Przez cały rok gościłam i opiekowałam się teściową w moim domu, ale ona oczywiście nie mogła obyć się bez podłości.
Mam napięte relacje z teściową..
Wyszłam za Igora pięć lat temu, byliśmy szczęśliwym małżeństwem. Na początku mieszkaliśmy u rodziców mojego męża, a adekwatnie oni mieszkali z nami przez cały rok.
Poznałam Igora na uniwersytecie. Ja byłam na 3 roku, on na ostatnim. Zaczęliśmy rozmawiać jako przyjaciele, a potem zaczęliśmy się spotykać. Nie chcieliśmy z niczym zwlekać i kiedy skończyłam studia, oświadczył mi się.
Po zaręczynach zamieszkaliśmy razem. Mąż ma dwupokojowe mieszkanie w dobrym stanie. Mieszkanie to trafiło do męża od dziadków ze strony ojca. Był jedynym wnukiem i przenieśli na niego cały majątek. Mój mąż przez cały czas miał daczę, ale była nie wyremontowana i rzadko tam jeździliśmy.
Nie minął choćby rok od naszego wesela. Igor i ja pracowaliśmy w dobrej firmie i zarabialiśmy całkiem przyzwoite pieniądze.
Pewnego razu mężczyzna otrzymał telefon od matki, po czym patrzył długo z tajemniczym spojrzeniem. Na początku myślałam, iż stało się coś złego, ale okazało się, iż rodzice mojego męża muszą przez jakiś czas z nami zamieszkać.
Mieszkali na wsi, a ponieważ teściowa potrzebowała leczenia, postanowili przeprowadzić się do nas na czas kuracji.
Chętnie ich przyjęłam, a mąż dziękował mi za takie podejście. Wszystko byłoby dobrze, ale teściowa zaczęła czepiać się wszystkiego i karcić mnie za każdą drobnostkę.
– Wszystko robisz źle! Źle gotujesz, brud i rzeczy są porozrzucane wszędzie. Nie nauczono Cię opiekować się mężem i mieszkaniem? – prawie krzyczała.
Mąż był na nią zły, ale ona nie rozumiała powodu takiego oburzenia.
Leczenie wciąż trwało, więc mieszkali z nami przez cały rok, a ona przez cały rok zachowywała się tak obrzydliwie, jak to tylko możliwe. Wszystko znosiłam, bo rozumiałam, iż nie ma innego wyjścia.
W końcu teściowa wyzdrowiała i postanowili wrócić na wieś.
Kiedy oni się pakowali, ja byłam w pracy. Kiedy wróciłam, ich już nie było. Odetchnęłam z ulgą, ale jak się okazało, teściowa chciała mi jeszcze bardziej zaszkodzić.
Zabrała ze sobą moją nową kawiarkę.
Postanowiłam nic nie mówić, tylko dać sobie spokój z tą sytuacją.
Kupiłam sobie nowe urządzenie. Jeden ekspres do kawy nie uczyni mnie biedną, a spokoju nie da się kupić za żadne pieniądze…