Płot do samej wody i tabliczka "teren prywatny". Czy prawo pozwala zawłaszczyć jezioro?

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Warmia i Mazury są nazywane "krainą tysiąca jezior". W rzeczywistości dostęp do nich coraz częściej staje się jednak fikcją. Płoty kończą się tuż nad wodą, a bramy są zamknięte na kłódki. Temu problemowi przyjrzeli się reporterzy programu "Uwaga!" TVN.
Polskie prawo jasno mówi, iż brzeg jeziora ma być ogólnodostępny. Zgodnie z przepisami pas gruntu o szerokości 1,5 metra od linii brzegowej powinien pozostać otwarty dla wszystkich. Oznacza to, iż nie wolno go grodzić ani w żaden sposób ograniczać swobodnego przejścia. Właściciele nic sobie z tego jednak nie robią. Pełno jest ogłoszeń o treści: "Działka z linią brzegową, z prywatną plażą, na wyłączność".

REKLAMA







Zobacz wideo Bezpieczne Mazury



Płoty w jeziorze. Tak wygląda rzeczywistość na Warmii i Mazurach
Reporterzy "Uwagi" spotkali się z Kamilem Turowskim, byłym pracownikiem Wód Polskich. w tej chwili działa na Warmii w fundacji "Aqua" i walczy m.in. z grodzeniem dostępu do brzegu jezior. - choćby jak nie ma płotu, to są nasadzenia uniemożliwiające swobodne przejście. Osoba, która chciałaby skorzystać ze swojego prawa i przejść wzdłuż linii brzegowej ma fizycznie utrudnioną taką możliwość, bo ktoś na chciał na wyłączność korzystać z działki i z fragmentu linii brzegowej - poinformował.


Problem jest jednak znacznie poważniejszy i dotyczy również innych terenów. - Na dzisiaj nie ma możliwości spaceru wzdłuż jeziora, fizycznie nie da się tego zrobić, bo do linii wody stoją płoty, wszystko jest pogrodzone. To jest powszechny problem nie tylko w gminie Mikołajki, ale także na Wielkich Jeziorach Mazurskich czy całych Mazurach. Są miejsca, gdzie w ogóle nie da się przejść - powiedział burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski. Dodał jednak, iż to nie mieszkańcy Mazur postępują w ten sposób, tylko letnicy, którzy mają tam domki letniskowe.





Płot (zdjęcie ilustracyjne)pexels.com/Matthew Barra


Prywatne plaże nad jeziorami. Wolno tak grodzić brzegi? Przepisy mówią coś innego
Straż Rybacka również dostrzegła problem. - Dla nas jest to utrudnienie, ponieważ nie możemy przejść wzdłuż linii. Rzadko jest okazja, żeby zwrócić uwagę właścicielom, bo najczęściej nikogo nie ma - przyznał komendant posterunku rejonowego Państwowej Straży Rybackiej w Olsztynie Szymon Borycki. Wody Polskie przeprowadziły ok. 80 kontroli. W prawie połowie przypadków nakazały rozbiórkę płotów. Niestety mimo to problem nie znika. Nie pomagają również kary pieniężne. - Pracownicy Wód Polskich mogą nałożyć taką grzywnę w wysokości 7,5 tys. zł. Może jest to zbyt niska kwota, skoro proceder ciągle trwa - stwierdził Borycki. Dodał, iż potrzebne jest zwiększenie liczby kontroli oraz podniesienie wysokości kar. Warto dodać, iż petycja w sprawie grodzenia dostępu do jezior trafiła w 2024 roku do Sejmu, ale póki co sprawa stoi w miejscu.



Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.

Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału