Miotam się albo nie, przecież nie, bo to świadczyłoby o energii, której wciąż niewiele, więc bardziej motam się w tych moich modnych podobno ostatnio motko-smutkach wciąż i wciąż, ale jest promyk nadziei, iż coś mi się odmieni. Co się odmieni, na co, jeszcze nie wiem, ale w moim wcale nie błogostanie, każda zmiana na inne wróży dobrze. Żeby tylko tego promyka nie przysłoniło jakieś chmurzysko paskudne, trzymcie kciuki pliz. " - Jak się pani czuje? - Lepiej - To dobrze, iż lepiej - Lepiej by było DOBRZE :) " Tymczasem w ramach ponownego niżu amplitudy nastroju oraz logistycznej niemożności, bo choróbsko przyplątło, znów poczęstuję Was odgrzewanymi kotletami. I tak jestem z siebie dumna, iż pozbierałam się, żeby sklecić posta. No i z nazwami kotletów powygópiałam troszkę, żeby ten uśmiech się pojawił, o ten :)