Porozumiałam się z babcią męża, a teściowa i jego siostra podejrzewają, iż chcę zagarnąć jej spadek

przytulnosc.pl 2 dni temu

Jestem w szoku z powodu rodziny męża. Nigdy bym nie pomyślała, iż trafię do takiego gniazda żmij. Jego matka i siostra na wszelkie sposoby próbują mnie oczernić. A wszystko dlatego, iż dobrze dogaduję się z jego babcią. Teraz obie przekonują ją, iż jestem przebiegła i chcę zająć się jej spadkiem.

Od samego początku nie udało mi się dogadać z krewnymi męża. Traktowali mnie jak intruza. Nie zdziwiło mnie to specjalnie, bo przed moim pojawieniem się mąż w pełni utrzymywał swoją matkę i siostrę, które choćby nie myślały o pracy i samodzielnym życiu, ciągnęły wszystko z brata lub syna. A tu pojawiłam się ja i zepsułam ich plan.

Kiedy poznałam męża, jego matka miała 48 lat, a siostra prawie 20. Ojciec zmarł kilka lat wcześniej. Mąż musiał rzucić naukę i podjąć pracę, aby utrzymać rodzinę. Poznaliśmy się, kiedy przyprowadziłam swój samochód do serwisu, a Artur go naprawiał. Zaczęliśmy się spotykać, a potem razem mieszkać. Już wtedy wiedziałam, iż z jego rodziną będę musiała się zmagać, bo jego matka ciągle dzwoniła i opowiadała, jak ciężko jej się żyje. Wyciągała od niego pieniądze, a mąż nie mógł jej odmówić i brał dodatkowe prace. Matce o tym nie mówił.

Szczerze mówiąc, kiedy mąż opowiadał o swojej rodzinie, wydawało mi się, iż jego matka jest starszą panią, a siostra nastolatką, która jeszcze nie skończyła szkoły. Byłam nieprzyjemnie zaskoczona, gdy spotkałam młodą kobietę i dorosłą dziewczynę, które od początku były do mnie wrogo nastawione.

Byłam zdezorientowana. Przecież mogły same się utrzymywać. Nie potrzebowały pomocy brata-syna. Dlaczego Artur miał ponosić takie ofiary? Na początku nie wnikałam w ich sprawy, ale potem zdecydowałam się na poważną rozmowę. Zaproponowałam Arturowi, żeby przestał dawać pieniądze krewnym i zajął się swoim wykształceniem. Musiał przecież coś skończyć, chociażby szkołę zawodową. Interesował się montażem wideo, więc wystarczyłoby kupić nowy komputer, nauczyć się programów i zarabiać w domu.

Ale nie miał na to ani czasu, ani pieniędzy. Teraz już wiem dlaczego. Jego krewni wyciskali z niego wszystko, co się dało, wywołując w nim poczucie winy i mówiąc, iż jest jedynym żywicielem rodziny, więc powinien ich utrzymywać. Artur zastanowił się, a kiedy jego siostra została wyrzucona z uczelni za niezdanie egzaminów, powiedział, iż nie będzie już płacił za jej naukę, bo zmarnowała swoją szansę. Kto jest temu winien?

Od razu zorientowały się, skąd wiatr wieje, więc postanowiły mnie znienawidzić, pisały mi wiadomości, żądały, żebym nie mieszała się w ich rodzinne sprawy i najlepiej odeszła. Postanowiliśmy wziąć ślub i zamieszkaliśmy razem. Jeszcze bardziej mnie znienawidziły, gdy Artur przedstawił mnie swojej babci, której wcześniej nie znałam. Artur zaproponował, żebyśmy ją odwiedzili, bo dawno się nie widzieli. Pojechałam z nim.

Artur uprzedził mnie, iż jego babcia ma bardzo trudny charakter i powinnam się na to przygotować. Ale nie przestraszyłam się i pojechałam. Mieszkała w sąsiednim miasteczku, do którego jechaliśmy parę godzin samochodem. Miała dobre mieszkanie, ale w kiepskim stanie, wszędzie kurz i bałagan. gwałtownie zrozumiałam, dlaczego tak jest — poruszała się o kulach lub z chodzikiem.

Od razu zobaczyłam, iż ma trudny charakter, zaczęła narzekać, jak tylko weszliśmy. Oskarżyła wnuka, iż rzadko ją odwiedza i w ogóle o niej zapomniał, a mnie skrytykowała za makijaż i kolorowe ubrania. W domu czuć było zapach papierosów, okna były brudne, firanki żółte, wszystko przesiąknięte dymem. Prosiła Artura, żeby naprawił łóżko, kran i powiesił zerwane przez kota zasłony. Bez pytania wzięłam szmatę, miotłę, środki czystości i zabrałam się do sprzątania. Babcia zamknęła się w sypialni i oglądała telewizję.

Zostaliśmy u niej do poniedziałku, przez ten czas udało mi się umyć okna, piekarnik, całą kuchnię, wyprać firanki, kupić i powiesić nowe ręczniki, umyć lodówkę, uporządkować wszystkie pokoje i przygotować dużo jedzenia. Wszystko się zmieniło. Babcia co jakiś czas wychodziła, krytykowała naszą pracę, mówiła, iż nie prosiła o pomoc. Ale nie zwracaliśmy na to uwagi.

Ogólnie była dość spokojna — tylko narzekała. Powiedziałam, iż jeżeli jej się coś nie podoba, to niedługo znowu zrobi bałagan. jeżeli jednak nie ma nic przeciwko, to będziemy ją czasami odwiedzać i sprzątać. Mimo to przez cały czas nas krytykowała i kaprysiła. Ale udało nam się zrobić wszystko. Było przytulnie. Reszta zależała od babci.

W drodze do domu Artur wyraził swoje zdziwienie moją cierpliwością. Babcia nie przebierała w słowach. Wyjaśniłam, iż moje babcie też mają podobny charakter. Kilka tygodni później babcia znów zadzwoniła, skarżąc się, iż kran znowu nie działa. Ale faktycznie chciała nas tylko zobaczyć. Po prostu nie umiała powiedzieć tego wprost. Specyficzna kobieta. Kiedy matka Artura dowiedziała się, iż odwiedzamy babcię, wpadła w szał. Oskarżyły Artura, iż chcemy oszukać staruszkę i zostawić je bez spadku. Artur stwierdził, iż chyba mają coś nie tak z głową.

Od tego czasu nie opuszczają babci, nakręcają ją przeciwko nam. Nic im się nie uda. Nie potrzebuję jej spadku, niech się tym zajmą same. Jestem oburzona ich stosunkiem do starszej osoby — ona jest niepełnosprawna, a im nie przeszkadza, iż żyje w takim bałaganie. A przecież ma dwie krewne.

Artur opowiedział, iż matka kiedyś próbowała jeździć do babci i coś tam robić, ale nie mogła znieść jej charakteru i złośliwych uwag. Teraz znów chce naprawić z nią relacje. Niech próbuje! choćby mi to ułatwi sprawę. Niech przyniosą jakiś pożytek, zamiast siedzieć na karku syna i brata.

Idź do oryginalnego materiału