Pierwsze Wrażenie
Mamo, przedstawiam ci Eliżkę powiedział Krzysztof z lekkim zażenowaniem, wprowadzając do domu młodą kobietę o tak późnej porze.
Dobry wieczór odparła Halina, mierząc niespodziewaną gościnię niechętnym spojrzeniem. Jakże urocza godzina na przedstawienia! Za pięć minut północ…
Mówiłam Krzysiowi, iż jest za późno broniła się natychmiast Eliżka. Ale czy on mnie słucha? Uparty jak osioł!
Spryciara pomyślała Halina z goryczą. Tłumaczy się i maluje go jako tyrana. Niezbyt sympatyczna ta dziewczyna.
No to wejdźcie westchnęła, po czym wycofała się do sypialni bez słowa.
Co mogła zrobić? Wyrzucić jedynego syna w środku nocy? Przez jakąś obcą? jeżeli chcą razem mieszkać, niech będzie. Matka jest po to, by chronić syna i otwierać mu oczy. Halina gwałtownie się tym zajmie. Krzysztof odeśle dziewczynę, skąd przybyła, bez żalu. Będzie choćby wdzięczny!
Całą noc Halina snuła plany, jak pozbyć się Eliżki z mieszkania.
Nie, nie sprzeciwiała się małżeństwu Krzysztofa. W jego wieku trzydzieści lat czas założyć rodzinę.
Ale nie z nią!
Po pierwsze, była znacznie młodsza. Dowód, iż wiatr jej dmie w głowie.
Żona? Matka? Gospodyni?
Po drugie, jej zachowanie mówiło samo za siebie: wpaść do ludzi o niewłaściwej porze, bez przeprosin! Do tego ośmieliła się oskarżać jej ukochanego syna bez powodu…
A na dodatek została na noc!
Czy to u niej pierwszy raz, czy nawyk?
W każdym razie Halina po prostu jej nie lubiła.
Więc Krzysztof w końcu też przestanie.
Po co tracić z nią czas?
Plan stał się niepotrzebny.
Eliżka sama dała jej wszystkie okazje, by przypomnieć jej o zasadach.
Pierwszy sygnał rozległ się już rano.
Zamknęła się w łazience… na godzinę.
Krzysztof, bezradny, krążył po mieszkaniu, coraz bardziej wściekły.
Kochanie, co się stało? zapytała Halina z przesadną słodyczą. Dziewczyna się przygotowuje, chce ci się podobać…
Ale ja muszę iść do pracy!
Więc zapukaj, wytłumacz, iż nie jest sama zasugerowała matka.
To byłoby niezręczne mruknął. Pogadamy później. A ty, mamo, nie spóźnisz się?
Ja? Nie. Jestem gotowa od dawna. Masz, zrobiłam naleśniki. Chodź na śniadanie.
choćby się nie umyłem!
Trudno, zrobisz to potem. Tymczasem nie marnuj czasu zjedz porządnie, potrzebujesz sił na cały dzień.
Krzysztof usiadł do stołu.
Wtedy Eliżka wyszła z łazienki, z ręcznikiem na głowie, promienna.
Wreszcie! wykrzyknął Krzysztof, rzucając się do zaparowanego lustra.
Umył się w pośpiechu, ogolił w mgnieniu oka, połknął naleśnika w trzech kęsach i już w progu rzucił:
Do wieczora! Mam nadzieję, iż się dogadacie.
Krzysiu! przywołała go Eliżka. Mieliśmy dziś zabrać moje rzeczy.
Zabierzemy. Wieczorem. Nie nudź się! Jego głos już echo w klatce schodowej.
Halina wstała, zamknęła drzwi za synem, odwróciła się do Eliżki i spytała ostro:
Nie wstydzisz się?
Nie odparła dziewczyna z uśmiechem. Powinnam?
Krzysztof się przez ciebie spóźni!
Nie spóźni. Pewnie weźmie taksówkę. Niech pani się nie martwi, wszystko będzie dobrze.
Tak czy inaczej, zapamiętaj: nie jesteś tu sama. jeżeli chcesz blokować łazienkę na godzinę rano, wstawaj wcześniej. Na szczęście dziś nie pracuję.
To się nie powtórzy powiedziała po prostu Eliżka. Przepraszam.
Halina oniemiała. Liczyła na kłótnię, a tu…
No dobrze burknęła, kierując się do łazienki.
Pierwszy przedmiot, który rzucił jej się w oczy, to nowa tubka pasty do zębów, otwarta, gdy stara jeszcze była nie skończona.
Eliżka, po co otworzyłaś nową pastę?
Wolę tę.
Mam nadzieję, iż przyniesiesz swoją? I swój szampon?
Oczywiście, pani Nowak…
I swoje ręczniki!
Przyniosę…
Mimo prób wywołania sprzeczki, Eliżka nie dała się sprowokować. Wszystkiemu przytakiwała, kiwała grzecznie głową, zapamiętywała swoje przyszłe obowiązki.
Bez argumentów, Halina przeszła do frontalnego ataku.
Po co tu przyszłaś?
Krzysztof i ja się kochamy…
Oczywiście, iż go kochasz, taki chłopak! Ale ja nie rozumiem: co on w tobie widzi?
Nie pytałam go…
A twoi rodzice?
Mama jest krawcową.
A ojciec?
Nigdy go nie znałam.
Rozumiem. Dziecko bez ojca. I jak zamierzasz być dobrą żoną dla mojego syna?
Zrobię, co w mojej mocy…
Choćbyś się starała, to się nie uda. Mój syn cię nie kocha. Tylko mu się wydaje. Znam go! I nigdy cię nie poślubi! Po co miałby to robić? Już jesteś u jego stóp.
On mnie kocha szepnęła Eliżka, drżącym głosem. Jestem pewna.
Łudzisz się. Myślisz, iż jesteś pierwsza?
Nie… ale to nie ma znaczenia…
Nie ma znaczenia? Znudzisz mu się w tydzień! Nie jesteś jego poziomu! Inteligencję znasz?
Tak. Ale tu słowo nietrafione.
A to dlaczego?
Mam dyplom uniwersytecki.
I co z tego? Słuchaj, dziewczyno, wracaj do siebie. To nie twoje miejsce. Próbuję ci to wytłumaczyć od rana, ale ty nie chcesz słuchać.
Dobrze, pójdę. Ale co pani powie Krzysztofowi? Nie będzie zadowolony.
To nie twój problem! Wynoś się i nie wracaj. Nie jesteś mile widziana.
Halina zdziwiła się własnej brutalności. Nigdy nie przypuszczała, iż zdolna jest do takich słów. Gorzkie słowa płynęły bez kontroli.
A Eliżka?
Dziewczyna patrzyła na nią, doskonale rozumiejąc.
Jej matka była zazdrosna. Ledwo się znały, a nienawiść już buzowała. I to dopiero początek…
Drzwi wejściowe zatrzasnęły się:








