12kwietnia 2025 Dziennik
Dziś po raz pierwszy przymierzyłem ten wypożyczony suknę ślubną i od razu poczułem coś niepokojącego. Nie strach przed pięknem, a po prostu ciężar, który zdawał się przyg? Próbowałem go zignorować przecież to jedynie wypożyczenie z małego vintagebutiku przy Starym Rynku w Krakowie. Sprzedawczyni twierdziła, iż suknia była noszona tylko raz dwadzieścia lat temu, iż jest wyczyszczona, zachowana w nienaruszonym stanie. Wszystko to nie miało dla mnie znaczenia; byłem szczęśliwy, iż w końcu mogę pozwolić sobie na coś, co nie wydawało się drogie.
Zawieśiłem ją w szafie i każdej nocy przed naszą ceremonią przyglądałem się jej uważnie, wyobrażając sobie nasz wielki dzień korytarz kościelny, muzykę, mnie w roli pana młodego, a przy mnie Jadwigę, moja narzeczona, zakochaną po uszy. Byłem młody, naiwny i w pełni przekonany, iż wszystko pójdzie gładko.
Noc przed ślubem, kiedy prasowałem suknę, aby nie było żadnych zagnieceń, poczu poczułem szarpnięcie w podszyciu przy dolnym brzegu. Tam, ukryte, znajdował się mały, płaski guzek. Z ciekawością wziąłem igłę, otworzyłem delikatnie szew i w środku znalazłem starą, bezzabarwioną kartkę. Inkrylowany rękopis wciąż był widoczny.
Jeśli to czytasz, nie poślubiaj go. Błagam, to niebezpieczne. Uciekłem przez gole. M.
Zszokowany, upuściłem suknię dosłownie na podłogę. Serce zaczęło mi szybciej bić. Przewróciłem kartkę na drugą stronę kolejne zdanie:
JEŚLI DOSTAŁEŚ TĘ SUKNIĘ, TO JESTEŚ JĄ PONOWNIE OTRZYMAŁ.
Ale jak mogło tak być? Kupiłem ją w butiku. Czy to ktoś sugerował miejsce?
Wpadłem w wir rozmyślań, a wszystko zaczęło się rozmywać. Próbowałem odnó… znaleźć sklep w internecie nie było żadnej strony. Adres, który miałem, nie istniał w Google Maps. Jechałem więc na własną rękę do podanego adresu. Gdy przybyłem, budynek był zamknięty, okna puste, kurz, a nie ma żadnego śladu po starszej pani ani po otwartym lokalu.
Zadzwoniłem do sąsiada. Otworzył drzwi młody człowiek z przymglonymi oczami.
Dzień dobry, przepraszam, czy zna pan tę butik, który kiedyś stał tutaj? zapytałem.
Boutique? westchnął. To sklep z sukniami ślubnymi, prowadzony przez kobietę Nie otwierało się od prawie dwudziestu lat. odpowiedział, kręcąc głową.
Zamknąłem oczy. Ale ja kupiłem suknę tydzień temu! zareagowałem. Mężczyzna spojrzał na mnie od góry do dołu i szeptał:
Jesteś trzecią osobę, która pyta o to w pięć lat.
Zamarło mi krew w żyłach. Zapytałem o pozostałe przypadki. Odpowiedział, iż jedna z kobiet zrezygnowała i zniknęła, druga poszła dalej, a trzecia zniknęła po miesiącu miodowym. Po powrocie do samochodu milczałem przez dwadzieścia minut, po czym zadzwoniłem do Jadwigi, nie wspominając o notatce, sklepie ani sąsiedzie. Zapytałem jedynie:
Gdzie byłeś, zanim mnie poznałem?
Zrobiła się chwila ciszy, a on odpowiedział, iż nie rozumie, po co teraz pytam. Wiedziałem, iż ta kartka nie była przypadkowa. Ten strój nie przybył znikąd.
—
13kwietnia 2025 Dziennik
Obudziłem się w ciszy, nie tej spokojnej, ale takiej, w której coś tłumi oddech. Siedząc na brzegu łóżka, włosy były rozczochrane, serce walił jak młot. Na nocnym stoliku leżała wciąż ta pomarszczona kartka:
JEŚLI DOSTAŁEŚ TĘ SUKNIĘ, TO JESTEŚ JĄ PONOWNIE OTRZYMAŁ.
Trzymałem ją jakby była kryształem. Nie chciałem uwierzyć, iż mąż, którego miałem poślubić, skrywa tak głęboki sekret, ale nie mogłem dłużej tego ignorować. Suknia wróciła do swej pudła kość słoniowa, manualnie haftowana, pachnąca lawendą i… czymś metalicznym, co mogło być starą perfumą albo krwią.
Zdecydowałem się pojechać do miejsca, w którym miałem ją wypożyczyć. Nie miałem nic oprócz piżamy, włosów związanych w kok i braku makijażu jedynie strach. Szukałem Drugiej Szansy małego sklepu pomiędzy salonem piękności a antykwariatem w centrum Wrocławia. Drzwi nie otworzyły się dźli żadne dzwonki nie brzmiały, nie było choćby lady. Jedynie pusta, zakurzona przestrzeń, rozbite lustro w rogu i cisza, jakby ten lokal nie istniał od lat.
Wychodząc, podszedł do mnie sprzątacz z sąsiedniej uliczki.
Szukasz czegoś? zapytał.
Sklepu z sukniami ślubnymi. Był tu dwa dni temu.
Ten lokal jest zamknięty od 2019 roku.
Złapało mnie zadyszanie. Gdy wróciłem do auta, ręce mi drżały. jeżeli sklep nie istniał, skąd wzięłam suknię? Kto zostawił tę notatkę?
Zamiast wrócić do hotelu, pojechałem do domu mojej ciotki, Heleny, która zawsze wie, co się dzieje. Pokazałem jej kartkę, a ona po krótkiej chwili milczenia powiedziała:
To przypomina mi historię Morayo. Nosząc używaną suknię, zniknęła po ślubie. To samo, co niebezpieczne, ostrzegało ją manualnie szyte pismo.
Czy suknia jest przeklęta? zapytała.
Nie wiem, ale nie zamierzam jej już nosić odrzekłem.
Jednak tej nocy, gdy otworzyłem pudełko, znalazłem kolejną notatkę, mniejszą, pięć słów:
Masz jeszcze siedem dni.
—
14kwietnia 2025 Dziennik
Kolejne dni mijały w rozterce. Szukając Drugiej Szansy w internecie, nie znalazłem niczego brak strony, brak profilu w mediach. W końcu natrafiłem na fragment dyskusji na forum o zaginionej narzeczonej Morayo, z 1997 roku, której ślub zakończył się tajemniczym zniknięciem po miesiącu miodowym. Wspominano też kobietę, która wynajęła suknię z nieistniejącego butiku. Wszystko zaczęło do mnie pasować.
Zadzwoniłem do Jadwigi, ale nie wspomniałem o nią nic. Zamiast tego napisałem:
Musimy porozmawiać, ale nie o ślubie.
Odpowiedziała, iż nie rozumie, co mnie trapi. Nie miałem odwagi wyjść z domu, więc poprosiłem przyjaciółkę Zofię o pomoc. Razem otworzyliśmy szwy wewnątrz sukni. Wewnątrz, pod warstwą jedwabiu, znajdował się mały woreczek z czarnym aksamitnym materiałem. W środku srebrny pierścionek z wygrawerowanymi inicjałami DJ. To były inicjały Jadwigi. Serce mi zadrżało.
Zofia spojrzała na mnie z przerażeniem:
Nie pożyczyłeś tej sukni z własnej woli? zapytała.
Nie, nie wiedziałem
Poznałem prawdę dopiero, gdy zobaczyłem w butikunieistniejącymwłaścicielkę, starą kobietę, która kiedyś trzymała rękę Morayo. Wszystko wskazywało się na to, iż suknia była pułapką, a ja byłem kolejnym ofiarą.
Zabrałem pierścionek i pojechałem do domu Jadwigi. Zatrzymał mnie w drzwiach, a ja, drżąc, podniosłem srebrny krążek.
Czy wiesz, skąd jest? zapytałem.
Jego oczy rozszerzyły się w szoku. Nie rozpoznał go, ale wyczuł, iż nie powinno mnie to niepokoić.
Wtedy odebrałem anonimową wiadomość:
Nie pozwól, żeby ci go włożył.
Zrozumiałem, iż ktoś być może sam Jadwiga lub jeszcze inny chciał mnie ostrzec.
—
15kwietnia 2025 Dziennik
Nie mogłem spać. Wciągnąłem pierścionek do ręki, patrząc na wygrawerowane litery. Wewnątrz, pod nich, prawie niewidoczna data: 07072018. To pięć lat temu, gdy Jadwiga i ja nie znaliśmy się jeszcze. Przeszonymi kliknięciami w Google natrafiłem na mały wpis w lokalnym blogu z zaproszeniem na ślub Morayo i Dawida Dawid to pełne imię Jadwigi, które skrywała przed światem.
Zadzwoniłem do niej, ale nie odważyłem się wypowiedzieć nic o pierścionku. Zamiast tego podjąłem decyzję: zniszczyć suknię i notatki, zanim nadejdą te siedem dni. Zanim jednak to zrobiłem, przyjaciółka Zofia pomogła mi otworzyć dodatkowy szew. W środku znalazłem starą fotografię dwie kobiety w tej samej sukni, jedną młodszą, drugą starszą, obie patrzące z przerażeniem. Na tyle, iż rozpoznałem twarz starszej jako właścicielkę butiku, a młodą jakąś nieznajomą, której zdjęcie kiedyś widziałem w archiwum gazet.
Wiedziałem już, iż suknia nie jest jedynie ubraniem, ale ostrzeżeniem. Siedem dni i nasze ślubne plany mogły skończyć się tragedią.
—
16kwietnia 2025 Dziennik
Zebrałem odwagę i, tuż przed ceremonią, podszedłem do Jadwigi. Położyłem przed nią pierścionek i zapytałem, co o tym wie. Jej twarz zmieniła się z szoku w gniew, a potem w łzy. Przyznała, iż kiedyś, przed laty, poślubiła Morayo i po krótkim, szczęśliwym okresie zniknęła. Pierścionek, który kiedyś nosiła, został odnaleziony w tej samej sukni, którą ja wypożyczyłem. Nie chciała go oddać, bała się, iż znowu przyciągnie zgubę.
Zrozumiałem, iż nasza miłość była wystawiona na próbę nie przez los, ale przez sekrety, które Jadwiga ukrywała. Właśnie dlatego miałem w rękach tę suknię aby ostrzec mnie przed powtórzeniem jej tragedii.
—
17kwietnia 2025 Dziennik
Ślub się nie odbył. Zamiast wchodzić kramem po alejach kościoła, podniosłem suknię, wypisałem wszystkie notatki na biurku i wyrzuciłem je razem z ubraniem do ognia. Pożar przybrał żółtawy blask, a ja patrzyłem, jak płomienie pochłaniają wszystkie kłamstwa i strach. W tym momencie poczułem, iż naprawdę możemy zacząć od nowa, bez cienia przeszłości.
**Lekcja, którą wyniosłem:** ukryte sekrety i nieprzemyślane decyzje mogą zniszczyć najcenniejsze chwile. Najlepszym krokiem jest odwaga, by stawić czoła prawdzie, choćby jeżeli boli. Dzięki temu możemy chronić siebie i tych, których kochamy, przed niebezpieczeństwem, które czai się w niejasnych zakamarkach przeszłości.