(Pod)Miejskie historie okiem Anety Marciniak. O zbójach, co dobre serce mieli i Tarczek obronili

starachowicki.eu 1 dzień temu
W gminie Pawłów bywamy często i zawsze z ogromną przyjemnością. Wierzymy (nie bez przyczyny), iż drzemią tu niesamowite historie. Zbliżają się wakacje - odkryjcie z nami to co bliskie. To była długa i mroźna zima, wiosna jakoś niespecjalnie się spieszyła - może tak samo, jak ludzie nie chciała brodzić w zimowej brei beznadziei. W smutku i zadumie pogrążony był także, idący polną drogą do Tarczka, chłop. Co rusz coraz słabszy wzrok mężczyzny kierował się ku klasztorowi na Łyścu, stał on na szczycie tej świętej góry od wieków, zrośnięty z tym miejscem jak koszula z jego grzbietem.

Stary u podnóża Księcia Świętokrzyskich Gór spędził beztroskie lata dzieciństwa, dziś wracał po latach nieobecności, a jego parcianych portek trzymał się wnuczek niesforny, co to cały czas albo ptaszki gonił, albo "dziadku, patrz" wołał. Tak było i teraz.

- Dziadziu, zobacz. Domek czyjś tam stoi. - Wskazał paluchem na niedużą chatynkę pobieloną wapnem.

- Toć nie domek, smyku jeden. Zaraz Ci powiem, kto w tych ścianach żyje. - Stary szarpnął małego i pociągnął go w stronę budynku.

Żaden to dom, żadna chałupa, a kapliczka Świętej Anny, którą z
Idź do oryginalnego materiału