robotę do zrobienia i rzadziej interesują go emocjonalne pogadanki. Kobieta z kolei dużo szybciej buduje relację przez rozmowę, wsparcie, wymianę emocji. I to właśnie te „niewinne” rozmowy przy kawie często budują fundamenty czegoś większego.
W przypadku kobiety romans zwykle nie zaczyna się od sypialni, tylko od głowy i serca. Dlatego jest taki niebezpieczny. Zanim mąż się zorientuje, iż coś jest nie tak, ona już od miesięcy „nosi w sobie” innego faceta.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeżeli uznaliście tekst za interesujący i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Dowiedz się więcej:



Zajrzyj też na:
- Facebooka (gdzie najszybciej pojawia się info odnośnie artykułów lub ich braku)
- Twittera (gdzie wrzucam luźniejsze i nieraz zabawne komentarze polityczno-społeczne)