Pokój zajęty przez siostrzeńca

newsempire24.com 4 dni temu

**Dzisiaj do mojego mieszkania wprowadził się bratanek**

Stanęłam w kuchni przy oknie, obserwując, jak na podwórko wjeżdża mocno podniszczony maluch. Z auta wyskoczył wysoki chłopak w pogniecionej koszulce i dżinsach, wyciągnął z bagażnika dwa duże plecaki i torbę sportową.

— No i przyjechał — mruknęłam pod nosem, otarłam ręce o ścierkę i wyszłam na spotkanie bratanka.

Kuba wyrósł. Ostatni raz widziałam go, gdy miał może czternaście lat — chudy nastolatek z odstającymi uszami. A teraz przed drzwiami stał dorosły mężczyzna, choć trochę zagubiony.

— Ciociu Marto? — zapytał niepewnie, gdy otworzyłam.

— No jasne, iż ja! Wchodź, Kuba! Boże, jakiś ty duży! — Przytuliłam go, czując zapach podróży i taniej wody toaletowej. — Idź do pokoju, rozgość się. Zmęczony pewnie?

— Nie, spoko. Dzięki, iż zgodziłaś się mnie przyjąć. Naprawdę nie na długo, tylko aż znajdę pracę i wynajmę coś swojego. — Przystępował z nogi na nogę, rozglądając się po przedpokoju.

Skinęłam głową, choć w środku już rodziły się wątpliwości. Mówić jedno, a robić drugie — tak zawsze było z jego matką, moją siostrą. Obiecywała złote góry, a potem znikała na miesiące.

— Chodź tutaj — wskazałam drzwi pokoju, który jeszcze wczoraj był moim gabinetem. Biurko, półki z książkami, ulubiony fotel przy oknie — wszystko musiałam przenieść do sypialni, żeby zrobić miejsce dla Kuby.

Zatrzymał się w progu.

— Słuchaj, a może lepiej się rozłożę na kanapie w salonie? Nie chcę ci przeszkadzać.

— Co ty! Młody człowiek potrzebuje swojej przestrzeni — odparłam, choć coś się we mnie ścisnęło. Dwadzieścia lat urządzałam ten pokój, każdy przedmiot miał swoje miejsce, swoją historię.

Kuba postawił plecaki na podłodze, rozglądając się po wnętrzu.

— A gdzie teraz będziesz pracować? Widziałem, iż tu stało biurko.

— Przeniosłam do sypialni. Nic strasznego — starałam się mówić wesoło, ale głos mi lekko zadrżał.

Bratanek chyba tego nie zauważył, już rozsuwał zamek w jednym z plecaków.

— Mogę się trochę rozpakować? Wszystko pogniecione po drodze.

— Oczywiście! Ja w międzyczasie zrobię kolację. Co lubisz?

— Wszystko jem, nie jestem wybredny — uśmiechnął się, i w tym uśmiechu zobaczyłam rysy nieżyjącego już brata. — Tylko, ciociu, nie rób dużo. Dziś padnę, a jutro od rana szukam roboty.

Przytaknęłam i wyszłam do kuchni, a za plecami rozległy się odgłosy przestawiania. Kuba ewidentnie nie zamierzał zostawić mebli tak, jak je ustawiłam.

Krojąc kotlety, przypomniałam sobie dzisiejszą rozmowę z sąsiadką, Haliną.

— A ty jesteś pewna, iż dobrze robisz? — spytała, zerKolejnego dnia Halina powiedziała mi, iż dobrze zrobiłam, gdyż czasem choćby rodzina musi nauczyć się szacunku i samodzielności.

Idź do oryginalnego materiału