Dlaczego nie potrafimy rozmawiać o pieniądzach? Są tylko (i aż) 3 powody, które sprawiają, iż finanse w związkach to temat tabu

glamour.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Getty Images


O pieniądzach się nie rozmawia — to zdanie słyszałam częściej niż „załóż czapkę”. Gdy miałam siedem lat i chciałam wiedzieć, czemu sąsiad z trzeciego ma większy samochód, uciszano mnie, jakbym pytała o jego życie erotyczne. Kiedy miałam 16 lat i marzyłam o butach z witryny luksusowego sklepu, słyszałam: „Takie rzeczy kosztują fortunę, koniec rozmowy”. Dziś, kiedy sama zarabiam, płacę rachunki i widzę na Instagramie celebrowanie „bogatego minimalizmu”, mam ochotę zapytać: a może właśnie przez to milczenie tak wielu z nas wciąż błądzi finansowo jak dzieci we mgle? Bo pieniądze to nie tylko liczby na koncie. Jak lusterko powiększające pokazują nasze lęki, ambicje, kompleksy i to, jak nauczyliśmy się „widzieć siebie”. W twoim domu mówiono, iż pieniądze trzeba odkładać na „czarną godzinę”? Dziś choćby zakup świecy zapachowej traktujesz jak decyzję strategiczną, a nie zachciankę. Wychowano cię w myśl: „po co odkładać, skoro żyje się raz”? To już wiesz, skąd ten kredyt na wakacje w Grecji.

Dlaczego tak trudno o tym rozmawiać? Powody są trzy:

  1. Emocje — Kiedy ktoś krytykuje twój sposób wydawania pieniędzy, to nie brzmi jak rozmowa o Excelu, tylko jak ocena twojej wartości.
  2. Brak treningu — W szkołach uczą nas rozwiązywać równania z trzema niewiadomymi, ale nie tego, jak powiedzieć partnerowi: „Słuchaj, może w tym miesiącu zmieścimy się w budżecie?”.
  3. Wstyd i ego — Nie masz? Wstyd. Masz dużo? Poczucie winy. Masz więcej niż inni? Zaraz ktoś ci to wytknie.

Jak przestać się spinać?

Nie traktuj rozmowy o pieniądzach jak przesłuchania w prokuraturze. To nie jest „ja kontra ty”, tylko „my kontra wyzwanie”. Lepiej zapytaj: „Co musimy zrobić, żeby było nam finansowo lżej?” niż rzucić: „Bo ty zawsze…”. Druga rzecz: ciekawość zamiast obrony. Ktoś podważa twój plan zakupowy? Zapytaj dlaczego. Może dzięki nowej perspektywie unikniesz dramatu pt. „zabrakło na czynsz, ale przynajmniej mam boską torebkę”. I trzecia: myśl o tym jak o regularnym przeglądzie swojego dobrostanu. Tak, rozmowa o budżecie jest trochę jak domowy peeling kawowy — czasem nieprzyjemna, ale potem czujesz się lżej. No dobrze, ale jak zacząć? Nie w trakcie kłótni, nie przy stole wigilijnym i na pewno nie wtedy, gdy on właśnie ogląda mecz. Umów się na „randkę finansową”. Kawka, luz, 30 minut rozmowy. Zacznij od „Chciałabym, żebyśmy ogarnęli kasę tak, żeby nam było spokojniej” zamiast „Ty nigdy…”. Mów: „my” zamiast „ty”: „Co możemy zrobić, żeby było nam łatwiej odkładać?”, „Jak możemy to zaplanować?”. I pamiętaj, pieniądze to nie tylko to „ile zarabiasz”. To też wasze priorytety, nawyki, długi (tak, trzeba je nazwać), marzenia i plan B na wypadek życiowej burzy.

A co, jeżeli to nie partner, tylko mama, siostra lub kumpela z pracy?

Z mamą: bądź delikatna, ale konkretna. Tematy typu emerytura czy opieka w przyszłości nie rozwiążą się same. Z przyjaciółką: masz prawo powiedzieć „Nie mam budżetu na taki wyjazd, zróbmy coś tańszego”. W pracy: jeżeli chcesz rozmawiać o pensji, pamiętaj — pytasz o stawki, nie o prywatne życie. Nie musisz mieć milionów, żeby rozmawiać o finansach jak dojrzała osoba. Wystarczy, iż przestaniesz milczeć. Bo im wcześniej zaczniesz mówić o pieniądzach bez wstydu, tym szybciej przestaniesz nimi żyć, a zaczniesz żyć tak, jak chcesz.

Magdalena Kieferling — autorka bestsellerowego poradnika „Pewna ty!”, w którym pokazuje kobietom, jak być skuteczną w pracy. Od lat pomaga menedżerom budować zawodową pewność siebie i zrozumieć pokolenie Z.

Idź do oryginalnego materiału