Piraci wtargnęli na łódź. Przetrzymywali turystów w dżungli. "Najgorszy dzień w moim życiu"

gazeta.pl 6 godzin temu
Wiele osób choćby nie zdaje sobie sprawy, iż piractwo przez cały czas istnieje, chociaż uległo znaczącym zmianom w porównaniu z historią. Ostatnio przekonała się o tym hiszpańska turystka. Wspólnie z rodziną została zaatakowana właśnie przez piratów.
Gdy myślimy o piracie, w głowie od razu pojawia się obraz człowieka z drewnianą nogą, przepaską na oku i gadającą papugą na ramieniu. Tak bardzo często przedstawiany jest on w filmach czy grach komputerowych. Niekoniecznie pokrywa się to z rzeczywistością. Piractwo to bowiem przestępstwo, które polega na rabowaniu statków oraz atakowaniu nadmorskich osad.


REKLAMA


Zobacz wideo Filipińczycy zaatakowani przed Chińczyków!


Ameryka Południowa. Atak piratów na łódź
Elisabet de la Almudena wybrała się z rodzicami oraz sześcioletnią córką na wycieczkę do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru. 14 maja 2025 roku płynęli Amazonką wraz z innymi turystami, gdy doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Zostali napadnięci przez "piratów rzecznych". Była to grupa składająca się z czterech mężczyzn, uzbrojonych w pistolety i karabin maszynowy. Ich celem było wyłudzenie pieniędzy.


- Najtrudniej było, gdy ci ludzie weszli na pokład łodzi. Kazali zalogować się nam na aplikacje bankowe w telefonach komórkowych i przelać pieniądze na konto jednego z napastników. W przeciwnym razie mieli zamiar z nami zostać - opowiedziała Elisabet w jednym z nagrań na swoim profilu na TikToku @elisabetdelaalmudena. Potem turyści zostali zabrani w głąb dżungli, gdzie byli przetrzymywani na łodzi przez ponad godzinę. W czasie całej akcji celowano do nich z broni.


Co robią piraci? Wciąż regularnie napadają na statki
Wycieczkę organizowała firma Canopy Tours Iquitos. Nie posiadała protokołu awaryjnego ani urządzenia GPS na łodzi. Dopiero po dwóch godzinach zorientowała się, iż brakuje części turystów. Finalnie to lokalni mieszkańcy okazali wsparcie Elisabet i pomogli wrócić do Iquitos, miasta w północno-wschodniej części Peru. Okazało się, iż to nie była pierwsza taka sytuacja. Już wcześniej zdarzały się podobne incydenty z udziałem piratów. - To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie życzę tego komukolwiek - powiedziała de la Almudena. Sprawa została zgłoszona na policję. Według organizatora wszystko działo się "poza jego kontrolą". Zapowiedział jednak poprawę środków bezpieczeństwa oraz ścisłą współpracę z policją rzeczną.
Idź do oryginalnego materiału