Pojawiła się u nas druga wdowa po tacie z pudełkiem słodyczy i dwoma merdającymi ogonkami maltańczykami.

newsempire24.com 4 dni temu

Pewnego popołudnia druga żona mojego ojca pojawiła się w naszych drzwiach. Trzymała pudełko pełne cukierków, a obok niej szły dwa małe pudle, merdające ogonkami.

Moja siostra i ja zastygliśmy w miejscu. Słyszałyśmy tyle złych historii o macochach zimnych, okrutnych, pozbawionych miłości kobietach iż choćby nie potrafiłyśmy powiedzieć witaj.

Ale ona się nie obraziła. Tylko się uśmiechnęła tym ciepłym, spokojnym uśmiechem, który nigdy nie znikał z jej twarzy.

Była piękną kobietą, miała długie ciemne włosy i łagodne spojrzenie. Ojciec przedstawił ją bez zbędnych wyjaśnień: To będzie wasza nowa mama.

Byłyśmy wtedy za małe, żeby zrozumieć, jak trudne musiały to być dla niej słowa. Przyjęłyśmy ją milczeniem.

Pobrali się w cichym, skromnym ślubie. niedługo zamieszkała z nami w domu wciąż pogrążonym w żałobie.

Przywykłyśmy już do ciemności.

Pierwszego ranka otworzyła wszystkie okna, wpuszczając słońce, i włączyła radio.

Wciąż pamiętam minę mojej siostry była zirytowana światłem i muzyką; nasza cisza została naruszona.

Sprzątała dom z taką starannością, jakby chciała zetrzeć nie tylko kurz, ale też ból. Wstrzymałam oddech, gdy przeszła obok portretu naszej mamy myślałam, iż go zdejmie.

Ale tylko go odkurzyła i umieściła dokładnie pośrodku ściany.

Wtedy ją zaakceptowałam choćby nie zdając sobie z tego sprawy.

W kuchni była niczym czarodziejka. Przyrządzała dania, jakich nigdy wcześniej nie jadłyśmy, wypełniając dom aromatami. W ten sposób zdobyła serce ojca a powoli i nasze.

Minął rok. Dom nie był już ciemny. Ból tam był, ale stał się łagodniejszy.

Zdjęcie mamy wciąż patrzyło na nas z salonu, ale nasze oczy już nie piek

Idź do oryginalnego materiału