**Pierścionek, który zmienił wszystko…**
Piotr przywiózł swoją narzeczoną Weronikę do wsi pod Poznaniem, do swojej matki. *„Ależ dom!”* — westchnęła Weronika, widząc piętrowy dworek z drewnianymi okiennicami. *„Zwykły”* — skromnie uśmiechnął się Piotr. *„Mama go uwielbia”*. Na spotkanie wyszła kobieta z ciepłym uśmiechem. *„To moja mama, Anna Janowska. Mamo, to Weronika”*. *„Wchodźcie, upiekłam pierogi, zjecie po drodze”* — zaprosiła Anna. Przy stole Weronika wzięła aromatycznego pieroga z kapustą i ugryzła. Nagle jej zęby uderzyły o coś twardego. *„Co to jest?!”* — wykrzyknęła, wyciągając z ciasta lśniący przedmiot, od którego zabrakło jej tchu.
*„Co ty tu robisz?”* — Weronika, wróciwszy z pracy, zastała w swoim mieszkaniu byłego męża Jacka. Siedział w kuchni, spokojnie popijając herbatę, jakby nic się nie zmieniło. *„Herbaty się napijesz? Jeszcze gorąca”* — rzucił, nie patrząc na nią. *„Pytam, co tu robisz?”* — powtórzyła, powstrzymując gniew. *„Herbatę piję”* — odpowiedział spokojnie. *„Po co przyszedłeś? I skąd masz klucz? Mówiłeś, iż zgubiłeś!”* — Weronika zacisnęła pięści. *„Znalazłem”* — wzruszył ramionami. *„Wera, chcę wrócić. Można?”*
*„Pohulałeś i wracasz?”* — syknęła. *„Poważnie?”* — *„Przepraszam”* — cicho powiedział Jacek. *„Zrozumiałem, iż z tobą było lepiej. Proszę”*. — *„Nie trzeba”* — odcięła. *„Dopij herbatę i wynoś się”*. — *„Od razu tak ostro? Nie mam gdzie iść. Mieszkanie zostało przy tobie po rozwodzie”*. — *„Masz rodziców”* — przypomniała. *„A za mieszkanie wszystko ci wypłaciłam. Teraz jest tylko moje”*. Ich rozwód był trudny. Mieszkanie kupione na kredyt stało się kością niezgody. Jacek chciał wszystko zabrać, tłumacząc, iż jego nowa partnerka urodziła dziecko, a oni z Weroniką nie mieli potomstwa. Ale jej rodzice włożyli większość pieniędzy, więc w sądzie Jacek zgodził się na odszkodowanie. Weronika wzięła pożyczkę, spłaciła dług, i teraz mieszkanie należało tylko do niej.
*„Po co ci tak duże mieszkanie na jedną osobę?”* — spytał Jacek, przebiegle mrużąc oczy. *„Dlaczego jednej?”* — zdziwiła się Weronika. *„Mama mówiła, iż mieszkasz sama. Może zaczniemy od nowa?”* — uśmiechnął się, ale w jego oczach był wyrachowanie, nie szczerość. *„Nigdy”* — odparła. *„Dopij herbatę i spadaj”*. — *„Czemu tak ostro? Dobrze, pójdę. Ale jeszcze się zobaczymy”*. Weronika zrozumiała, iż zapomniała odebrać klucz. A może on zrobił kopię. *„Trzeba zmienić zamek”* — postanowiła, czując, jak serce ściska się na wspomnienie jego zdrady. Miłość dawno umarła, została tylko gorycz.
Następnego wieczoru zjawiła się była teściowa, Barbara Nowak, która wcześniej nie wtrącała się w ich życie. *„Weronika, dzień dobry. Wciąż piękna”* — zaczęła. *„A mój Jacek to dureń. Mówiłam mu: nie porzucaj takiej żony”*. — *„To przeszłość”* — zimno odpowiedziała Weronika. *„Czego pani chce?”* — *„Pogódźcie się? Przecież było wam dobrze”*. — *„Nie. Mam swoje życie, on ma swoje. Nic mu nie jestem winna”*. — *„Przez wzgląd na stare czasy, pozwól mu się zatrzymać. Może się ułoży”*. — *„Nie ułoży”*.
*„On potrzebuje pomocy”* — ciągnęła teściowa. *„W długach po uszy, a ta jego… ograbiła go i rzuciła. Dziecko okazało się nie jego. Więc wrócił”*. — *„Śmieszne”* — prychnęła Weronika. *„Mam płacić za jego błędy? Niech sam się martwi”*. — *„Nie ma gdzie mieszkać”*. — *„A pani?”* — *„Mam małą emeryturę, nie udźwignę”*. — *„Ja go utrzymywać nie będę. I do mieszkania nie wpuszczę. Do widzenia”*. — *„Zastanów się, on jest dobry, zrozumiał swój błąd”*. — *„Zastanowię się”* — burknęła Weronika, wiedząc, iż nie będzie. To koniec.
Nazajutrz przyszedł majster zmienić zamek. Gdy majstrował przy drzwiach, Jacek znów się pojawił. *„A ty kim jesteś?”* — bezczelnie zapytał majstra. *„A ty?”* — odparł tamten. *„Piotrze, podejdź!”* — zawołała Weronika z pokoju. Majster wszedł, a ona szepnęła: *„Proszę, pomóż mi. To mój ex. Powiedz, iż jesteś moim narzeczonym. Dopłacę”*. — *„Żaden problem, kochanie”* — mrugnął Piotr i wrócił do drzwi. *„Ty jeszcze tu? Czego chcesz?”* — *„Przyszedłem do żony”* — oświadczył Jacek. *„A, były? Teraz to moja kobieta. niedługo ślub”*. — *„Ona nie mówiła”*. — *„Bo nie pytałeś. Wynoś się, klucz moż**”Klucz możesz wyrzucić” — zaśmiał się Piotr, a gdy drzwi zatrzasnęły się za Jackiem, Weronika odetchnęła z ulgą, czując, iż jej nowe życie dopiero się zaczyna.**