**Podróż nad morze**
„– Kasia, nie pozwalam, słyszysz? Masz dopiero osiemnaście lat. Nie rozumiesz… – Olga raz po raz podnosiła głos. Kłóciły się z córką od kilku godzin.
– To ty nie rozumiesz. Wszyscy jeżdżą, a mnie jak zwykle nie wolno – upierała się Kasia.
– Jacy wszyscy? Twoja Agata? Jej matka pozwala na wszystko… – Olga urwała nagle, czując, iż posunęła się za daleko. – Posłuchaj, córeczko…
– A ty mnie słuchałaś, gdy mówiłam, iż nie chcę żadnego Jacka Kowalskiego? Ach, tak, przecież zdanie dziecka nikogo nie interesuje. Zrobiłaś po swojemu. Mówiłaś, iż chcesz być szczęśliwa. I co? Jesteś szczęśliwa, mamo? Nie jestem już dzieckiem, jestem pełnoletnia. Ja też chcę być szczęśliwa. Jadę, czy ci się to podoba, czy nie. Pieniędzy mi nie trzeba, jeżeli o to chodzi. – W oczach Kasi błyszczały łzy złości.
– Właśnie dlatego chcę, żebyś była naprawdę szczęśliwa. Możesz popełnić błąd, którego pożałujesz do końca życia. Pomyśl, Kasia. Tam będziesz całkowicie zależna od tego twojego Damiana. Jesteś pewna, iż go znasz? Spotykacie się tak krótko. Nikogo przy tobie nie będzie…
– Nie martw się, w chuście ci nie przyniosę – uśmiechnęła się ironicznie Kasia.
– Nie słyszymy siebie nawzajem. – Olga opadła bez siły na kanapę.
Była zmęczona tłumaczeniem się. Mąż zostawił ją z trzyletnią Kasią, alimentami i zniknął. Gdy poznała Jacka, nie spodziewała się, iż znów pokocha i zaufa mężczyźnie. Przez te lata Jacek starał się zastąpić Kasi ojca, być jej przyjacielem. Ale Kasia nigdy go nie zaakceptowała.
Olga pamiętała, jak córka przyjęła Jacka z wrogością, gdy pierwszy raz przyszedł w odwiedziny, a potem spytała:
– Będzie z nami mieszkał?
– Tak. Jesteś przeciw?
– Kto mnie pyta? I tak zrobisz po swojemu – prychnęła dwunastoletnia wówczas Kasia.
Olga próbowała tłumaczyć, iż Jacek jest dobry, iż z czasem to zrozumie.
– Po prostu go nie znasz. Zobaczysz, polubisz go.
– Twoja córka po prostu cię zazdrości – powiedziała wtedy przyjaciółka. – Nie ulegaj jej. Nim się obejrzysz, dorośnie, wyjdzie za mąż, a ty zostaniesz sama. Taki facet jak Jacek może się nie trafić drugi raz. Nie wybieraj między nim a Kasią. Wszystko się ułoży, daj tylko czas.
Olga starała się nie zaniedbywać córki. Ale nie zawsze jej to wychodziło. Ciągnęło ją do Jacka, a Kasia stale ściągała uwagę na siebie. Olga rozrywała się na części. Gdy Kasia zrozumiała, iż mama już nie należy tylko do niej, zaczęła się oddalać. I oto skutek. Nie słyszą się nawzajem.
Teraz Kasia się mści. Damian to miły, dobrze wychowany chłopak z porządnej rodziny. Olga nie miała nic przeciwko niemu. Ale pozwolić córce jechać z nim nad morze…
Gdy chłopak przychodzi poznać rodziców dziewczyny, zawsze stara się pokazać z najlepszej strony. Jaki jest naprawdę? Widzimy tylko wierzchołek góry lodowej, a co kryje się pod tą ładną powłoką?
Może rodzicom chłopaka jest łatwiej. Olga ma tylko córkę. Nigdy się adekwatnie nie rozstawały. A teraz Kasia chce jechać nad morze z chłopakiem. Wiadomo, co tam będzie – wino, seks. Olga wychowała córkę sama. Drżała nad nią. Oczywiście, trudno jej zaakceptować, iż córka dorosła, iż ma chłopaka, swoje życie.
Ale nie można jej trzymać na uwięzi. Jacek też uważa, iż trzeba dać wolność. Dziewczyna nie jest głupia, sama wszystko zrozumie. Gdy Olga powiedziała mu, iż gdyby Kasia była jego córką, pewnie nie puściłby jej nad morze z chłopakiem, Jacek zaczerwienił się, ale milczał, nie sprzeciwił się. Oczywiście, nie puściłby. Olga była wdzięczna, iż nie rozpętał kłótni. Odstąpił. Niech matka i córka same to rozwiążą.
Pozostaje tylko pogodzić się i mieć nadzieję, iż wszystko się ułoży.
Może powinna była zrezygnować z Jacka, zapomnieć o sobie, poświęcić się córce? Ale jak zapomnieć o sobie, gdy Olga miała zaledwie trzydzieści kilka lat i pragnęła miłości, szczęścia?
Teraz córka chce być szczęśliwa. Teraz nie słucha matki. Co robić? Łatwo radzić, gdy chodzi o cudze dzieci, ale gdy dotyczy to własnej córki, zdrowy rozum milknie przed miłością i strachem. Każda matka chce uchronić dziecko przed błędami. A może to właśnie jest ten największy błąd?
Olga westchnęła, zmęczona rozmyślaniami, i weszła do pokoju córki. Kasia siedziała na łóżku, podkurczając nogi, i wpatrywała się w telefon. „Narzeka do Damiana” – domyśliła się Olga.
– Zmęczyłam się walką z tobą. To naturalne, iż się boję, chcę uchronić cię przed błędami. Masz dopiero osiemnaście lat… Jedź. Tylko obiecaj, iż będziesz dzwonić i nie wyłączysz telefonu, żebym mogła się do ciebie dodzwonić.
Kasia podniosła na matkę zdziwione oczy. Widocznie nie spodziewała się, iż tamta się podda, pozwoli.
– Dobrze – powiedziała.
„Dawniej rzuciłaby mi się na szyję, przytuliła, nazwała mamusiom. A teraz robi mi łaskę, zgadzając się nie wyłączać telefonu” – pomyślała Olga. Chciała jeszcze coś dodać, ale milczała, westchnęła i wyszła. „Niech jedzie. Przynajmniej nie rozstaniemy się w gniewie”.
Olga siedziała w kuchni, próbując się uspokoić.
– Wezmę niebieską walizkę? – Kasia zajrzała do kuchni.
– Bierz, oczywiście. A kiedy wyjeżdżacie?
– Dziś w nocy, przecież mówiłam.
Tak, pewnie Olga nie pamięta. Już dziś?! Jak szybko. Nie zdążyła oswoić się z myślą, iż pozwoli córce jechać samej nad morze. „Boże, czego ja tu siedzę…” Olga zerwała się, wyjęła z zapasu trochę pieniędzy i zaniosła córce.
– Masz, weź. Mogą się przydać. Trzymaj je przy sobie, nie mów Damianowi. jeżeli zechcesz wrócić, będziesz mogła kupić bilet w każdej chwili.
– Dziękuję. – Kasia wzięła pieniądze i delikatny uśmiech przemknął po jej ustach. – Damian przyjedzie po mnie. Proszę, nieKasia spojrzała na matkę, a w jej oczach pojawił się błysk dawno niewidzianej czułości, gdy szepnęła: “Wrócę cała, mamo, obiecuję” i w tej chwili Olga zrozumiała, iż choć córka wciąż uczy się życia, to ich więź przetrwa każdą burzę.