Pośpiesznie podjęłam decyzję, by zaprosić Piotra do wspólnego życia, ale kiedy dowiedziałam się o jego nieszczerych zamiarach, było już za późno.

polregion.pl 1 dzień temu

I tak minęło dużo czasu od dnia rozwodu, całkowicie oddałam się pracy, stałam się lepszym pracownikiem, otrzymałam doskonałą pensję, gwałtownie wspinałam się po szczeblach kariery, ale czułam, iż czegoś mi brakuje. Zdałam sobie sprawę, iż wracając do domu, chcę być witana przez kogoś, chciałam zobaczyć męża i dzieci, ale to wszystko wydawało mi się odległym marzeniem.

Kiedy spotkałam mojego ukochanego, choćby przez chwilę nie myślałam o tym, iż chcę z nim żyć. Miałam dość spotykania się z nim i zasugerowałam, żeby się do mnie wprowadził. Wiedziałam, iż miał dzieci z poprzedniego małżeństwa i stale pomagał swojej żonie oraz płacił alimenty. Kiedy zaproponowałam mu, żebyśmy zaczęli żyć razem, chętnie się zgodził, choćby dał swoją kartę, na którą przelewano jego pensję. Pomyślałam nawet, iż jest bardzo troskliwy i opiekuńczy. Na początku wszystko było w porządku, wszystko mi odpowiadało, ale potem zaczęłam zdawać sobie sprawę, iż cała jego pensja była przeznaczona na wydatki osobiste, a druga część na inne wydatki.

Często prosił mnie o pieniądze, mówiąc, iż do wypłaty mu nie wystarczy, i ja dawałam mu tyle, ile prosił. Zaczęło mnie to irytować, zwłaszcza gdy prosił mnie o prezenty dla swoich dzieci. Po takich wydatkach musiałam oszczędzać na wszystkim, ale nic nie mówiłam mojemu ukochanemu. W końcu zdałam sobie sprawę, iż ta osoba jest ze mną tylko dla pieniędzy, zwłaszcza gdy zamiast oświadczyć się po sześciu miesiącach związku, zapytał, kiedy przepiszę na niego część mieszkania. Powiedział, iż jeżeli widzę go jako mojego przyszłego męża, to niech przepiszę na niego część mieszkania. Wtedy wszystko zrozumiałam.

Spakowałam jego rzeczy, powiedziałam, żeby wrócił tam, skąd przyszedł, i teraz jestem sama. Ale lepiej być sama niż z mężczyzną, który miał oko na moją pensję i moje mieszkanie. Spakowałam jego rzeczy, powiedziałam, żeby szedł tam, skąd przyszedł, a teraz jestem sama, ale lepiej niż z mężczyzną, który miał oko na pensję i mieszkanie swojej kobiety.

Idź do oryginalnego materiału