Po prostu odszedł… A przecież żyła dla niego.

polregion.pl 2 dni temu

Po prostu odszedł… A ona przecież żyła dla niego.

Spędzili razem siedem lat. Siedem długich lat wypełnionych wysiłkiem, w których Kasia starała się być idealna. Wszystko według książki: czystość, troska, uwaga, kompromisy. Poznała każdy aspekt roli „dobrej żony” – żeby być niezastąpioną, potrzebną, kochaną. Tak bała się znowu zostać sama, iż w pewnym momencie zaczęła gubić samą siebie.

A on i tak odszedł.

Nie w emocjach. Nie w przypływie kłótni. Po prostu pewnego dnia, spokojnie i chłodno, spakował się i powiedział:
— Kasia, kocham inną. Wyprowadzam się.

Skinęła głową. Wstała. Spokojnie wyciągnęła walizkę. Włożyła do niej jego koszule, bieliznę, starannie złożyła krawaty. Dopilnowała, żeby nie zapomniał ładowarki do telefonu. Powiedziała:
— Zabierz jeszcze maszynkę do golenia, przyda ci się.

Dopiero gdy drzwi zamknęły się za nim, ogarnął ją nie do zniesienia ból. Oślizgła po ścianie w przedpokoju i wybuchnęła płaczem. Nie z powodu straty, ale dlatego iż znów się nie udało. Że jej „doskonałość” znów nic nie dała.

Najpierw przyjechała przyjaciółka Agata. Kasia siedziała jakby nieobecna, wpatrzona w jeden punkt. Agata próbowała ją otrząsnąć – bez skutku. Dołączyły reszta dziewczyn. Prawdziwy kobiecy desant wsparcia. Jedna z ciastem, druga z winem, jeszcze inna po prostu z uściskiem.

— Wszystko dla niego robiłaś! — krzyczała Magda.
— On cię po prostu nie był wart! — przekonywała Ania.

Kasia milczała. Słowa tonęły w jej pustce w środku.

A potem zabrała głos Ola. Ta sama Ola, która zawsze mówiła jak jest, bez owijania w bawełnę.

— Przestań jęczeć — powiedziała spokojnie. — Wróci. Pierwszy zawsze wraca. Nie ma już takich wygodnych, cichych, wyrozumiałych. Nagra się – przyczołga. Tylko pytanie: czy ty tego chcesz?

Kobiety zaczęły syczeć, krytykować Olę za bezpośredniość. A Kasia nagle szepnęła:
— Niech się odpierdoli…

I w tym szeptecie nie było złości. Była tam pierwsza iskra przebudzenia. Kobiety są mądre. Potrafią wybaczać, znosić, czekać. Ale gdy zostaną zdradzone – umieją podnieść się z kolan. Uśmiechać przez łzy. Zacząć od nowa.

Bo już nie dla kogoś. Dla siebie.

Dziś zrozumiałem, iż miłość nie powinna być służbą. Najważniejsze, by nie zgubić siebie w drodze do czyjegoś szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału