
Witajcie Moi Drodzy,
wczoraj wróciłam z moich włoskich wojaży 😍.
Przeszłam wiele szlaków, wydreptałam niezłe kilometry,
byłam w chmurach i chciałoby się tam pozostać na trochę dłużej.
Niestety wczoraj wróciłam już "na ziemię".
Spróbuję opisać ten wyjazd, chociaż obawiam się, iż wiele nazw
miejsc, szlaków, masywów górskich uleciało mi z głowy.
Wyjeżdżałam w sobotę 30 sierpnia, wczesnym rankiem.
Na dworcu kolejowym dołączyła Ewa, taszcząc swoją ciężka walizkę po schodach.
Właśnie! iż też nie pomyślano o jakieś platformie, by móc po prostu wciągnąć
tak ciężkie walizki na peron!
Trzeba zapodać propozycję do Urzędu Miasta
o poprawienie "szlaku komunikacji" kolejowej.
Widząc Ewę skwitowałam tylko, iż dobrze, iż nie tylko moja walizka taka ciężka 😂
Pociągiem miałyśmy tylko 20 min do stacji docelowej,
a z tamtąd kilkadziesiąt metrów od stacji do parkingu, gdzie była zbiórka.
Wyjazd punktualny o 9:15. Grupa około 45 osób.
Mieliśmy przed sobą wiele godzin jazdy autokarem,
na szczęcie dość wygodnym.
Podróżowaliśmy przez kilka krajów:
Czechy (godz. 10:35),
Austria (godz.12:45)
Niemcy (19:41)
ponownie
Austria (19:41) i nie, nie wracaliśmy się,
po prostu tak układa się teren państw przyległych.
W Austrii mieliśmy dłuższy postój na obiadokolację,
zamówiłam sobie hamburgera z frytkami
i o ile frytki były ok, to hamburger chciał wyjść mi z bułki
(surowe niedopieczone mięso, bleeee 😨)
Granicę włoska mijaliśmy już po ciemku (o godz. 22:40)
gdy sobie drzemałam.
Przed samym przyjazdem do hotelu wybudziły mnie serpentyny😵💫
Na miejsce dotarliśmy
grubo po 23:00,
a w okół panowały już egipskie ciemności.
Za to rano
takie widoczki z okien


Śniadanko o godz 7:30
Szwedzki stół, wybór duży:
jogurty, musli, dżemy, sery, wędliny, jajka, pomidory,
kawa, herbata, napoje,
pieczywo ciemne i jasne
i... zdradliwie pyszne ciepłe croissanty 😍
Co mi się nie podobało w naszej grupie, to to,
że poniektórzy rzucali się na pomidory i jajka jak dzikusy
i nabierali na talerze tego mnóstwo, nie patrząc czy innym starczy.
Brakowało jajek na śniadanie, nie starczało dla wszystkich, ale uważam,
że działo się tak dlatego, iż zamiast ludzie wziąć po 1 jajku,
to brali ich po kilka sztuk
i przez to obsługa nie nadążała nam tego uzupełniać.
Uważam to za niefajne zachowanie rodaków.
Po śniadanku, zabieraliśmy plecaki i równo o 8:30 musieliśmy być już w autokarze.
Nasza pierwsza wyprawa trekkingowa odbyła się do Rifugio Ciampac
a z tamtąd do schroniska św. Mikołaja.
Ale... nasza taka całkiem pierwsza atrakcja zaczęła się już w autobusie:
poranny hymn: piosenka " machiato", którą nam puszczano każdego ranka na rozruch.
Spójrzcie na nagranie, ten tańczący gość, to nasz przewodnik Bogdan 😉
Dodatkowo kierowca nas zaskoczył,
bo zrobił nam 2 okrążenia po pobliskim rondzie.
Tak dla jaj 😂😂😂
inni kierowcy pewnie się zastanawiali po co my te okrążenia tak robimy.
Także dzień zapowiadał się nam z dużą dawką humoru.
💢💢💢
Tu już na miejscu z którego zaczęliśmy nasza wędrówkę.
Przepiękny taras widokowy,

jak widzicie zadbano tez o komfort turysty
i można było posiedzieć na leżaczkach i chłonąć
te boskie widoki rozpościerające się wokół.


Przewodnicy podzielili naszą grupę na 2 mniejsze grupy,
moja grupa miała nazwę: Wakacje u Murzyna.
Skąd taka nazwa? naszym przewodnikiem był Bogdan Murzyn,
facet z fajnym poczuciem humoru.
Celem tego podziału było zmniejszenie tłoku na szlakach no i potem
w schroniskach, zakup jedzenia czy skorzystanie z WC.
Chodziliśmy więc w odstępach 30-60 minutowych
miedzy jedną a druga grupą.


Z miejscowości Alba, wyjeżdżamy kolejką na wysokość 2 tyś m n.p.m.
a dalej juz na nogach widokowym grzbietem na przełęcz do schroniska
Św. Mikołaja ( Pas de Sen Nicolo)








tu widzimy drogowskaz do schroniska św. Mikołaja


Po drodze przepiękne widoki na masyw Rosengarten



po takim dziarskim dreptaniu, zrobiło się ciepło,
wiec można było dalej dreptać już w krótkim rękawku.



czasem bywało wąsko, czasem wysoko,
czasem stromo, a czasem ślisko
ale dzielnie dawaliśmy radę w tym terenie.




za tym "pagórkiem" czekało nas zejście do doliny

teren się trochę otworzył i pokazały się nam surowe szczyty Dolomitów

Zdjęcie u dołu pokazuje nam te przeolbrzymie przestrzenie.
Człowiek czuje się tam taki maleńki.
I TA CISZA!!!!
UWIELBIAM 💚






Pasące się konie i krowy w górach, noszą na szyjach dzwonki,
są one tak bardzo charakterystycznym i przyjemnym dźwiękiem w Alpach,
który od zawsze kojarzy mi się z takim sielskim, spokojnym życiem wiejskim.

Nasz cel - schronisko Świętego Mikołaja,
zatrzymaliśmy się tu na jakieś 45 minut.


💢💢💢
w drodze do kolejnego schroniska Contrin,
spotkaliśmy świstaka,
który choćby się nie bal i dał się nam sfotografować.




W schronisku Rifugio Contrin,
kolejna, tym razem krótsza przerwa na odpoczynek, opalanko, wc lub fotki 😎





W ten dzień przeszliśmy 13 km,
przewodnicy powiedzieli, iż to najlżejszy szlak
tak na początek, dla rozruszania kości.
Suma podejść: ok. 500m
suma zejść ok. 1100m


W hotelu byliśmy tuż przed kolacją.
A same kolacje, były zawsze ciekawą zagadką dla nas 😝
Dlaczego?
Ten pierwszy dzień
podano nam to, co mieli w planie, w sumie to nie pamietam co jadłam pierwszego dnia 🤔
ale, na następny dzień trzeba było zamówić sobie jedzonko.
Jak się to robiło?
Ano dostawało się menu: listę po włosku,
z która wujek Google miał choćby problem przetłumaczyć,
zawierającą po trzy dania, pierwszego dania
i trzy dania, drugiego dania.
Trzeba było sobie wybrać jedno danie pierwsze i jedno danie drugie.
Desery podawała nam kelnerka ustnie w dniu posiłku.
No i nie obyło się bez niespodzianek na talerzu,
ale... na szczęście zawsze jedno danie udało się zamówić dobrze
wiec było co zjeść.
Oj było, bo
niestety, przywiozłam pare kilo więcej
mimo codziennych długich i wymagających trekkingów.
Obiadokolacje o 19:30 to stanowczo za późno dla mnie.
Organizm nie nadążał tego najwyraźniej spalić.
albo... croissanty mi zaszkodziły 😅😏
Kochani, na dziś to koniec foto opowieści,
no i musicie trochę poczekać na kolejne.
tzn aż obrobię kolejne fotki,
a uwierzcie mi jest tego sporo.
Ja jeszcze mam tydzień urlopu
NA SZCZĘŚCIE!!!
ale nie chciałabym go przesiedzieć przy komputerze
na obróbce zdjęć.
Dziś już się z wami żegnam
życzę przyjemnego wieczorku.
PS. jeżeli spodobała Ci się moja relacja z pierwszego dnia
daj proszę znać w komentarzu.
SERDECZNOŚCI. 💛💛💛💛