Zaufanie kluczy teściowej: próba czystości zamiast gestu dobrej woli
Powierzyliśmy klucze do naszego mieszkania mojej teściowej. W zamian dostałam audyt czystości.
Moja teściowa, Wanda Nowak, to kobieta w podeszłym wieku o przenikliwym spojrzeniu i twardym charakterze. Mój mąż i ja nie uważaliśmy jej za despotyczną czy wrogą. Wręcz przeciwnie ich relacja wydawała się pełna ciepła, a wobec mnie zachowywała się uprzejmie, choć z rezerwą. Aż do naszej podróży do Turcji, gdy powierzyliśmy jej klucze wyłącznie po to, by podlewała kwiaty.
Wando powiedziałam przed wyjazdem oto klucze. Sprawdź, czy wszystko w porządku, nakarm złote rybki, podlej pelargonie. Zadzwoń, jeżeli coś będzie nie tak.
Tydzień na plażach Alanyi był jak sen: słońce, relaks, błogi spokój. Po powrocie wydawało się, iż nic się nie zmieniło: praca, rutyna, wieczory przed telewizorem. A jednak coś było nie tak. Filiżanka stała w innym miejscu, ręcznik złożony inaczej. Mówiłam sobie, iż to tylko przewrażliwienie. Mąż wzruszał ramionami: Przesadzasz.
Wtedy, w piątek, wróciłam wcześniej z pracy. Gdy otworzyłam drzwi, w przedpokoju stały jej buty. Na wieszaku wisiał jej beżowy płaszcz. A sama Wanda siedziała w kuchni, popijając herbatę i przeglądając nasze rachunki za prąd.
Dzień dobry powiedziałam, tłumiąc drżenie w głosie. Co pani tu robi?
Drgnęła, jakby porażona prądem:
Kinga! Już jesteś?
Muszę teraz zgłaszać swoje przyjście do własnego domu? A pani?
Chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku. I mam ci coś do powiedzenia.
Rozegrała się surrealistyczna scena. Wskazała kurz pod półką, przejrzała lodówkę z miną sanepidu, po czym oświadczyła:
Gdzie jest rosół? Gdzie domowe jedzenie? Nie dbasz o mojego syna! Wcześniej był wypielęgnowany, najedzony. A teraz? Wraca wykończony do zimnego domu. Następnym razem chcę widzieć tę lodówkę pełną domowych dań. I ten bałagan Tu się nie da oddychać!
Zacisnęłam pięści, dusząc wściekłość. Dodała półgębkiem: Przepraszam, chcę waszego dobra, zarzuciła płaszcz i wyszła. Zostałam w przedpokoju, okradziona nie z przedmiotów, ale z prywatności.
Dogoniłam ją przy windzie.
Proszę zabrać klucze powiedziałam. Ale koniec z inspekcjami. Pomagaj pani albo nie, ale nie kontroluj.
Udawała, iż odmawia, speszona:
Nie histeryzuj, Kinga. To z miłości.
Następnego dnia, po powrocie, znalazłam na kuchni garnek gorącej pomidorowej. Obok kartka: Powiedz Darkowi, iż to ty ugotowałaś. Będzie taki szczęśliwy!
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Może da się znaleźć porozumienie. Pod warunkiem jasnych granic. Klucze otwierają drzwi, ale nie mogą łamać tych do szacunku. jeżeli je powierzasz, musisz umieć je odzyskać w porę.













