Pierwsze próby zawsze są trudne

newskey24.com 13 godzin temu

**Pierwszy placek nieudany**

Alicja była urodziwą dziewczyną, liczyła sobie dwadzieścia siedem wiosen. Jej życie przypominało znaną piosenkę: „Wybieramy, nas wybierają, jak to często się nie zgadza…” Wielu chłopaków zwracało na nią uwagę, ale większość chciała wszystkiego od razu – chodziło oczywiście o wspólną noc. Po co zwlekać? Czasy takie nastały. Nie wolno przecież przegapić okazji. jeżeli nie skorzystasz, ktoś inny to zrobi.

Wychowała się w świecie kobiet – babcia i mama, obie eleganckie, stateczne kobiety, zajmowały się jej wychowaniem. Imię otrzymała po praprababci, która kształciła się w szkole dla panien z dobrych domów, w tamtej, dawnej Polsce.

Dziadek odszedł wcześnie, a mama rozstała się z ojcem Alicji, gdy ta miała zaledwie dwanaście lat. Od dziecka kochała książki, w których romantyczni bohaterowie bronili honoru ukochanych, gotowi byli na wszystko, by uchronić je przed głodem, zimą i nieszczęściem. Alicja marzyła o takiej miłości – czystej, poświęconej, pełnej ukradkowych pocałunków i spacerów przy księżycu. Była nowoczesną dziewczyną, znała życie, ale pragnęła właśnie takiego uczucia.

Tymczasem współcześni chłopcy niemal całkiem pozbawieni byli manier i powściągliwości. Pędzili przez życie, szukając przyjemności. Kwiaty – a adekwatnie pojedynczą różę – wręczali na pierwszej randce, a po pocałunkach od razu przechodzili do rzeczy. Żadnych spacerów w świetle księżyca. Kwiaty pojawiały się później tylko przy okazji ważnych dat i świąt. O ile związek przetrwał na tyle długo, by w ogóle myśleć o ślubie.

I zero romantyzmu. Choć wiele dziewczyn taką miłość akceptowało. One też chciały wszystkiego od razu. Po co tracić czas na randki i puste rozmowy, skoro można go spędzić przyjemniej?

Alicja nie godziła się na takie powierzchowne związki. Zakochiwała się do utraty tchu, z motylami w brzuchu, a potem cierpiała, widząc, jak obiekt jej westchnień ciągnął do łóżka inną dziewczynę – często jej koleżankę. Mężczyźni spieszyli się, by nacieszyć się wolnością, póki mogli, zanim pojawi się żona i dzieci.

Wszystkie przyjaciółki dawno wyszły za mąż, urodziły, zdążyły się rozwieść, znów wyjść za mąż i znów urodzić. Spotykając Alicję, pytały zmęczonym głosem, kiedy wreszcie znajdzie swojego księcia i się ustatkuje. Tylko iż ten jedyny, przeznaczony jej przez los – jak w książkach – gdzieś się zgubił. A jeżeli w ogóle go nie spotka?

Marzenia marzeniami, ale czas ucieka. Wokół niej zostawało coraz mniej wolnych mężczyzn, przeważali rozwodnicy. Czekanie zaczynało męczyć. Serce pragnęło miłości. Wtedy poznała sympatycznego chłopaka, z samochodem i własnym mieszkaniem w dodatku. Czemu nie miałby zostać mężem? Rzuciła się więc w ten związek jak w wir.

Czas mijał, a Krzysztof wciąż nie proponował małżeństwa. Okazało się, iż jest żonaty. Nie, nie miał nikczemnych planów ani nie zamierzał niczego ukrywać. Po prostu stracił głowę z miłości. Zresztą Alicja też nie dopytywała. Z pierwszą żoną i tak już nie mieszkał. Nie rozwodził się tylko dlatego, iż nie było takiej potrzeby. Ale teraz, gdy poznał Alicję, na pewno to zrobi. Już jutro zajmie się tym na poważnym.

Alicja ucieszyła się i choćby nie zapytała, czy ma dzieci. A dziecko – owszem, było.

ZakoAle gdy wreszcie się rozwiódł, okazało się, iż oddał żonie samochód i mieszkanie, byle tylko zgodziła się na separację, zostawiając sobie tylko długi i alimenty – i wtedy Alicja zrozumiała, iż marzenia o wielkiej miłości czasem kończą się jak pierwszy placek na blasze: nierówno, przypalony, i trzeba go zjeść, bo głód nie pyta o smak.

Idź do oryginalnego materiału