Żeby nie zagubiły się wspomnienia, co było, jak było
Menu – niby co roku takie same, ale jednak inne.
W tym roku były:
- Rolmopsy i koreczki (śledzie, małże, jajka przepiórcze)
- Wieniec łososiowy (na listkach sałaty)
- Śledzie Seniorki (z prawdziwkami – nowość w tym roku)
- Sałatka śledziowa (mojej Siostry)
- Barszcz grzybowy z uszkami
- Groch z kapustą
- Sandacz w panierce
- Kopytka ziemniaczane
- Surówka żydowska z kapusty
- Kompot z suszu
- Paluchy makowe (masa makowa w cieście francuskim)
- Muffinki makowe
Część przystawkowa, na zimno (śledzie, rolmopsy, sałatki), podana była na talerzach i półmiskach w kształcie ryby. Znalazłam taką zastawę szwedzkiej firmy Miljogarden, granatowo-białą, ze stylizowanymi rysunkami ryb – jak na wigilię pasuje super. Tyle, iż ta firma robi bardzo krótkie, niepowtarzalne serie i raczej nie ma możliwości uzupełnienia tych naczyń (a jeszcze jedna salaterka by mi się przydała!). Skończyło się na tym, iż jako dużą salaterkę kupiłam rybę z Bolesławca, w granatowe wzory. Trochę inny wzór, ale pasuje, mieści się w klimacie.
Wigilijny stół z białym obrusem, sianem i nakryciem dla niespodziewanego gościa (lub tego, kogo bardzo nam brak przy tym stole)
I jeszcze choinka i szopka