Pokazała kontrowersyjny list do sąsiadów. "Bywa, iż to nas budzi"

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.pl


Słyszymy dźwięki nakrywania do stołu, odsuwania krzeseł, domowników chodzących po salonie i brzęczenia sztućców. Co jakiś czas wybuchają śmiechem lub podnoszą ton głosu. Jest miło, tylko iż nie u nas. Wszystko dzieje się piętro wyżej. Jak reagować, gdy mieszkamy w bloku i irytuje nas hałas u sąsiadów? Ostatnio ekspertka od savoir-vivre'u pokazała kontrowersyjny list pozostawiony pod drzwiami i wywołała dyskusję.
Aleksandra Pakuła uczy Polaków dobrych manier. Na swoim profilu na Instagramie często publikuje porady dotyczące codziennego funkcjonowania. Ostatnio wzięła pod lupę życie w bloku. Często zdarza się tak, iż stropy w budynkach są cienkie i choćby jeżeli sąsiedzi nie hałasują, docierają do nas wszystkie dźwięki z ich mieszkań. Czy mamy wówczas prawo zwrócić im uwagę? Ekspertka opublikowała na swoim profilu na Instagramie list, który stał się początkiem dyskusji.

REKLAMA







Zobacz wideo Czy telefon można mieć przy sobie podczas Wigilii? "Będę teraz jędzą, ale będę tego bronić"



List do sąsiadów. "Stropy w naszym budynku okazały się być wyjątkowo cienkie"
"Drodzy sąsiedzi! prawdopodobnie o tym nie wiecie, ale stropy w naszym budynku okazały się być wyjątkowo cienkie. Postanowiliśmy was o tym poinformować, bo ostatnio odkryliśmy, iż oprócz własnych kroków, czasami słyszymy też Wasze - a są one naprawdę imponujące" - czytamy na początku listu.
Następnie jego autorzy kontynnują: "Przez sufit czasem przebijają się jak w rytmie tańca i chociaż cieszymy się Waszą energią, to musimy przyznać, iż bywa to trochę uciążliwe, szczególnie późnymi wieczorami - bywa, iż nas to budzi".



W dalszej części proponują rozwiązanie problemu. "Jeśli mogłoby to pomóc, chętnie zrobimy mały prezent w postaci miękkich kapci - powiedzcie tylko, ile par i w jakich rozmiarach. Jednocześnie obiecujemy nie stąpać zbyt głośno z dołu. Nie chcieliśmy się narzucać, dlatego zostawiamy list. Jednak, jeżeli chcecie się poznać, to zapraszamy na kawę" - kończą.


Dziś znalazłam na wycieraczce list
Chociaż Aleksandra Pakuła zaznaczyła, iż list mógł zostać stworzony na potrzeby dyskusji, w komentarzach pod jej postem internauci podzielili się podobnymi doświadczeniami. "Akurat dziś nalazłam list na wycieraczce (podobnie jak inni sąsiedzi w moim pionie) z prośbą o niesmażenie czosnku, bo sąsiadowi wlatują zapachy przez okap do mieszkania" - czytamy w jednym z komentarzy.



Inna internautka z kolei miała konflikt z sąsiadką, która domagała się zupełnej ciszy po 22. "Mieliśmy kiedyś sąsiadkę, której przeszkadzały nasze kąpiele po 22 albo co gorsza - jakiekolwiek korzystanie z toalety. Osobiste czy listowne prośby albo wnioski o zaprzestanie NORMALNEGO funkcjonowania, kiedy żyje się i mieszka w bloku, są bardzo nie na miejscu. Co innego krzyki, kłótnie czy wyzwiska w porach niedziennych - ale litości, proszę chodzić ciszej czy jak w naszym przypadku - nie róbcie siku po 22, to prośby, które powinno się pisać wyłącznie w pamiętniczku" - zaznaczyła.
Wypowiedziała się także druga strona: "Zastanawiałam się ostatnio, jak zwrócić uwagę sąsiadom z góry, którzy non stop jeżdżą krzesłami... Non stop... Ostatnio tak mnie głowa bolała, iż włożyłam stopery i aż się popłakałam bo nie mogłam znieść tego szurania... Powiedziałam, iż kupię Im filce pod wszystkie krzesła / stołki... Oczywiście nie zrobiłam tego, ale cały czas zastanawiam się jak to elegancko rozegrać. Bo jest to bardzo uprzykrzające życie..."
Ekspertka od dobrych manier zasugerowała, iż lepszym rozwiązaniem niż list jest spotkanie na żywo i rozmowa. "Porozmawiać. Pójść, wyjaśnić, podać swój powód, wyrazić wdzięczność za zrozumienie. Po ludzku - tak jak chciałabyś, by Tobie powiedziano. Bez kupowania podkładek, kapci czy czegośtam jeszcze - podkreśliła.
Idź do oryginalnego materiału