Zimowe wakacje w Egipcie kuszą z kilku powodów. All inclusive jest tam dość tanie, bo tygodniowy urlop zarezerwujecie za ok. 2-2,5 tys. zł, a na miejscu czeka na was słońce i temperatura przekraczająca 20 st. C. W tym wszystkim trzeba jednak uważać przede wszystkim na naciągaczy. Na turystach chcą jak najwięcej zarobić handlarze, ale i kierowcy Ubera, którzy znaleźli właśnie nowy sposób na dodatkowy zarobek.
Polak pojechał na all inclusive do Egiptu. Opowiedział, jak chcieli go oszukać
Na all inclusive w lutym poleciał Norbert, który o swojej przygodzie opowiedział na TikToku @cars7.eu. Podobnie jak wielu innych turystów i on chciał odpocząć nieco od polskiej zimy. Urlop spędzał w hotelu pod popularną wśród polskich turystów Hurghadą.
Pewnego dnia on, a także czworo jego znajomych postanowili pojechać na samodzielne zwiedzanie Hurghady. Żeby przejechać ok. 30 km, postanowili zamówić Ubera. I tu zaczął się ich problem.
Ze względu na dużą liczbę podróżnych postanowili wziąć dwa auta. Jeden kierowca zaakceptował przejazd i przyjechał na miejsce. Drugi natomiast zażądał dodatkowej opłaty w wysokości 15 euro. – Muszę zapłacić, bo Uber nie podnosi cen i oni mają swoje ceny – wyjaśnił Polak parafrazując słowa Egipcjanina.
Norbert płacić nie zamierzał, więc kurs do skutku nie doszedł. Ostatecznie ekipa pojechała na miejsce jednym samochodem za dodatkową opłatą w wysokości 10 euro. – Także tamten pan dostał od nas 300 funtów egipskich. Zawiózł nas w piątkę, nie miał z tym problemu i dostał 10 euro – wyjaśnił Polak. W drugą stronę jednak na takich samych warunkach przewieść ich już nie chciał.
– Trzeba uważać, bo tu na każdym kroku próbują was przekręcić – podsumował całe zdarzenie.
All inclusive w Egipcie bez nachalnych naciągaczy? To naprawdę możliwe
Problem naciągaczy w Egipcie jest wszystkim bardzo dobrze znany. Procederu są świadome także tamtejsze władze, które po latach chcą podjąć próbę zmiany sytuacji. Jak pisaliśmy w naTemat, powstał projekt nowego prawa, zgodnie z którym nachalne naciąganie turystów byłoby karane grzywną w wysokości od 800 do choćby 4 tys. zł.
Gdyby przepisy weszły w życie, a lokalni sprzedawcy i dostawcy usług się do tego zastosowali, Egipt z pewnością poprawiłby swój wizerunek w oczach klientów. Na tym w obliczu trwającego tam kryzysu ekonomicznego powinno im bardzo zależeć. Zwłaszcza iż władze liczą, iż nowe kurorty nad Morzem Śródziemnym, a także Wielkie Muzeum Egipskie przyciągnął znacznie więcej podróżnych.