- Skąd jesteś - pyta Abdul, rozkładając kolejne dywany w swoim maleńkim, ale zaskakująco pojemnym sklepiku. Kiedy słyszy, iż z Polski, rozpromienia się. - Dzień dobry - rzuca z dumą, a potem dodaje już po angielsku: "Lubię polskich turystów, to dobrzy ludzie. Kiedy przychodzą tu Amerykanie, zawsze daję wyższe ceny, bo wiem, iż ich stać. Wy w Polsce nie zarabiacie tak dużo". Po wymianie kilku zdań zaczynamy negocjacje.