„Kto gazety śledzi, ten musiał czytać, iż ta bolączka, która nas przeszło pół roku trapiła, to jest węgiel deputatowy, już zagojona została, bo organizacje przeprowadziły, iż robotnik ma dostawać ten węgiel, który przedtem dostawał, to jest w kawałkach. […] I faktycznie nazajutrz ogłoszono z podpisem rady zakładowej na markowni szybu Carmer [dzisiejszy Pułaski – przypis Autorki], iż otrzymamy węgiel w kawałkach. Teraz się zapytujemy tych radykalnych komunistów, czy mieli w nocy jakie posiedzenie albo robotnika tylko za nos wodzą, żeby chodził z jednego szybu na drugi na zebranie i potem trzy ćwierci szychty otrzymał, bo już tak daleko za waszych rządów doszło, iż kto idzie na zebranie i po dwóch godzinach zjedzie, temu całej szychty się nie policza.” – grzmieli górnicy z szybu Carmer, który za jakiś czas miał stać się Pułaskim, na łamach 193 numeru „Gazety robotniczej” z 1923 roku.
Kilka lat później, w 177 numerze „Górnoślązaka” z 1932 roku, czytamy: „W dniu drugiego sierpnia druga zmiana załogi na szybie Carmer nie zjechała do pracy. Jak wiadomo, robotnicy na kopalni Carmer pracować będą tylko do dnia 16 bieżącego miesiąca, poczem mają być z pracy zwolnieni. Na okres ten dyrekcja kopalni wyznaczyła tylko 3 dni pracy, wypełniając resztę dni świętówkami. W dniu wczorajszym załoga nie zjechała do pracy na znak protestu przeciwko temu zarządzeniu dyrekcji.”
A prasa wciąż straszyła…
Z kolei „Kurier Śląski” w numerze 161 z 15 lipca 1932 roku donosi: „ZAMKNIĘCIE SZYBU CARMER. W związku z zamiarem unieruchomienia szybu Carmer w dniu 15 bieżącego miesiąca, odbyło się posiedzenie Rady Robotniczej […]. Wypowiedzenie pracy załodze szybu Carmer przez Zarząd kopalni z dniem 15 lipca bieżącego roku utwierdziło Radę Robotniczą w przekonaniu, iż sprawa szybu Carmer jest już przesądzona jak to było do przewidzenia po myśli pracodawców.” „Gazeta robotnicza” (nr 89) z 28 lipca 1932 roku opisuje zaś ostatnią szychtę na szybie Carmer kopalni Giesche, która miała nastąpić 30 lipca tego samego roku.
Niezwykłe meandry śląskiego losu
Jak widać, losy naszego dzisiejszego bohatera do najłatwiejszych nie należały. Czy zabudowania po szybie Pułaski właśnie przechodzą na zasłużoną emeryturę, będąc przekształconymi w hub technologiczno-gamingowy?
Kompleks po szybie Pułaski usytuowany jest w Katowicach, na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Wieczorek”, kiedyś noszącą nazwę „Giesche”, w dzielnicy Nikiszowiec. Jego charakterystyczne zabudowania z cegły perfekcyjnie komponują się z pobliskim osiedlem robotniczym, które od dobrych paru lat cieszy się ogromną estymą wśród turystów. Nic dziwnego, bowiem za projekt zabudowań szybu oraz budynków mieszkalnych odpowiedzialni są ci sami architekci – Georg i Emil Zillmannowie, berlińscy wizjonerzy i mistrzowie optyki tworzonej dzięki cegieł, których innym rozpoznawalnym dziełem w pobliżu jest Elektrownia Szombierki w Bytomiu.
„Tam kaj stoi staro wieża, tam jest stary szyb…”
Uwagę z daleka przyciąga czterdziestometrowa, stalowa wieża wyciągowa, podwójna, dwuzastrzałowa i dwuprzedziałowa, umiejscowiona w centralnej części budynku nadszybia. W skład całego kompleksu zabudowań szybu Pułaski wchodzą jeszcze: sortownia, zespół budynków maszynowni, budynek przetwornic, warsztat mechaniczny z kuźnią, cechownia z łaźnią oraz stolarnia.
Zespół zabudowy szybu Pułaski, wpisany do rejestru zabytków pod numerem A/1384/89 (20 marca 1989), powstawał w latach 1903-1911. Jest on utrzymany w stylu eklektycznym z przewagą form secesyjnych i historyzujących. Współczesna nazwa została wprowadzona od 1935 roku. Wcześniej, jak już wspomniałam, szyb nosił nazwę Carmer, na cześć Friedricha von Carmera, członka Kolegium Reprezentantów spółki Georg von Giesches Erben.
Był to pierwszy szyb zgłębiony na polu górniczym o nazwie Reserve, drążony w latach 1903-1910 do głębokości 450 metrów. W tamtych czasach górnictwo węglowe na Śląsku rozwijało się bardzo dynamicznie. Równolegle powstawał kompleks zabudowań przyszybowych. Zainwestowano w nowoczesne, wydajne maszyny wyciągowe berlińskiej firmy Siemens-Schuckertwerke, dostarczone w 1906 roku. Hala przetwornic znajduje się między maszynami. Tam znajdują się również dwie przetwornice, które dostarczały prąd stały do maszyn wyciągowych.
Bocznica kolejowa została doprowadzona do szybu Carmer w 1904 roku.
Niepokoje na terenach przygranicznych
Ogromne zmiany nastały wraz z nadejściem 1922 roku. Cała kopalnia Giesche, a więc i szyb Carmer, znalazły się bowiem w granicach państwa polskiego. Prace modernizacyjne w obrębie szybu trwały do nastania wielkiego kryzysu gospodarczego w latach 1929-1933, uznawanego za największy kryzys w historii kapitalizmu, obejmujący w zasadzie wszystkie kraje oraz dziedziny gospodarki. Wspomniane już unieruchomienie szybu w 1932 roku nastąpiło właśnie na skutek braku popytu na węgiel kamienny. Wydobycie ruszyło ponownie dopiero w czasie drugiej wojny światowej, a dokładnie 1 listopada 1940 roku. Wznowiono także budowę poziomu 500 metrów.
Zmiany z poprzedniego ustroju…
W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wybudowano nieistniejący już taśmociąg łączący likwidowany w tej chwili szyb Roździeński z sortownią szybu Pułaski. Łaźnie oraz budynek administracyjny zostały dobudowane w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku.
…zmiany w dzisiejszych czasach
Proces likwidacji kopalni Wieczorek rozpoczął się w 2017 roku. Rok później kopalnię przejęła Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Na szczęście, chociaż trup w okolicy Pułaskiego ściele się gęsto, zabudowania szybu Pułaski czeka dobra przyszłość w postaci adaptacji na wspomniany hub technologiczno-gamingowy. Okolica Pułaskiego wygląda dziś zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Przybywających do Katowic kierowców nie wita już Zielona Siódemka, czyli widoczna z autostrady A4 wieża wyciągowa szybu Giszowiec.
W chwili, gdy piszę te słowa, trwa rozbiórka wieży szybu Roździeński. Tym głębiej i na przekór wierzę głęboko w to, iż zabudowania Pułaskiego przetrwają jeszcze niejedno pokolenie i będą przypominać nam o czasach, które pamiętam jeszcze z własnego dzieciństwa.