Jola obudziła się i nasłuchiwała. Po ciszy w mieszkaniu zrozumiała, iż Wojtka nie ma w domu. Wstała, przeciągnęła się i poszła do kuchni. Na stole leżała kartka: „Przepraszam, zapomniałem ci powiedzieć wczoraj. Będę w pracy do południa”.
Jola uśmiechnęła się gorzko, zmiotła kartkę i wrzuciła do kosza. Od dawna podejrzewała, iż Wojtek ma kogoś. Ciągle go nie było, przestali ze sobą rozmawiać serio, a zwykłe pogawędki też były rzadkością. Córka wyszła za mąż i wyjechała z mężem do jednostki wojskowej, gdzie służył. Tylko pozory rodziny.
W pokoju zadzwonił telefon. Marysia.
– Co robisz? – spytała jedyna bliska przyjaciółka jeszcze z podstawówki.
– Nic. Właśnie wstałam.
– Słuchaj, pogoda cudna, wiosna, słoneczko. Pójdziemy na zakupy? Tak mi się chce czegoś ładnego, kolorowego. Mam nadzieję, iż nie masz planów?
– Żadnych. Wojtek w pracy.
– W weekend? No to się ogarnij, ubierz porządnie, za godzinę podjadę po ciebie. – Marysia się rozłączyła.
Jola postawiła czajnik i poszła do łazienki. Lubiła chodzić z Marysią po sklepach. Miała nosa. Potrafiła wśród setek ubrań wyłowić właśnie to, co trzeba. Joli zawsze mąciło się w głowie, nie wiedziała, co wybrać, a Marysia jak magik wyciągała sukienkę idealnego kroju, rozmiaru i jakości.
Uczyła Joli, iż na zakupy trzeba iść odświętnie ubraną, żeby sprzedawcy widzieli w tobie nie wieśniaczkę, ale zamożną panią. Wtedy będą proponować rzeczy dobrej jakości. I, o dziwo, to działało. Nigdy nie wychodziły ze sklepów z pustymi rękami.
Jola podmalowała się, ubrała, spojrzała w lustro i była zadowolona. Zakupy to świetny sposób na poprawę humoru. A teraz akurat tego potrzebowała.
Po dziesięciu minutach Marysia zadzwoniła, iż podjechała.
– Cześć. Masz coś konkretnego na oku? – spytała Jola, wsiadając do Toyoty przyjaciółki.
– Nie. Powinni przywieźć nową kolekcję, a zeszłoroczną wyprzedają. Wiosna, czujesz, kotku? – Marysia uśmiechnęła się szeroko.
– Wojtek mnie zabije. Oszczędzamy na wakacje…
– Nie zabije. Obetnij metki, wyrzuć paragon, powiedz, iż wydałaś połowę.
– Tak, a wydam dwa razy więcej.
– Mam pewien sposób, jak uśpić czujność męża.
– Jaki? – Jola spojrzała na nią z zainteresowaniem.
– Zobaczysz.
Marysia była kobietą okazałą. Nie grubą, ale właśnie okazałą – z wysokim biustem, szerokimi biodrami i wąską talią. Miała wyraziste, ciemne oczy, pełne usta i gęste, ciemne włosy sięgające ramion. Mężczyźni się za nią oglądali.
Jola była jej przeciwieństwem. Niska, smukła, z jasnymi, kręconymi włosami i zielonymi oczami. W dżinsach z tyłu można ją było wziąć za nastolatkę. Przy Marysi zawsze czuła się mała i niepewna siebie.
Gdy Marysia podchodziła do sprzedawców, ci od razu starali się jej przypodobać, pokazywali najlepsze rzeczy. A ona obdarzała ich królewskim uśmiechem. Jola tego nie umiała. Sprzedawcy traktowali ją z góry, gubiła się, odmawiała pomocy i uciekała ze sklepu.
Po dwóch godzinach, obładowane firmowymi torbami, wyszły z kolejnego butiku.
– Starczy, mąż mnie za to ukatrupi – jęknęła Jola.
– Chodźmy. – Marysia pociągnęła ją do działu bielizny.
– Nie, nie. Za to Wojtek nie odezwie się do mnie przez tydzień albo dłużej – jęczała Jola.
– Patrz, jakie koronki! Weź zestaw w kolorze malinowym. Będzie pasować do twoich włosów. – Marysia trzymała w rękach biustonosz nieziemskiej urody. – Można dobrać jeszcze szlafrok… Nie, to już za dużo.
– Kto zobaczy taką piękność pod ubraniem? I drogo. Nie, nie dam się skusić – Jola postawiła na swoim.
– Tyle ci tłumaczę… Po co nosić taką bieliznę pod sukienką? Zakładasz ją na noc, żeby mąż docenił twoje wdzięki. Z twoją figurą tylko taką bieliznę warto nosić. I choćby pień by zakwitł, a co dopiero facet. Nie będzie miał głowy do awantur. Bierzemy. – Marysia pomaszerowała do kasy.
– Koniec, nogi mi odpadają. Starczy. Usiądźmy gdzieś. Rano ledwo kawę zdążyłam wypić – zaproponowała Jola. – Wiesz, chyba Wojtek mnie zdradza.
– Tak myślisz, bo poszedł do pracy w weekend? – Marysia spojrzała na nią z niedowierzaniem, idąc w stronę kawiarni.
– Od dawna mam przeczucie…
– O, kawiarnia, chodźmy – przerwała jej Marysia.
Usiadły przy stoliku przy oknie. Czekając na wyrokJola spojrzała przez okno na migoczące światła miasta i uśmiechnęła się lekko, czując, iż ta podróż to dopiero początek czegoś nowego.