Postawił na szali zaufanie

newsempire24.com 1 dzień temu

**Podłożył świnie**

— Chcesz powiedzieć, iż ten pies jest dla ciebie ważniejszy niż dzieci?! — wybuchnęła Agata, ścierając z płytek kolejną, piątą już dziś kałużę.

Dywan w kuchni dawno zniknął. Kiedy stało się jasne, iż choćby sklepowe środki nie poradzą sobie z upartym zwyczajem znaczenia wszystkiego, Agata po prostu zwinęła dywan i wyniosła do śmietnika.

Ale nie chodziło tylko o dywan. Mąż otworzył puszkę kukurydzy, wysypał zawartość do miski i zostawił. I puszkę, i brudną miskę w zlewie. Na stole — okruchy, kubek ze śladami kawy i otwarty słoik dżemu z zatkniętą w środku łyżką. Na podłodze — kłębek syntetycznej waty i strzępki pluszowego dinozaura.

A posprzątać, oczywiście, miała Agata.

— Nie trzeba tak krzyczeć — cicho powiedział Krzysztof, grzebiąc w lodówce. — To tylko pies. Jeszcze się nie przyzwyczaił.

Agata wyprostowała się. W jej spojrzeniu odbijało się podrażnienie, które narastało od tygodni. Zmrużyła oczy i podała mężowi mokrą ścierkę.

— Świetnie. Więc sam sprzątaj po tym psie. Przypomnę, iż to tylko pies, a ja jestem tylko twoją żoną. Tylko matką twoich dzieci. I my, tylko twoja rodzina, już dusimy się od jego znaczeń i smrodu!

Agata kopnęła w furii syntetyczną watę i ruszyła do sypialni, omijając szerokim łukiem sprawcę „uroczystości”. Pies Burek, wielki, szary, o smutnych oczach, siedział w przejściu i obserwował. Nie skomlał, nie chował się. Jakby nie czuł się winny.

Przypomniała sobie, jak to się zaczęło…

…Dwa miesiące temu Krzysztof wrócił do domu z tym kudłatym kłębkiem kłopotów.

— Wojtek wyjeżdża. Na długo — zaczął mąż. — Mówi, iż zabrać psa to żaden wariant, masa problemów. A ja pomyślałem… Burek potrzebuje rodziny. I dzieciom dobrze zrobi. Nauczą się opiekować, kochać. Przecież to super.

Krzysztof wtedy uśmiechał się, jakby właśnie uratował świat. U Agaty zaś wrażenia były dokładnie odwrotne. Jakby mąż adoptował kogoś, choćby jej nie pytając.

— No dobra. Niech mieszka z nami. Ale kto będzie go wyprowadzał, karmił, sprzątał po nim? — kobieta już wiedziała, dokąd to zmierza.
— Razem. W końcu jesteśmy rodziną. Tylko z tymi spacerami będzie problem… Ty wracasz wcześniej z pracy. Weźmiesz na siebie?

Agata ciężko westchnęła, ale skinęła głową. Przeczuwała, iż nic nie pójdzie zgodnie z planem, ale nie miała wyjścia. Pozostawało tylko wierzyć, iż intuicja ją myli.

Niestety, obawy się potwierdziły…

Agata bardzo się starała. Kupiła zabawki i miski na podstawce, wieczorami oglądała filmy o tresurze. Burek w odpowiedzi demonstratywnie odwracał się tyłem. W każdym sensie. Jego panem był Krzysztof. Resztę traktował jako niechciany dodatek.

W pierwszych dwóch tygodniach Burek zdarł tapetę w korytarzu, pogryzł podłokietnik fotela, porozrywał poduszki na kuchennych krzesłach. A ile min postawił po całym domu…

Jeśli na początku Krzysztof wyprowadzał Burka choćby rano, niedługo wszystkie obowiązki spadły na barki Agaty. Teraz to ona czesała, myła łapy, karmiła, poiła… Mąż tylko dokładał problemów.

I teraz też po cichu wszedł, zgasił światło i położył się plecami do niej. Układał się do snu. Pewnie, może kałużę posprzątał. Słyszała choćby odkurzacz. Ale Agata byłaby gotowa założyć się, iż na stole i w zlewie wciąż ten sam bałagan.

A co najważniejsze — jutro zacznie się od nowa.

— Słuchaj, Krzysztof — nie wytrzymała i odwróciła się twarzą do męża. — Od kiedy przyprowadziłeś Burka, ja nie żyję. Ja wegetuję.

Mąż choćby się nie poruszył. Udawał, iż śpi, choć Agata wiedziała doskonale: słyszy każde słowo.

— Wyprowadzam go rano, bo ty jeszcze śpisz — ciągnęła. — Wyprowadzam go w południe, w czasie swojego prKiedy mąż w końcu się odwrócił, minął ich cały wieczór w milczeniu, ale gdy rano znalazła jego koszulę porzuconą na wieszaku i pustą półkę w szafie, zrozumiała, iż tym razem nie wróci.

Idź do oryginalnego materiału