29-letni mieszkaniec Kolorado (USA) spędzał właśnie swój spóźniony miodowy miesiąc z żoną na Florydzie, kiedy na plaży trafił w niego piorun. Mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala, mimo gwałtownie rozpoczętej resuscytacji krążeniowo-oddechowej. W momencie uderzenia pioruna 29-latek miał stać po kostki w wodzie. Niebo wciąż było wtedy jasne, a burza oddalona o prawie 10 km.