Poprosiłam synową o pokrojenie sera, ale ona wolała rozmawiać z synem. Nie wiem, jak dalej budować z nią relacje.

newsempire24.com 3 dni temu

Poprosiłam synową, żeby pokroiła ser, a ona dalej gawędziła z synem. Nie wiem, jak teraz budować z nią relacje.

Mam pięćdziesiąt pięć lat i zawsze byłam pewna, iż konfliktów między teściową a synową da się uniknąć, jeżeli obie kobiety zachowują rozsądek. W końcu łączy nas miłość do tego samego człowieka – mojego syna. Wierzyłam, iż choćby przy różnych charakterach i poglądach zawsze można się porozumieć. Wierzyłam… aż do ostatniego weekendu, który postanowiliśmy spędzić na działce. Ten wypad zapamiętam na długo – i to nie z najlepszych powodów.

Mój syn niedługo bierze ślub. Jego wybrankę – Kingę – dotąd widziałam tylko kilka razy i nie zdążyłyśmy się lepiej poznać. Żeby to zmienić, zaprosiliśmy młodych na działkę, żeby odpoczęli i spokojnie porozmawiali. Przygotowałam się z sercem, zaplanowałam menu, nagotowałam mnóstwo jedzenia – od przystawek po dania główne. Chciałam stworzyć przytulny, rodzinny wieczór.

W sobotę po południu syn z narzeczoną przyjechali. Cieszyłam się, witałam ich z uśmiechem. Gdy się rozlokowywali, zaczęłam nakrywać do stołu i przy okazji poprosiłam Kingę o pomoc: żeby pokroiła chleb i rozłożyła sztućce. Nie o obieranie ziemniaków czy marynowanie mięsa – zwykła, prosta rzecz. Ale ona, choćby usłyszawszy moją prośbę, nie drgnęła – dalej siedziała obok mojego syna i gawędziła, jakby nic się nie stało. Zamilkłam, pomyślałam, iż może nie dosłyszała. Przyniosłam wszystko sama, nakryłam stół, nie powtarzałam prośby – było mi głupio.

Po obiedzie młodzi poszli odpocząć, a ja z mężem zmywaliśmy naczynia. Wieczorem znów wszystko przygotowywałam – postanowiliśmy napić się herbaty przed grillowaniem. Wtedy znów zwróciłam się do Kingi:

– Kinga, pokrój proszę ser.

A w odpowiedzi usłyszałam coś, od czego zrobiło mi się zimno:

– Jak się jest gościem, lepiej się nie wtrącać. Gospodyni i tak zrobi wszystko, jak uważa.

Oniemiałam. Czy ser można pokroić „źle”? I od kiedy zwykła, grzeczna prośba to „wtrącanie się”?

Cały wieczór trwała przy tej dziwnej postawie. Gdy mężczyźni wyszli grillować, nie podeszła ani do mnie, ani do kuchni. Tylko miło gawędziła, gdy ja biegałam z talerzami i nakrywałam. choćby nie zaproponowała, żeby pomóc posprzątać czy pozmywać po kolacji. Syn zauważył moje zdenerwowanie i sam zaczął zbierać talerze, myć, sprzątać. A ona? Jakby nic. choćby zwykłego „pomogę?” nie rzuciła.

Następnego dnia spali do południa. Potem, bez pośpiechu, zaczęli się pakować do miasta. Pościel, na której spali, została nieposłana – choćby nie spróbowali jej ułożyć. Widocznie bali się „wtrącać”.

Wiecie, uwielbiam gości. Często przyjeżdżają do mnie przyjaciółki, siostrzenice, choćby dawni koledzy męża. I każdy, choćby jeżeli jest tu pierwszy raz, stara się jakoś pomóc: posprzątać ze stołu, pokroić warzywa, umyć filiżanki. Moja siostra zawsze mówi: „Ty gotowałaś, teraz moja kolej”. Przyjaciele przynoszą coś do jedzenia, żeby mnie nie obciążać. To szacunek. To wdzięczność za gościnę.

Ale to, jak zachowała się Kinga – to był zimny prysznic. Jakbym miała robić wszystko sama, bo „jestem gospodynią”, a ona przyszła tylko odpocząć. Żadnego szacunku – ani w geście, ani w słowie. Tylko obojętność i bierne korzystanie.

Starałam się nie pokazywać urazy. Ale w środku wrzałam. I teraz nie wiem, co dalej. Za kilka miesięcy ślub. Chcemy czy nie – będziemy musieli jakoś się dogadywać. Nie chcę być wrogiem we własnej rodzinie. Ale nie chcę też być służącą dla dorosłej dziewczyny, która uważa, iż „nie wypada” choćby ser pokroić.

Co dalej? Czy zawsze już tak będzie – unikać, udawać, iż dom to nie jej sprawa? A jeżeli urodzi się dziecko? Czy będę niańczyć wnuka, gdy ona będzie odpoczywać, a potem słuchać, iż „babcie powinny pomagać”?

Może jestem staroświecka? Może teraz modne jest być takim „gościem” – uśmiechać się, gawędzić i w nic się nie angażować? Ale wiecie, ja wolę inny porządek. Gdzie rodzina to wsparcie, zaangażowanie, szczerość. A nie obcy ludzie przy jednym stole.

Syn nic jeszcze nie rozumie. Kocha ją – i to dobrze. Nie chcę stawać między nimi. Ale też nie mogę milczeć. Bo potem będzie za późno…

Idź do oryginalnego materiału